A A+ A++

Umierając w bogactwie, człowiek okrywa się hańbą – pisał 131 lat temu Andrew Carnegie. Założyciel Microsoftu, jego żona oraz najskuteczniejszy inwestor wszech czasów Warren Buffet zdecydowali się realizować owo przesłanie w roku 2010. Zainicjowali kampanię Zobowiązanie Ofiarności (The Giving Pledge, TGP).

Może chodzi o zawiść

Przez półtora miesiąca namówili do wyrzeczenia się przynajmniej połowy pieniędzy 40 osób, w tym 34 miliarderów. Obecnie suma zapisów przekroczyła pół biliona, liczba zaprzysiężonych – 200. Jeden z pierwszych i najbardziej prominentnych to były burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, który chce rozdać wszystko (56 mld), zanim umrze, a robi to w tempie 300-500 mln. na rok.

Czytaj też: Jak Angela Merkel pokonała koronawirusa

Pomysłodawcy TGP zrewolucjonizowali mechanizmy współczesnej filantropii. Świecąc przykładem, przekonali krezusów, że lepiej dać wcześniej niż później. Zatrudnili ekspertów wskazujących najsensowniejsze tudzież najbardziej efektywne sposoby wykorzystania funduszy. Nazwiska Gates i Buffett dają gwarancję, że ogromne sumy nie zostaną wyrzucone w błoto ani przejedzone przez prezesów, dyrektorów, asystentów organizacji charytatywnych oraz ich krewnych i znajomych.

Protest przeciwko rodzinie Kochów w Nowym Jorku. Fot.: Erik Mcgregor/Pacific Press/ZUMA Wire / East News

Ten pierwszy już w 2000 roku powołał Fundację Billa i Melindy Gatesów (BMGF), na początek przekazując jej 5 miliardów dolarów. Dziś instytucja dysponuje zapasami gotówki rzędu 50 mld. Osiem razy tyle dostanie w ramach zawartych już porozumień z innymi darczyńcami. Rocznie przekazuje na wybrane inicjatywy 2-7 mld. Sam Bill rozdał za jej pośrednictwem 30 mld. Niemało, biorąc pod uwagę, że przed ślubem z Melindą jego datki na dobroczynność wynosiły zero.

Wśród sygnatariuszy TGP znaleźli się założyciel eBay – Pierre Omidyar i dawny wiceszef Microsoftu – Paul Allen. Nie brak miliarderów, którzy wcześniej wspierali szlachetne cele na własną rękę jak Ronald O. Perelman (właściciel Revlonu), Sandy Weill (konglomerat finansowy Citigroup), Larry Ellison (twórca Oracle), magnat inwestycji na niepublicznym rynku kapitałowym David Rubenstein (Carlyle Group), najpotężniejszy człowiek w mediach Barry Diller (założyciel m.in. Fox Broadcasting Company).

Statystyki wskazują, że same programy szczepienia przeciw malarii, walki z gruźlicą i polio oraz dostarczania tanich leków nosicielom HIV mogły uratować życie 122 milionom dzieci z najuboższych krajów świata. W Rwandzie BMGF udało się przez 7 lat zredukować wskaźnik śmiertelności niemowląt o jedną trzecią.

Zaraz po wydatkach zdrowotnych idą fundusze przeznaczone na żywność modyfikowaną genetycznie. Wbrew teoriom spiskowym jest ona bezpieczna. Bioinżynierowie projektują rośliny, które mogą rozwijać się na terenach objętych suszą i ratować ludzi umierających dziś z głodu. A także produkować własne „pestycydy”, co eliminuje potrzebę zatruwania ekosfery sztucznymi. Maleje obszar upraw, więc nie trzeba ścinać lasów. Rolnicy zużywają mniej paliwa, ograniczając emisję dwutlenku węgla.

Powinniśmy być wdzięczni, prawda? Ale nie jesteśmy. Większość Amerykanów pała tak wielką niechęcią do „jednego procenta”, że nie pomagają żadne piękne gesty. Również aktywne włączenie się do walki z pandemią COVID-19.

