A A+ A++

O godz. 16.30 wysiadamy z autobusu. Słyszymy polskim hymn. Może to dobry znak? Na stadionie 974 trwają próby nagłośnienia. Kawałek dalej Argentyńczycy grają w piłkę. Są w zdecydowanej większości. Polaków spotykamy dopiero po 20 minutach spaceru wzdłuż trybun. Trudno nawet oszacować odpowiednie proporcje, ale wydaje się, że na jednego Polaka przypada dwustu Argentyńczyków – co czwarty ma koszulkę Leo Messiego. Przygotowali też transparenty – oczywiście z podobiznami Messiego i Maradony. 

Zobacz wideo
Dominik Wardzichowski i raport z Kataru. Reprezentacja jest gotowa na Argentynę?

– Będzie 2:0! – przekonują spotkani pod stadionem polscy kibice z Gdyni, Lubawy i Leszna. Ale nie tego, z którego w świat ruszał Robert Lewandowski, tylko tego z Wielkopolski. 

– Dużo ich, ale przekrzyczymy – uśmiechają się, gdy mija nas potężna i rozśpiewana grupa Argentyńczyków. Jeden z Polaków ma taką chrypę, że trudno mu powiedzieć choćby słowo. – Szczerze czy pod tekst? Szczerze to klimatyzacja go wykończyła, ale lepiej napisać, że dał z siebie wszystko na meczu z Arabią Saudyjską – śmieją się. – Zaraz znowu będzie śpiewał – żartują z kolegi, który nawet nie może się wtrącić. Mówią, że dotychczas najlepszym momentem mistrzostw był obroniony przez Wojciecha Szczęsnego rzut karny. – Radość na trybunach była nawet większa niż po golach Zielińskiego i Lewandowskiego. Co za interwencja! Karny i dobitka! Niesamowicie to zrobił! – wciąż są pod wrażeniem. 

“Dziękujemy!” miesza się z “Chcemy więcej!”. Kibice już dziękują piłkarzom za emocje, jakich na mundialu nie było od 1986 r. Większość z nich nawet nie pamięta mistrzostw, w których przed trzecim meczem trzymały jeszcze emocje. A marzenie o awansie wydaje się realne. Brakuje przecież tak niewiele – Polska jest liderem i przy korzystnej kombinacji wyników w meczu Meksyku z Arabią Saudyjską nawet porażka nie skazuje jej na odpadnięcie. 

Jedno już Polacy na tym mundialu wywalczyli: nawet argentyńscy dziennikarze, z którymi rozmawiamy w centrum medialnym i w drodze na stadion nie mówią, że to będzie łatwizna i formalność. Inny przykład jak zmieniło się postrzeganie Polski w ostatnich dnia: przed turniejem byliśmy drużyną Lewandowskiego. Mówiłeś “Polska”, ludzie odpowiadali “Lewandowskim”. Teraz dopowiadają jeszcze “silna obrona”. Kojarzą nas z najlepszym na świecie napastnikiem i defensywą, która jest zwarta i nie traci goli. Tylko Maroko i Brazylia – obok drużyny Michniewicza – wciąż mają w tym turnieju czyste konto. Spodziewaliśmy się już w dniu nominacji nowego selekcjonera, że jego zespół taki właśnie będzie: niewygodny, solidny w tyłach, uporządkowany i pełen boiskowych przeszkadzaczy. Wyobrażenie pokryło się z rzeczywistością, a teraz zostanie wystawione na najtrudniejszą próbę.

