A A+ A++

Zabieg nie jest skomplikowany, w pełnym znieczuleniu, laparoskopowo. – Robi się dwa niewielkie nacięcia – jedno przy pępku, drugie nad spojeniem. Wprowadza się kamerę i szczypczyki, którymi przerywa się ciągłość jednego i drugiego jajowodu – tłumaczy dr Rudziński.

To antykoncepcja skuteczna, bezpieczna, często stosowana na świecie, ale w Polsce niedopuszczalna.

Tak jak i wazektomia u mężczyzn. To jeszcze mniej skomplikowana, a równie skuteczna metoda, która polega na przecięciu i podwiązaniu nasieniowodów. Ten mikrochirurgiczny zabieg, stosowany legalnie w co najmniej 40 krajach, w Polsce, tak jak przecięcie jajowodów, podpada pod artykuł 156 Kodeksu karnego: kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu, pozbawiając człowieka wzroku, słuchu, mowy albo zdolności płodzenia, może zostać skazany na nie mniej niż 3 lata pozbawienia wolności.

– To zapis, który dotyczy napaści, sytuacji, gdy ktoś kogoś pobije, ciężko zrani. Rozciąganie tego na zabiegi medyczne, które wykonuje się ludziom chcącym zrezygnować z własnej płodności, to absurd. A jednak straszy się lekarzy tym artykułem kodeksu – mówi posłanka Lewicy Wanda Nowicka. Niedawno złożyła w Sejmie projekt ustawy, który uwolniłby lekarzy od strachu, że za przecięcie jajowodów czy nasieniowodów trafią do więzienia.

Czytaj więcej: 9 miesięcy: czas dojrzewania

Podziemie

Wystarczy wrzucić hasło „wazektomia”, by w jednej tylko internetowej wyszukiwarce wyskoczyło ponad 85 tysięcy wyników. Przy haśle „sterylizacja kobiet”: 785 tysięcy. Jest dużo pytań o to, czy zabieg jest drogi, czy daje stuprocentową gwarancję zabezpieczenia przed ciążą, czy są skutki uboczne.

– Zainteresowanie jest duże. Dzwonią, pytają, czy możemy polecić klinikę, w której mogłyby to zrobić – mówi Kamila Ferenc, prawniczka, wicedyrektorka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jedne są zainteresowane podwiązaniem jajowodów, bo słyszały, że to można kiedyś odwrócić, inne pytają o sterylizację, bo chcą być nieodwracalnie pozbawione możliwości zajścia w ciążę. – Nie jesteśmy w stanie polecić im żadnej placówki w Polsce. Nawet jeżeli jest wskazanie medyczne, bo ciąża czy poród byłyby zagrożeniem dla kobiety, to trudno wyegzekwować wykonanie takiego zabiegu – mówi Ferenc.

– Skoro jest zagrożenie karą, to legalnie tego nikt tu nie zrobi, kobiety muszą szukać w podziemiu albo wyjeżdżają za granicę – mówi posłanka Nowicka.

Sterylizację oferują kliniki niemieckie, czeskie, słowackie. I tak jak w przypadku aborcji, umożliwiają obsługę w języku polskim, informują, na czym polega zabieg, jak będzie przeprowadzony. Koszt – w zależności od kraju i kliniki – od 500 do 700 euro. W Polsce, w podziemiu, co najmniej dwa razy drożej.

– Zapłaciłam 7 tysięcy złotych – mówi Ola. Ma 24 lata, mieszka w Poznaniu, pracuje w szkole językowej. Udało jej się ubezpłodnić bez wyjeżdżania za granicę, ale długo wierciła dziurę w brzuchu swojemu ginekologowi, że nigdy nie chce mieć dziecka, aż w końcu – w tajemnicy – polecił jej lekarza, który zajmuje się skuteczną antykoncepcją. Oczywiście nieoficjalnie.

W dokumentacji nie ma ani śladu o podwiązaniu jajowodów. – Wpisał, że mi usunął jakieś zgrubienia na macicy. Spodziewałam się, że będzie dopytywał, czy jestem pewna, namawiał, żebym jeszcze poczekała. Tymczasem nie było żadnych namów. Klinika elegancka, nie jakaś piwnica. Odniosłam wrażenie, że takich kobiet jak ja przychodzi tam dużo.

Jak nikt inny Polak potrafi zgotować kobietom piekło. Zastosować wobec nich wszystko, co najokrutniejsze – dr Janusz Rudziński, ginekolog


Jak nikt inny Polak potrafi zgotować kobietom piekło. Zastosować wobec nich wszystko, co najokrutniejsze – dr Janusz Rudziński, ginekolog

Fot.: Czarek Sokołowski/AP/East News / East News

Po tacie odziedziczyła łamliwość kości. Już w czasie porodu doszło do sześciu złamań, we wczesnym dzieciństwie kolejne 15. Nie chciała tej łamliwości przekazać swojemu dziecku. – Nie wiem nawet, czy przeżyłabym ciążę. Musiałabym leżeć, żeby – z powodu zwiększenia masy ciała – nie doszło do złamania kręgosłupa – opowiada Ola. – Odkąd skończyłam 18 lat, myślałam o tym, żeby podwiązać jajowody, tym bardziej że mam porfirię, uczulenie na bardzo wiele leków, więc nie mogę brać ani tabletek antykoncepcyjnych, ani stosować plastrów. Teoretycznie w takim przypadku jak mój powinno się wykonać zabieg ze wskazań medycznych, ale biorąc pod uwagę to, co dzieje się teraz w Polsce – musiałabym walczyć o to latami, iść do sądu, a i tak zapewne by się nie udało.