Być może chodzi o zwykłą zawiść. Garstka bogaczy potrafi zmieniać świat, naginać globalną rzeczywistość do własnej woli, tymczasem szary zjadacz chleba ledwo wiąże koniec z końcem i pozostaje bezsilny wobec szefa, firmy, rządowej biurokracji, nawet bucowatego policjanta, który zawsze ma rację.

Od teorii do praktyki

TGP krytykują zarówno konserwatyści jak i liberałowie zniechęceni do plutokratów inicjatywami braci Koch (rozpowszechnianie kłamstw klimatycznych) i państwa Mercerów (walka z obowiązkowymi szczepieniami, wspieranie Bexitu oraz kampanii Donalda Trumpa). Ponadto z analizy Bloomberg.com przeprowadzonej w piątą rocznicę powołania TGP wynikało, że 10 czołowych sygnatariuszy bynajmniej nie wyasygnowało przed śmiercią połowy majątków.

Tezę, że ślubowanie ma charakter dość luźny potwierdziło śledztwo reportera „The Chronicle of Philanthropy” Marca Gunthera, który w styczniu 2019 r. napisał: „Nie nastąpiło szumnie zapowiadane turbodoładowanie filantropii. Wielu zaprzysiężonych nie dotrzymało słowa, podpisali odpowiednie papiery i spoczęli na laurach.” Z kolei dziennikarka Vox, Kelsey Piper podkreślała, że inicjatywę podjęło „rozczarowująco niewielu” miliarderów.

Wkrótce minie dziesięć lat od przyjęcia zobowiązania przez Gatesów i Buffeta. Zarządzająca datkami sygnatariuszy BMGF obchodzi dwudziesty jubileusz, ale na dobrą sprawę nikt poza Seattle nie wie czy TGP odniosło realny sukces. Inicjatorzy odmówili „Newsweekowi” wywiadów. Od Billa i Melindy dostałem jedynie e-mailem poniższe oświadczenie.

„Kiedy rozpoczynaliśmy tę drogę, mieliśmy nadzieję zachęcić większą niż dotychczas liczbę najzamożniejszych ludzi do przeznaczenia majątków na polepszanie świata. – piszą małżonkowie. – Nie byliśmy pewni czy pomysł w ogóle chwyci. Nie wiedzieliśmy, ile osób zdecyduje się rozdać lwią część zarobionych pieniędzy. Odzew przekroczył nasze oczekiwania.”

Rozmawiałem również z kilkoma wysokimi rangą menedżerami BMGF i sygnatariuszami TGP. – Przyciągnięcie kilkuset zaprzysiężonych zdawało się celem bardzo ambitnym – podkreśla dyrektor fundacji ds. partnerstwa strategicznego Rob Rosen. – Siedem lat temu przekroczyliśmy wynik 200. Obecnie wyznaczyliśmy sobie długoterminowe zadanie włączenia do projektu ponad połowy amerykańskich miliarderów.

Według rankingów „Forbesa” chodziłoby o mniej więcej 300. Niestety bardzo trudno ustalić czy przyjęcie zobowiązania przekłada się na finansowe konkrety. Moi rozmówcy z kręgu zaprzysiężonych twierdzą, że tak czy inaczej zamierzali przekazać gros pieniędzy organizacjom charytatywnym. Przy czym zdaniem Laury Arnold, która z mężem Johnem założyła Arnold Ventures, TPG „zmieniło abstrakcyjne rozważania w konkret”.

Czytaj też: „W obliczu pandemii USA są papierowym tygrysem. Zdolnym jedynie do stoczenia przegranej walki z najbliższą niszczarką”

– Przejście od teorii do praktyki to bardzo poważny krok – uważa filantropka. – Gatesowie zmobilizowali wiele osób, które coś tam planowały, ale nie miały czasu na osobiste zaangażowanie. Wcale nie jest łatwo znaleźć godną zaufania, efektywnie zarządzającą funduszami instytucję.

