A A+ A++

Kanclerz Niemiec Otto von Bismarck znany jest z trafnych przypowieści o życiu. Wśród wielu była i taka: „intelektualiści w narodzie są jak kruszonka na placku – bez  placka mdła”. 

Nacja polska jest naszpikowana taką intelektualną „kruszonką” ciągle testowaną zdarzeniami z naszej historii. Pomijając literaturę dużo jest w Polsce poza literackich intelektualistów, elokwentnych i sympatycznych „gawędziarzy”, ale bezradnych w praktyce. 

Przez całe trzydziestolecie od upadku komunizmu trwa w Polsce spór intelektualistów-idealistów z pragmatykami na temat pożądanego w Polsce ustroju. 

U progu III RP zwyciężył pragmatyzm ustrojowy państwa prawnego z gospodarką rynkową skutecznie wyprowadzając Polskę z zapaści socjalistycznej utopii z upragnionym wspólnotowo członkostwem w elitarnej wspólnocie europejskich, wysoko rozwiniętych państw szybko doganiając ich cywilizacyjny poziom życia, plasujący nas na 6 pozycji w UE. 

Kiedy już było tak dobrze, a Polacy z sukcesem sprawowali w Unii wysokie funkcje kierownicze z przewodniczącym /przez dwie kadencje/ Rady Europejskiej /prezydent Europy/ na czele, a kraj czerpał pełnymi garściami pieniądze unijne, nagle władzę w Polsce przejęli populiści z wstecznego, narodowo-katolickiego obozu politycznego z wyraźnym planem przemodelowania Polski na państwo nacjonalistyczne z duchowym przewodnictwem Kościoła Katolickiego.   

W tym duchu przez 30 lat w III RP był modelowany lud polski przez nacjonalistycznych polityków i kler katolicki narracjami antyliberalnymi zajadle krytykującymi rynkowy ład gospodarczy i ustrojową laickość państwa dogmatycznie utożsamiane /po przystąpieniu Polski do UE/ jako zachodnie zło i zepsucie.  

Tej indoktrynacji obozu narodowo – klerykalnego uległo wielu polskich intelektualistów wcześniej czynnych zwolenników odrodzonego polskiego kapitalizmu. Za przykład posłużą mi dwaj odwróceni od liberalizmu intelektualiści tacy  jak Korol Modzelewski i Marcin Król.  Ci czynni budowniczowie III RP nagle zmienili frant ideologiczno polityczny wykładami w wydanych książkach pełnych krytyki III RP /głównie za transformację gospodarczą/  pod wymownymi tytułami: “Zajeździmy kobyłę historii” /2013 r./ autorstwa Karola Modzelewskiego i  „Byliśmy głupi” /2015 r./ Marcina Króla. 

Po chwilowej ciszy „w tym temacie” dzisiaj wrócił do niego Wojciech Orliński (pisarz, publicysta, dziennikarz GW)  publikacją pt. „Czyżby jednak Thatcher się myliła”  (GW z 14-15 marca) dziwną krytyką działaczy Business Center Club za ich apel o wsparcie państwa dla przedsiębiorców ponoszących straty z tytułu epidemii koronawirusa, taką ironią: 

„Jak to? To nagle działacze BCC przestali wierzyć w słynne cytaty z Margaret Thatcher, „że nie czegoś takiego jak społeczeństwo”, albo „ rząd nie ma swoich pieniędzy”?  To dobrze, że dojrzewamy do zmiany sposobu myślenia. 

Od 30-tu lat słyszeliśmy od naszych autorytetów, że najlepsze co państwo może zrobić dla przedsiębiorców, to im nie przeszkadzać, itd., itp.” 

Tak lekkomyślnie dywaguje sobie pan Orliński  tekstem „udającym Greka”  porównaniami funkcjonowania gospodarki okresu pokoju społecznego wolnego od kataklizmów przyrodniczych z obecnym okresem poważnych perturbacji funkcjonowania państwa, społeczeństwa i gospodarki wywołanych kataklizmem wirusowej pandemii.  

