Kamil Wilczek przez długi czas nie mógł się przełamać, ale gdy w końcu pokonał golkipera rywali, to rozkręcił się na dobre. Tydzień temu po ponad pięciu miesiącach wreszcie zanotował trafienie, a dziś dorzucił kolejne dwa skalpy do swojej pokaźnej kolekcji bramek w lidze duńskiej.
Mało brakowało, a Polak zaliczyłby hat-tricka, jednak w doliczonym czasie nie wykorzystał rzutu karnego. 33-latkowi uszło to na sucho, bo finalnie jego kolega skutecznie dobił uderzenie. Niemniej i tak dzisiejsza rywalizacja stanowi dla niego duży powód do satysfakcji. Raz, że FC Kopenhaga pokonała 3:1 derbowego rywala – Broendby, to na dodatek dwukrotnie ukłuł swój były klub. Pierwsze trafienie zaliczył w 37. minucie, a kolejną bramkę dołożył w samej końcówce starcia.
Hvor er det vildt hvor fri Wilczek 🇵🇱 får lov til at stå ved 1-3 målet 🤯🤯🤯 #sldk #BIFFCK #fcklive pic.twitter.com/wlnqMtlAlW
— Jakob Termansen (@termansen) April 11, 2021
Transfer Wilczka z tureckiego Goztepe Izmir do obecnej drużyny wywołał burze wśród kibiców Broendby. Nie mogli wybaczyć polskiemu napastnikowi, że zasilił szeregi znienawidzonego przeciwnika. Dla ich ekipy przez ponad trzy lata zanotował aż 71 goli. W tym sezonie, już po drugiej stronie barykady, ma na koncie 8 trafień.
FC Kopenhaga zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS