A A+ A++

Dawid Szymczak ze Sport.pl pisze, że prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej zdecydował się, żeby nowym selekcjonerem reprezentacji Polski został trener z zagranicy. Co prawda trudno odkryć, jaki pod względem warsztatu to ma być trener, bo Cezary Kulesza zaprosił do negocjacji kandydatów od Sasa do Lasa. Niemniej jednak wiadomo: ma być obcokrajowcem. Kacper Sosnowski ze Sport.pl dodaje, że nowy selekcjoner razem z wysoką pensją w pakiecie ma dostać polskiego trenera jako łącznika między związkiem i kadrą. Ma to być trener nie byle jaki. Doświadczony i z nazwiskiem. Taki, który w razie czego przejmie stery, by nie powtórzyła się sytuacja taka jak z Paulo Sousą, który zostawił kadrę na ostatnim etapie eliminacji mistrzostw świata, bo dostał ofertę z Rio de Janeiro.

Zobacz wideo

Polak ma pomóc trenerowi z zagranicy, czy stanowić dla niego zagrożenie?

Świetny pomysł, żeby trener kadry non stop czuł presję swojego potencjalnego następcy. 50 lat temu taki model się sprawdzał. W zamierzchłych czasach Kazimierza Górskiego, który wychował w swoim sztabie następcę – Jacka Gmocha. Potem Gmocha na stanowisku zastąpił jego asystent – Ryszard Kulesza, a inny współpracownik Górskiego – Andrzej Strejlau też został selekcjonerem kadry, choć dużo później. Tu warto przypomnieć, że Strejlau był też przez chwilę asystentem Gmocha, gdy trener kadry nie zabrał na mundial w 1978 r. Kuleszy. Piękna sztafeta. Polecałbym jednak głębiej poznać tę historię. Do dziś Gmoch i Strejlau nie podają sobie ręki, a piłkarze Orłów Górskiego wspominają toksyczne relacje między asystentami polskiego “trenera tysiąclecia”. 

Przełom ws. nowego selekcjonera. Kulesza dokonał wyboru

No, ale Cezary Kulesza postanowił chyba odgrzać stare wzorce. Co prawda w piłce nożnej zmieniło się od tamtych czasów wszystko. Prawie wszyscy kadrowicze grają za granicą, nie ma mowy o długich zgrupowaniach, by szlifować formę, o 180 stopni zmieniła się też relacja działaczy z piłkarzami. 50 lat temu PZPN miał jeszcze jakąś władzę nad zawodnikami, dziś może jedynie grzeczni ich prosić. Wtedy trener miał autorytet tylko z tego powodu, że nominował go związek. Dziś musi przynieść ze sobą doświadczenie i charyzmę. W ciemno nikt go nie kupi. Dlatego dla Kuleszy jasne jest, że musi zatrudnić teraz trenera z zagranicy. Żaden Polak nie ma tych dwóch cech: doświadczenia i charyzmy. 

Trener Polak w każdej chwili będzie mógł przejąć stery

Widać jednak – co można wywnioskować z tekstu Kacpra Sosnowskiego – że prezes PZPN i tak ma przekonanie, iż najlepszy trener dla kadry to Polak. A obcokrajowiec to tylko rozwiązanie tymczasowe. Dlatego nowy trener ma cały czas czuć ciepły oddech na plecach swojego asystenta Polaka, który w każdej chwili gotowy będzie przejąć stery. 

Zbigniew Boniek, były prezes PZPNBoniek o kandydacie na selekcjonera. “Jego treningi? Top”

Ciekawy jestem, który trener zdecyduje się na takie toksyczne rozwiązanie. Spójrzmy na tę sprawę tak, jak może ją widzieć potencjalny kandydat na trenera kadry. Nie dość, że będzie miał w sztabie współpracownika, którego nie zna i nie wie, czego się po nim spodziewać. To jeszcze cały czas będzie się czuł zagrożony i podglądany.

Jeszcze pół biedy byłoby, gdyby to był jakiś młody trener, który dopiero startuje do kariery. Ale jak wynika z przecieków PZPN myśli nad trenerem doświadczonym, takim, który sam mógłby się ubiegać o stanowisko selekcjonera, gdyby nie fakt, że Kulesza zdecydował się już na obcokrajowca. 

Konsekwencje mogą być opłakane

Oczywiście po doświadczeniach z Paulo Sousą trudno odmówić logiki w takim postawieniu sprawy. Tyle tylko, że ta logika niszczy relacje, jakie trener chciałby mieć ze swoim asystentem i drużyną. Nagle w kadrze tak naprawdę będzie dwóch trenerów. Jeden obecny, drugi potencjalny. Dobrze, jeśli będą mieli taki sam pomysł na drużynę. Gorzej, gdy pojawią się między nimi rozbieżności. Najgorzej, gdy każdy z nich będzie miał w kadrze “swoich” piłkarzy. Wtedy mamy gotowy przepis na toksyczną atmosferę wokół reprezentacji. 

Poza tym nie oszukujmy się: żaden trener jako asystent nie pożyczy autorytetu i charyzmy od głównego szkoleniowca. Nawet gdyby pracował z samym Jose Mourinho. To trzeba samemu sobie wypracować. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKulturka – podsumowanie grudnia
Następny artykułBudowanie statków w Starfield w szczegółach