Pan Orliński lekkomyślnie  kpi z liberałów, że proszą władze o aktywność rządów w obecnym kryzysie państwa tak, by owo /państwo/  poniosło jak najniższe straty, czyli przeciwdziałaniem zagrożenia masowych bankructw wielu firm spowodowanych utratą płynności finansowej tych podmiotów z przyczyny zakłócania  /zaniku/  mechanizmów normalnej przed kryzysem kooperacji rynkowej z powodu obecnej epidemii,  gdzie  państwo słusznie wprowadza profilaktyczne restrykcje ograniczające wolność gospodarczą zakłócaną owymi perturbacjami.  

Pan Orliński śmieje się z p. Thatcher, która mówiła, że „rząd nie ma swoich pieniędzy”. Chyba p. Orliński rzeczywiście nie wie, że pieniądze, którymi rządy dysponują nie są ich, tylko państwa zebrane od obywateli z formie podatków i opłat, których zbraknie gdy firmy stracą płynność finansową. Skąd więc  to zdziwienie, że działacze BCC zwracają się do rządu o działanie zapobiegające bankructwom podmiotów gospodarczych, podatników-dostarczycieli pieniędzy do budżetu państwa. 

Historyczne dywagacje p. Orlińskiego  o finansach nowo odrodzonego państwa pozaborowego lat 20-tych XX w. są żenująco niepoważne. A kpina w stylu:  

„od 30 lat słyszymy, że „z podnoszeniem dobrobytu klas nieposiadających” musimy czekać na jakieś mityczne lepsze czasy, bo na razie są pilniejsze sprawy do załatwienia”,  jest zawstydzająca w ustach intelektualisty, który prawi androny niczym trzeciorzędny populistyczny polityk partii socjalistycznej.  

Ton artykułu jest właśnie populistyczny domniemanym  wybrzmieniem jego intencji: „kapitaliści chcą od państwa pomocy  w ratowaniu ich firm choć – jako głosiciele tezy o nie wtrącaniu się państwa do gospodarki – powinni się tego pomysłu wstydzić’.  

Tenże intelektualista ani jednym słowem nie napomyka jak jego zdaniem powinno wyglądać współdziałanie państwa z przedsiębiorcami na rzecz minimalizowania strat wynikłych z dotykającej nas wszystkich groźnej epidemii.  

Za to w publikacji jest wielka „fura” populizmu w stylu socjalistycznej propagandy o chciwości „kapitalistów” wyciągających rękę do państwa po pieniądze, których domniemanym celem jest aby jeszcze pomnożyć swój kapitał. 

Historyczny przykład wydawania funduszy państwowych w II RP jest również intelektualnie nietrafiony. Lepszy przykład byłby z epoki socjalizmu, który rozrzutnością socjalną i złą gospodarka centralnie sterowaną  spowodował bankructwo ustroju. Taki komentarz  miałby walor wychowawczy dla obecnego pokolenia Polski, w większości wyborczej zwolenników PiS akceptujących  beztrosko socjalną rozrzutność obecnego obozu rządzącego.

Pan Orliński umacnia ten elektorach w socjalistycznych racjach o wyzysku ludzi pracy w III RP takimi słowami: „od 30 lat słyszymy, że „z podnoszeniem dobrobytu klas nieposiadających” musimy czekać na jakieś mityczne lepsze czasy” .  Kładę nacisk na zwrot „klas nieposiadających”, populistycznie sugerujących, że klasy te były krzywdzone. 

To smutny tekst w wykonaniu polskiego intelektualisty potwierdzający owe określone w tytule intelektualne dywagacje bez racji praktycznych. Smutne! 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWizytę w Ośrodku Zdrowia załatw telefonicznie
Następny artykułJan Młynarski rozstaje się z Trójką. “Trzeba być przyzwoitym i solidarnym”