Arnoldowie zarobili miliardy, handlując kontraktami terminowymi na rynku energii, już w 2010 roku podpisali zobowiązanie i wciąż entuzjastycznie je lansują. Problem polega na tym, że BMGF nie sprawdza wywiązywania się z obietnic. Buffet zdecydował, że TGP nie powinno mieć charakteru wiążącego lecz funkcjonować w wymiarze moralnym.

Hojni i hojniejsi

– Światek filantropów woli historie z ludzką twarzą od liczb – tłumaczy wykładający na University of San Diego, profesor Hans Peter Schmitz. Multimiliarderzy nade wszystko cenią dyskrecję. Inni nie chcą wikłać się w niepotrzebne deliberacje z urzędem podatkowym, uważają, że fortuna winna przypaść potomstwu lub nie mają czasu, by kontrolować wtórnych dystrybutorów jałmużny.

Ogólne dane wskazują, że statystyczny krezus rozdaje mniejszy procent majątku niż zwykły Amerykanin, natomiast większy zapisuje na chlubne cele w testamencie. Równie łatwo bronić wniosku, że TGP nic nie zmieniło jak i przeciwnego. Przykładowo Azim Premji (prezes indyjskiego koncernu informatycznego Wipro) przekazał BMGF 21 miliardów dolarów, Chuck Feeney (założyciel Duty Free Shoppers Group) – 9 mld, Ray Dalio (fundusz hedgingowy Bridgewater) – 5 mld.

Oczywiście najhojniejsi okazali się Gatesowie i Buffet. Wysupłali wspólnie 90 mld. i wciąż dysponują wielokrotnie większym potencjałem. Natomiast Brytyjczyk Jeremy Grantham (pionier inwestowania indeksowego) pozbył się wraz żoną Hannelore 98 procent zasobów, magnat rynku nieruchomości Nowej Anglii Bill Cummings – 80 proc., bankierzy T. Denny Sanford, Herb Sandler, Bernard Osher oraz współtwórca Facebooka Dustin Moskovitz – blisko 100 proc.

Sygnatariusze często wspierają ściśle określone projekty: prawa reprodukcyjne kobiet (Arnoldowie), edukację (Premji, Dalio, Osher), poprawę losu dzieci (Sanford, Chris Hohn), walkę ze zmianami klimatu (Grantham), niezależność prasy (Sandler), powszeche szczepienia (Moskovitz), reformę imigracyjną (Feeney), ochronę zwierząt (założyciel funduszu Blackstone Group Inc. Stephen Schwarzman).

Czy zachęcają swoim przykładem innych? Trudno orzec. MacKenzie Bezos wywołała wielką, medialną wrzawę, deklarując, że odda TGP połowę 37 mld dolarów uzyskanych wskutek rozwodu z Jeffem.

W szczerość jej intencji nikt nie wątpił, bo już wcześniej nakłoniła męża do wsparcia 2 miliardami bezdomnych, imigrantów, weteranów wojennych walczących o stanowiska publiczne, ofiar raka i choroby Alzheimera. A kiedy ogłosiła szczytny plan, prezes Amazonu nie chciał być gorszy i powołał Bezos Earth Fund, wpłacając na konto organizacji 10 mld.

Istnieją również poszlaki, że Zobowiązanie Ofiarności zwiększa efektywność inwestowania w filantropię. Uczestnicy dorocznych spotkań sygnatariuszy niezmiernie sobie chwalą wymianę doświadczeń i możliwość wspólnego analizowania nowych projektów.

– Działalność charytatywna wymaga sporo zachodu – powiada Dalio. – Nie istnieje jednolita infrastruktura lub aplikacja ułatwiająca zadanie. W biznesie łatwo stwierdzić czy określony wydatek przynosi korzyści. Filantropia posługuje się zupełnie innymi wskaźnikami.

