A A+ A++

Duże podmioty, które są w większości notowane na GPW, mają się dobrze i systematycznie zwiększają udział w rynku – mówi Mariusz Poławski, ekspert rynku nieruchomości.

Wydaje się, że branża mieszkaniowa wyszła z okresu pandemii COVID-19 obronną ręką. Pomimo nowych obostrzeń akcja kredytowa na nowo się rozkręca. Duży deficyt mieszkań powoduje, że popyt na rynku pierwotnym nie maleje. Posiadacze nadwyżek finansowych szukają bezpiecznych przystani dla posiadanych aktywów i chętnie lokują oszczędności w nieruchomości na wynajem.

To powoduje, że perspektywy branży deweloperskiej pozostają cały czas optymistyczne. Tymczasem na rynku kapitałowym mamy do czynienia z ostrym niedowartościowaniem spółek deweloperskich.

Dobre wyniki

Można się spodziewać, że tegoroczne i przyszłoroczne zyski deweloperów będą cały czas satysfakcjonujące. W wynikach rozpoznawane będą oddawane do użytkowania mieszkania, sprzedawane w rekordowych pod tym względem ostatnich dwóch latach. W większości potwierdzają to już zresztą publikowane sprawozdania finansowe za pierwsze półrocze.

Pomimo chwilowego załamania sprzedaży mieszkań w okresie lockdownu liczba nowo zawieranych umów również wraca do poziomów notowanych w zeszłym roku. Deweloperzy chętnie wprowadzają do oferty nowe inwestycje. W efekcie łączne wyniki tegorocznej sprzedaży nie powinny wyglądać źle, a w konsekwencji wyniki finansowe kolejnych lat także nie powinny rozczarować.

Niedowartościowane spółki

Jak zatem oceniać podejście inwestorów do spółek z tej branży. Według danych giełdowych wskaźnik C/Z dla indeksu WIG Nieruchomości jest na poziomie zaledwie nieco ponad 7. Z kolei wskaźnik C/Wk jest znacznie poniżej jedności i wynosi około 0,7. Możemy to zestawić z wskaźnikami dla indeksu WIG Games (grupującego producentów gier komputerowych), gdzie C/Z wynosi aż 89, C/Wk przekracza poziom 26.

Co to oznacza dla spółek deweloperskich? To, że są absurdalnie niedoszacowane i mają olbrzymi potencjał wzrostu . Dla przykładu Marvipol obecnie jest notowany według wskaźnika C/Wk na poziomie zaledwie 0,4. Przy konserwatywnym podejściu (dla wskaźnika C/Wk na poziomie 1) akcje powinny kosztować 12 zł, a przy wycenie jaką ma obecnie Dom Development (C/Wk na poziomie 2), to kurs Marvipolu powinien oscylować nawet wokół 24 zł. Oznaczałoby to wzrost o 400 proc. z obecnych 5 zł.

Poza tym Marvipol zaczął płacić dywidendy i ma poziom gotówki przekraczający wartość rynkową. Praktycznie wszyscy inni duzi deweloperzy są również niedoszacowani. Do osiągnięcia poziomu C/Wk na poziomie 2 zarówno Develia i Ronson powinni zdrożeć trzykrotnie. Echo Investment ma potencjał do podwojenia kursu. Również Atal powinien być wyżej wyceniany o kilkadziesiąt procent.

Fundamenty zawsze się obronią

Zdaję sobie sprawę, że giełda rządzi się swoimi prawami, zawsze mieliśmy i mieć będziemy do czynienia z modą na inwestowanie w wybrane sektory aktywów. Duże rozwarstwienie w wycenach indeksów w sytuacji zmiany koniunktury (lub mody) może jednak prowadzić do spektakularnych przecen. Czy tak się stanie? Zobaczymy. To co warto podkreślić to solidne fundamenty spółek nieruchomościowych. Dopóki będzie brakowało mieszkań dopóty one zawsze się obronią. Akcje deweloperów, będących spółkami dywidendowymi, są jednocześnie absolutną alternatywą dla rynku obligacji czy lokat terminowych.

Średnia stopa dywidendy tych spółek sięga 4,6 proc., co znacznie przekracza poziom oprocentowania różnych instrumentów finansowych. Dla przykładu Echo Investment wypłacił w zeszłym roku 0,5 zł na akcję, co daje stopę dywidendy powyżej 10 proc. Akcjonariusze Archicomu zanotowali z tego tytułu wpływy w wysokości 0,64 zł na akcję (to ponad 4 proc., ale w poprzednich dwóch latach stopa dywidendy była odpowiednio powyżej 7 i 9 proc.). Z kolei Atal w minionym roku wypłacił 4,7 zł na akcję (11,46 proc.).

Spółki gamingowe nie mają w tym zakresie praktycznie nic do zaoferowania. W ich przypadku stopa dywidendy wynosi zaledwie 0,2 proc.

Rentowność deweloperów

Kondycja branży deweloperskiej, pomimo utrzymywania się sytuacji pandemicznej, pozostaje jednocześnie bardzo stabilna. Nie ma również raczej mowy o spadku cen mieszkań. Powodem jest wciąż brak dużej podaży na rynku. Mieszkań jest wręcz za mało względem obserwowanego popytu.

To powoduje, że sytuacja jest zupełnie inna niż podczas kryzysu sprzed ponad dziesięciu lat, kiedy podaż lokali była zdecydowanie za duża. Jednocześn … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBank próbuje zagłaskać nas na śmierć. Jak to ukrócić
Następny artykułSłobodzian się nie poddał