A A+ A++

21-letni Adrian K. na środową rozprawę do Sądu Rejonowego w Kielcach przyszedł w T-shircie i krótkich spodenkach. Nie czuł się komfortowo. Najpierw siadł na miejscu wyznaczonym dla publiczności. Potem, gdy sędzia Magdalena Klecz-Tomaszewska poinstruowała go, jaka jest jego rola w procesie, przesiadł się na ławę oskarżonych. I tu nie czuł się dobrze. Gdy sędzia poleciła świadkom poczekać na zewnątrz, on zapytał: – Czy też mogę poczekać na zewnątrz?

Wyszedł więc, tak jakby jego proces niewiele go interesował. I już nie przysłuchiwał się relacjom tych, którzy z przerażeniem obserwowali 31 lipca 2020 r. jego szaloną jazdę po głównym deptaku Kielc.

Świadek przyszedł… po alkoholu

Zeznawać w sądzie jako świadek miał też Marcin, jeden z paczki czworga znajomych, z którymi Adrian K. niemal rok temu przyjechał seatem toledo z okolic Staszowa na dyskotekę do Kielc. Miał, ale nie zeznawał, bo przyszedł do sądu… pod wpływem alkoholu. Przeprowadzone przez policjantów badanie alkomatem wykazało 0,6 promila.

Zeznawała za to 17-letnia Natalia, siostra cioteczna Adriana K., która też uczestniczyła w tamtej wyprawie. – Wypiliśmy troszeczkę – mówiła. – To znaczy ile? – dopytywała sędzia. – Troszkę dużo. Piwo, wódka, troszkę drinków – odparła.

Proces pirata drogowego Adriana K., oskarżonego w sprawie szalonego rajdu po deptaku w Kielcach. Na zdjęciu sędzia Magdalena Klecz-Tomaszewska Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta

Picie alkoholu zaczęło się już w trasie spod Staszowa do Kielc. Adrian K. jechał jako pasażer. Gdy dotarli na miejsce, 17-latka schowała w swojej torebce klucze do samochodu. Bawili się na dyskotece w centrum Kielc. Po powrocie z palarni, gdy odkładała papierosy do torby, Natalia zobaczyła, że nie ma w niej kluczyków do seata. Myślała jednak, że któryś z kolegów czegoś zapomniał z auta. Gdy wychodzili z lokalu, samochodu nie było. Nie było też Adriana K., który wcześniej pokłócił się z inną koleżanką z dyskoteki. – Dopiero na drugi dzień dowiedziałam się o wypadku – zapewniała 17-latka.

Jechał szybko, bez włączonych świateł

Młodego mężczyznę bez koszulki, zataczającego się, ewidentnie pod wpływem alkoholu, widział ochroniarz z ul. Paderewskiego. Widział przez okno, jak chłopak przewrócił się między dwa samochody, podniósł i poszedł dalej. Gdy ochroniarz wyszedł na zewnątrz, usłyszał pisk opon, zobaczył cofającego gwałtownie seata toledo, który kierował się od strony ronda im. Herlinga-Grudzińskiego w kierunku ul. Sienkiewicza. Adrian K. jechał bardzo szybko, bez włączonych świateł. – Myślałem, że uderzy w zaparkowane samochody i przystanek, jednak udało mu się nie zderzyć – zapamiętał ochroniarz. Zadzwonił na 112, a potem na straż miejską.

Szalony rajd Adriana K. widziały też dwie koleżanki, którego tego wieczora spotkały się w centrum Kielc. Czekały na taksówkę dla jednej z nich. Stały na rogu ulic Paderewskiego i Panoramicznej. – Od strony ronda dobiegał jakiś hałas, huk. Zobaczyłyśmy, jak srebrny pojazd cofa z parkingu. Jechał potem w naszym kierunku. Zwrócił uwagę, bo głośno chodził, kierowca dodawał gazu. Minął nas i zatrzymał się na rogu Paderewskiego i Sienkiewicza, przed betonowymi przepustami. Silnik zgasł, samochód chwilę stał i pojawiła się straż miejska – opowiadała 29-latka.

Szalony rajd po ul. Sienkiewicza w Kielcach

Gdy jeden ze strażników miejskich wyszedł do seata, Adrian K. odjechał z impetem w stronę Plant i ul. Staszica. Wtedy szalony rajd zaczął się na dobre.

Seat toledo po nocnym rajdzie ulicą Sienkiewicza w KielcachSeat toledo po nocnym rajdzie ulicą Sienkiewicza w Kielcach (Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych/Facebook)

Pijany kierowca jechał głównym deptakiem Kielc od skrzyżowania z ul. Paderewskiego w kierunku Wesołej. Strażnicy szacowali na oko, że jechał z prędkością nawet ok. 80 km na godz. Na wysokości skrzyżowania z ul. Leśną stracił panowanie nad autem. Uderzył najpierw w kosz na śmieci, potem w latarnię uliczną, a na koniec w donicę z kwiatami. Wokół rozbitego auta zebrał się tłum ludzi. Pachniało linczem, było mnóstwo wyzwisk. – Nie kierowałem – bełkotał Adrian K. Pomocy medycznej udzielali mu strażnicy miejscy. 21-latek miał m.in. obrażenia twarzy, nosa. I 2,72 promila alkoholu.

Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Kolejną rozprawę sąd zaplanował w październiku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWizja Lokalna i Neons zagrali nad Rusałką
Następny artykułGniezno wnioskuje o pieniądze z “Polskiego Ładu”. To ma być potężny zastrzyk finansowy na inwestycje