Jeff Bezos – najbogatszy człowiek świata. Fot.: Andrej Sokolow/DPA/Zuma Press/Newswpix / newspix.pl

– Kluczowe jest zidentyfikowanie obszarów gwarantujących najskuteczniejsze utylizowanie środków finansowych – dodaje Schwarzman. – Podobne zagadnienia musimy rozpatrywać, prowadząc interesy, a co dwie głowy to nie jedna. Burza mózgów oparta na zaleceniach ekspertów pozwala osiągnąć optymalne rezultaty.

Gniew ideologicznych wrogów

Jedną z przyczyn niechęci wobec dobroczynności bogaczy jest nieprzejrzystość ich poczynań. TGP nabrało kształtu podczas prywatnego bankietu zorganizowanego w 2009 r. na nowojorskim Rockefeller University.

Honory domu pełnił spadkobierca fundatora placówki David Rockefeller, a poza Gatesem i Buffettem, zjawili się między innymi właściciel CNN – Ted Turner, założyciel KB Home – Eli Broad, George Soros, Feeney, Bloomberg tudzież Oprah Winfrey. Wszyscy musieli obiecać, że ustalenia nie wyjdą poza ściany sali balowej.

Od tego czasu niewiele się zmieniło. Nazwiska sygnatariuszy znajdują się na stronie internetowej givingpledge.org. Każdy może ponadto zamieścić list intencyjny wyjaśniający motywy decyzji. Poza tym cisza.

Ponoć ofiarodawców dokładnie się sprawdza, a ostatecznej selekcji dokonują osobiście Gatesowie lub Buffet. Po złożeniu podpisu, zaprzysiężeni mogą uczestniczyć w zjazdach oraz sympozjach, na których pod okiem korepetytorów uczą się efektywnych taktyk pomagania.

Opinia publiczna nie docenia hojności krezusów, a szkoda. Krytykując najbardziej widocznych dobroczyńców, zniechęcamy do dzielenia się bogactwem 1900 światowych miliarderów, którzy ślubowania nie złożyli.

Gdy znajoma multimilionerka spytała mnie nad czym pracuję, i odparłem, że piszę tekst o TGP, skrzywiła się, po czym rzekła: – Stać ich. Ją też stać. Ale wyzbycie się połowy majątku to trudna decyzja, nieważne czy mamy 50 miliardów czy 50 dolarów.

Bogaci hołdują różnym filozofiom. Zwolennik konserwatywnej zasady, że lepiej dać biednemu wędkę niż rybę, nie będzie wspomagał programu darmowych posiłków, dofinansuje raczej edukację czy reorientację zawodową. Miliarderzy fundujący gmachy użyteczności publicznej bądź kolekcje sztuki swego imienia, narażają się na wzgardę magnatów nielubiących ostentacji.

Turner wspierając miliardem dolarów programy socjalne ONZ, wywołał oburzenie w Atlancie, gdzie sieć ma kwaterę główną. Ojców miasta rozdrażniło obdarowanie „instytucji zdominowanej przez komunistów, islamistów i antysemitów”.

Datki zawsze budzą niechęć formacji lansującej odmienną wizję naprawy świata. Najdotkliwiej odczuwa gniew ideologicznych wrogów George Soros, który zbił fortunę, dzięki wyczuciu giełdy i przeznaczył na krzewienie demokracji 12 miliardów.

Fundował stypendia czarnoskórej młodzieży z RPA. Próbował przyspieszyć rugowanie złogów komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej, zakładając Open Society Institute oraz liczne fundacje. Finansował opiekę medyczną, oświatę, naukę, kulturę i promocję praw obywatelskich w upadłym ZSRR hojniej niż rząd USA.

Podarował też ćwierć miliarda Central European University w rodzinnym Budapeszcie. Za jego pieniądze studiował nauki polityczne na oksfordzkim Pembroke College, Viktor Orbán, który teraz wykorzystuje sponsora jako straszak na elektorat. Amerykańska prawica lansuje teorię spiskową, że wspierający liberalnych polityków finansista żydowskiego pochodzenia jest dawnym „nazistą, który posyłał Żydów do obozów zagłady, by rabować ich majątki”.

