A A+ A++

Kamil Wilczek przez długi czas nie mógł się przełamać, ale gdy w końcu pokonał golkipera rywali, to rozkręcił się na dobre. Tydzień temu po ponad pięciu miesiącach wreszcie zanotował trafienie, a dziś dorzucił kolejne dwa skalpy do swojej pokaźnej kolekcji bramek w lidze duńskiej.

Mało brakowało, a Polak zaliczyłby hat-tricka, jednak w doliczonym czasie nie wykorzystał rzutu karnego. 33-latkowi uszło to na sucho, bo finalnie jego kolega skutecznie dobił uderzenie. Niemniej i tak dzisiejsza rywalizacja stanowi dla niego duży powód do satysfakcji. Raz, że FC Kopenhaga pokonała 3:1 derbowego rywala – Broendby, to na dodatek dwukrotnie ukłuł swój były klub. Pierwsze trafienie zaliczył w 37. minucie, a kolejną bramkę dołożył w samej końcówce starcia.

Transfer Wilczka z tureckiego Goztepe Izmir do obecnej drużyny wywołał burze wśród kibiców Broendby. Nie mogli wybaczyć polskiemu napastnikowi, że zasilił szeregi znienawidzonego przeciwnika. Dla ich ekipy przez ponad trzy lata zanotował aż 71 goli. W tym sezonie, już po drugiej stronie barykady, ma na koncie 8 trafień.

FC Kopenhaga zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLech zakończył serię Legii, choć bramki nie strzelił. Bezobjawowy klasyk
Następny artykułBiegowy protest przeciwko rzezi drzew w Puszczy Dulowskiej. Nadleśnictwo rozważa ograniczenie wycinki