A A+ A++

Chcesz podzielić się historią związaną ze służbą zdrowia? Kontakt z autorką: [email protected]

W żadnym z 37 szpitali skontrolowanych przez NIK nie udzielono prawidłowej opieki pacjentkom, które poroniły, urodziły martwe dziecko lub których dziecko zmarło tuż po porodzie.

„Kierujący podmiotami leczniczymi nie dostrzegali specyfiki pracy z takimi pacjentkami. Często opieka ograniczała się jedynie do udzielenia niezbędnej pomocy medycznej, bez szerszego wsparcia” – czytamy w raporcie. Okres objęty kontrolą to 2018 r. – 14 września 2020 r. Przykłady zaniedbań są zatrważające.

Nie ma kto pomóc

W Polsce w 2019 ok. 1700 kobiet urodziło martwe dziecko, a u ok. 40 000 kobiet ciąża zakończyła się poronieniem. – Była to dla mnie bardzo trudna sytuacja. Poroniłam w trzecim miesiącu ciąży. Mamy z mężem już jedną córeczkę, ale staramy się o drugie dziecko. Nie dostałam żadnej pomocy ze strony psychologa, choć o taką rozmowę poprosiłam. Usłyszałam, że nie ma na ten moment takiej możliwości – mówi Anna, 37-letnia mieszkanka Mińska Mazowieckiego. I dodaje: – Być może było to związane z sytuacją pandemiczną, bo pielęgniarka naprawdę starała się mnie wesprzeć. Ale widać też było, że wszyscy się gdzieś spieszą. I że są ważniejsze sprawy niż moje poronienie.

Według raportu NIK sytuacja, którą opisuje nasza czytelniczka, nie jest jednostkowa: przeprowadzona anonimowa ankieta wśród pacjentek hospitalizowanych z powodu utraty dziecka wykazała, że blisko 35 proc. kobiet nie miała możliwość skorzystania z pomocy psychologa.

Skala problemu była różna: w niektórych szpitalach w ogóle nie udzielano takich porad, w innych pomoc uzyskiwała co druga, co trzecia kobieta. Problemem jest także wymóg zatrudnienia psychologa, który dotyczy tylko oddziałów ginekologiczno-położniczych o tzw. trzecim poziomie referencyjności. To oddziały, które przyjmują tylko najcięższe przypadki. – A część kobiet, nawet jeśli czują się fizycznie dobrze i ich życiu nic nie zagraża, takiego wsparcia zwyczajnie potrzebują – komentuje Anna.

Dane dotyczące martwych urodzeń zebrane przez NIK. Raport NIK

Problem dostrzegają także dyrektorzy szpitali, którzy przyznają, że nie mają możliwości zatrudnienia specjalistów. Problemem są braki kadrowe: choćby na Mazowszu w mniejszych miejscowościach trudno znaleźć psychologa z odpowiednimi kwalifikacjami. Natomiast ci lekarze, którzy są zatrudnieni, pracują ponad normę: niektórzy nieprzerwanie przed 48 godzin, choć według NIK zdarzył się nawet 88-godzinny dyżur. 

Bez empatii, za to z krzykami

„Jednym z głównych problemów jest także brak wykształcenia personelu medycznego w zakresie opieki okołoporodowej oraz nieumiejętność komunikacji z kobietami po stracie dziecka” – czytamy dalej w raporcie.

Joanna Pietrusiewicz, prezeska fundacji Rodzić po Ludzku, potwierdza te informacje. I tłumaczy, że „najczęstszym problemem zgłaszanym przez kobiety był brak empatii podczas rozmów personelu medycznego z kobietą”. „Brak umiejętności komunikacji z osobą w bardzo trudnej, skrajnej sytuacji życiowej. Kobiety zwracają uwagę na postawę personelu medycznego, którą często określają jako nieuprzejmą, arogancką, oziębłą i ignorującą. Wiele kobiet opisywało sytuacje, w których personel medyczny podnosił na nie głos w sytuacji, w której dopytywały o swój stan lub płakały” – informuje.

Raport NIK wskazuje także przypadek, w którym pacjentkom, które poroniły, wręczano przy wypisie broszury o karmieniu piersią, co mogło pogłębiać ich traumę. Co więcej, w przypadku 57 proc. pacjentek dokumentacja medyczna była prowadzona nierzetelnie. Natomiast w przypadku części sal porodowych i pokojów badań nie zapewniano pacjentkom prawa do intymności i godności: w pięciu skontrolowanych szpitalach pacjentki, które poroniły lub urodziły martwe dziecko, przebywały w jednej sali razem z kobietami będącymi w ciąży lub tuż po narodzinach zdrowego dziecka. W żadnym ze skontrolowanych szpitali nie było osobnego pomieszczenia przeznaczonego do pożegnań ze zmarłym dzieckiem (tzw. sali pożegnań).

Różnie też postępowano ze zwłokami dzieci martwo urodzonych. Z powodu skomplikowanej lub niedostatecznej dokumentacji nie każde dziecko udało się pochować: w skrajnym przypadku odkrytym przez NIK zwłoki dziecka po poronieniu przechowywano aż przez sześć lat. W dwóch szpitalach zwłoki dzieci martwo urodzonych także kwalifikowano jako odpady medyczne i przekazywano do utylizacji.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowe logo i ciekawy cykl o architekturze
Następny artykułNowy regulamin zaniepokoił urzędników