Szczery entuzjazm

Szacowny magazyn „The Atlantic” odgrzał niedawno pokutujący od ponad stu lat koncept, że ofiarność miliarderów zagraża demokracji, albowiem zapewnia im możliwość decydowania komu należy pomóc. Zamiast arbitralnie odmieniać losy określonych grup społecznych, powinni płacić większe podatki – argumentowała redakcja.

Inni sądzą, że bogacze wykorzystują filantropię jako przykrywkę niecnych machinacji. – Epsteinowie i Sacklerzy przyprawili działalności charytatywnej paskudną gębę – zwraca uwagę profesor Una Osili z Lilly Family School of Philanthropy przy Indiana University-Purdue University Indianapolis. – Szkody wizerunkowe mogą negatywnie wpłynąć na rozwiązywanie problemów świata.

Osili pije do Jeffreya Epsteina, który przez dekady wykorzystywał seksualnie nieletnie dziewczyny i rodzinę Sacklerów współodpowiedzialną za epidemię uzależnienia od opioidów, poprzez agresywny marketing leku OxyContin. Jednak w wyniku szczegółowej weryfikacji listy TGP znaleźliśmy na niej tylko dwie osoby winne przestępstw (Michael Milken, Arif Naqvi) i jednego rosyjskiego oligarchę (Władimir Potanin).

Większość sygnatariuszy – jak na miliarderów – sprawia sympatyczne wrażenie. 80 procent zaczynało od zera i samodzielnie dorobiło się fortun. Są wśród nich młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni, przemysłowcy, informatycy, liberałowie, konserwatyści, biali, czarni, Azjaci.

Ann Gloag dorobiła się na przedsiębiorstwie autobusowym, które założyła za pieniądze pożyczone od ojca, po utracie etatu kierowcy. Niu Genshenga mongolscy rodzice sprzedali za 7 dolarów, kiedy był niemowlakiem.

Niektórym bogactwo przyniosły przedsięwzięcia, które kochamy: Uber, Netflix, Chobani, Spanx, Kinko’s. To my zrobiliśmy z nich najzamożniejszych ludzi planety. „Bogaci są inni niż ja czy ty. – orzekł F. Scott Fitzgerald w „Wielkim Gatsbym”, lecz czasy się zmieniły.

– Współcześni miliarderzy to zazwyczaj przedstawiciele klasy średniej, którzy przypadkowo zarobili kupę kasy – przekonuje Dalio. – Zazwyczaj nie odziedziczyli ani centa po rodzicach. Wiedzą jak się żyje od pensji do pensji.

„Przypadkowo” to przesada, ale twórca Bridgewater jest synem ubogiego muzyka jazzowego z Queensu, i gdy opowiada o likwidowaniu wielkomiejskiej biedy, w jego głosie słyszę szczery entuzjazm. Z drugiej strony krezusi potrafią doprowadzić nas do szału brakiem taktu.

David Geffen zamieścił na Instagramie zdjęcie pokazujące, że on też przechodzi kwarantannę. Pływając superluksusowym jachtem po Morzu Karaibskim. Reakcja internautów sprawiła, że musiał zamknąć konto.

Imputowanie wszystkim miliarderom, że zarobili pieniądze „depcząc po naszych karkach i wbijając resztę społeczeństwa w ziemię” – jak była to łaskawa ująć 23 lutego redakcja „New York Times’a” – jest demagogią.

Wolno krytykować politykę imigracyjną, ale nie każdy Meksykanin jest gwałcicielem i mordercą, panie prezydencie. Podobnie jak nie każdy bogacz oszukuje fiskusa czy molestuje nastolatki. Naprawdę wolicie, żeby nie rozdawali pieniędzy potrzebującym, tylko kupowali sobie jachty i pałace?

Tłumaczenie Piotr Milewski.

Czytaj też: Jak Michael Jordan znów stał się najpopularniejszym koszykarzem świata

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRobot Boston Dynamics patroluje park i ostrzega spacerowiczów
Następny artykułNadzieja umiera ostatnia. Djibril Cisse planuje powrót na boisko