4625 metrów Messiego. To może szokować. Niech tylko nie zwiedzie Polaków

Stadion jak bęben. Gdy kibice tupią, na stołach tańczą butelki 

Nie ma bardziej innowacyjnego i charakterystycznego stadionu na tych mistrzostwach niż 974. Już nazwa jest nie do pomylenia z różnymi innymi brzmiącymi lokalnie, a dla nas obco. Jeden z kolegów dziennikarzy złapał się przed wtorkowym meczem na Iranu ze Stanami Zjednoczonymi na tym, że już na Al Thumamie był, ale kompletnie tego stadionu nie zapamiętał. Meczów jest dużo, ale 974 pomylić się nie da. Wygląda jak zbudowany z klocków. Tych kontenerów jest podobno właśnie 974, a to też numer kierunkowy do Kataru. Akustyka jest na nim fantastyczna. Polacy mogli się o tym przekonać przy okazji meczu z Meksykiem, który na tych mistrzostwach jest wspierany przez mnóstwo kibiców. Stworzyli niesamowitą atmosferę. Gdy rytmicznie tupali nogami, miało się wrażenie, że uderzają w bęben. Stadion, do budowy którego wykorzystano 30 tys. ton stali, cały drżał. Na stolikach tańczyły butelki z wodą, a gdy już Lewandowski nie strzelił karnego, przeszło przez myśl, czy rusztowania wytrzymają ten odlot. Z Argentyną nie będzie inaczej.

Atmosfera na trybunach będzie doskonała, bo ekipa Messiego jak na każdym mundialu ma za sobą mnóstwo kibiców. Polacy znów będą w mniejszości – z Meksykiem i Arabią Saudyjską też tak było, jednak w tym drugim meczu mieli na trybunach swoje momenty: Mazurek Dąbrowskiego wyśpiewany w końcówce, już przy 2;0, wybrzmiał doskonale. Okrzyki “jeszcze jeden” też były słyszalne. Saudyjczycy nie mieli już wtedy ochoty kibicować. I oby Argentyńczykom w końcu też ta chęć przeszła.

Katar 2022. Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny, Grzegorz Krychowiak i Matty Cash przed meczem Polska - MeksykNajnowszy raport prosto z Kataru przed meczem Polska – Argentyna. Jest dobrze

Stadion tylko na ten mundial. Niedługo zostanie rozebrany i zapakowany do pudełka  

974 jest innowacyjny. Po mundialu zostanie w całości rozebrany, bo Katarczycy już podczas projektowania tego mundialu uznali, że tyle stadionów nie będzie im potrzebny. Wpadli na osobliwy, uderzający prostotą, pomysł, na który mógł wpaść tylko kraj tak bogaty i bezpardonowy: wybudują i zburzą, a niezwykle atrakcyjną okolicę – tuż przy Zatoce Perskiej, z której rozpościera się widok na nadmorski pejzaż miasta – przeznaczą do wybudowania nowoczesnych biurowców i prestiżowego osiedla dla najbogatszych. Tylko ekolodzy psioczyli, a przecież Katar szedł do tego mundialu z ekologią na sztandarach. Obiecywał małą emisję dwutlenku węgla, bo przecież wszystkie stadiony znajdują się w promieniu 50 km od centrum Dohy. Eksperci to podważali, oskarżali o greenwashing, czyli próbę wmówienia ludziom, że ekologiczne jest coś, co w rzeczywistości ze środowiskową równowagą nie ma nic wspólnego. Ale to i tak były poboczne sprawy wobec szalonego planu wybudowania i zburzenia stadionu. Katarczycy znaleźli rozwiązanie: postawią stadion z prawdziwego zdarzenia, bez żadnych półśrodków, ale w całości rozbieralny. Po mundialu złożą go, spakują do pudełeczka i wyślą do któregoś z biednych krajów. O konkretach na razie nie słychać, a wielu podejrzewa, że gdy świat spuści z Kataru oko, zapomni też o obietnicach. Na razie przeraża jedno, przed tym stadionem bodaj najbardziej: ilu ludzi musiało zginąć, by taką fanaberię zrealizować.

To też jedyny stadion bez klimatyzacji, ale akurat w dni meczu z Polski z Argentyną kompletnie nie ma to znaczenia. Po zachodzie słońca pogoda do gry w piłkę jest wprost idealna: 23 stopnie, rześko. Gorąco będzie jedynie od emocji. Początek ostatniego grupowego meczu o godz. 20.

Czesław Michniewicz i hotel kadry w KatarzeMichniewicz wdrożył specjalny plan na Argentynę. Jeszcze nigdy go nie stosował

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMichał Domaradzki, były szef warszawskiej policji zatrzymany
Następny artykułZapraszają na mikołajkowe strzelanie w Twardogórze