Poza tym najzwyczajniej w świecie nie chciała być mamą. – Nie znoszę małych dzieci. Mój partner także. Dopóki nie miałam podwiązanych jajowodów, każde zbliżenie to był stres. A po zabiegu ulga. Początkowo trochę mnie bolał brzuch, ale mniej nawet niż przy okresie. Po dwóch tygodniach byłam jak nowa. Blizn nie widać, są tak drobne, że ich nawet nie wyczuwam pod palcem – mówi Ola.

Boją się dać tabletki

– Zrobiłam to w Wielkiej Brytanii. W Polsce nie byłoby mnie stać – mówi Marta (podwiązanie jajowodów w wieku 26 lat, dwoje dzieci: roczne i pięcioletnie). – W czasie drugiej ciąży bardzo źle się czułam, dostałam przepukliny, nie chciałabym już nigdy więcej przez to przechodzić – opowiada. W Polsce – jak podejrzewa – nikt by nawet nie chciał słuchać, że ma już dość porodów. Jej partner pracował w Wielkiej Brytanii, więc pojechała z tym problemem tam. – Powiedziałam lekarzowi, że kolejnego dziecka nie udźwignęłabym ani fizycznie, ani psychicznie, ani finansowo. Nie robił problemów, dostałam skierowanie, za zabieg nic nie zapłaciłam – mówi Marta. Wykonano jej go w ramach tamtejszego NFZ, czyli NHS – National Health Service.

Teraz na fejsbukowych grupach, na których Polki szukają informacji, gdzie to zrobić, ile kosztuje i czy są powikłania, zdaje relację, jak to przeszła w Wielkiej Brytanii: zabieg jest legalny, może być na refundację albo prywatnie, trwa około 40 minut, przez pierwsze dwa tygodnie nie czuła się dobrze, ale później żadnych dolegliwości.

Kobiety najczęściej narzekają, że w Polsce nie mogą znaleźć lekarza, który by im to zrobił, coraz częściej trafiają na takich, którzy boją się już nawet przepisywać tabletki antykoncepcyjne. Zosia (niecałe 20 lat, nie rodziła i nie chce rodzić) zaczyna już szukać dobrego adresu za granicą. Sara (18 lat) chyba

zdecyduje się na Słowację – znalazła klinikę, w której robią to nawet takim młodym jak ona, za zabieg z noclegiem 600 euro. Magda (25 lat, partner 27, bezdzietni) podaje, że chcą się zabezpieczyć kompletnie – ona podwiązać jajowody, on nasieniowody. On znalazł w Polsce lekarza, ona znaleźć nie może, a chciałaby to zrobić jak najszybciej.

Zobacz też: Koronawirus a ciąża. Odpowiada ekspertka

Wyjazd po prawo

– Polki zamiast wyjeżdżać za granicę na wakacje, muszą wyjeżdżać do klinik – na aborcję albo podwiązanie jajowodów. Tam realizują swoje prawa, które tu są im odbierane – mówi posłanka Nowicka. – Dlaczego w innych krajach dobrowolne ubezpłodnienie jest zagwarantowane prawem, a u nas nie? Dlaczego my ze wszystkim idziemy pod prąd? Przecież skoro mamy tak opresyjne przepisy dotyczące aborcji, państwo powinno umożliwić skorzystanie z metod, które sprawią, że nie będzie niechcianych ciąż. Tymczasem rezygnacja z własnej płodności jest tu traktowana jak przestępstwo, choć nie ma przepisów, które by tego zakazywały, jest tylko ich nadinterpretacja – mówi Nowicka. I dodaje, że tą nadinterpretacją szermuje się, gdy chodzi o kobiety. Na mężczyzn przymyka się oko.

Wiele klinik w Polsce oferuje pomoc panom, którzy nie chcą zostać ojcami. Na ulicach dużych miast pojawiają się billboardy zachęcające do wazektomii, są strony zachwalające tę metodę antykoncepcji, blogi, filmiki pokazujące, jak wygląda zabieg przerwania ciągłości nasieniowodów. I są promocje – teraz mikołajkowa. Mężczyzna może stać się niepłodny już za 1799 zł.

– Trzeba byłoby pogłębionych badań socjologicznych, żeby zrozumieć sytuację w Polsce – mówi dr Rudziński. Polakom pozwala się robić to, co formalnie tu nielegalne, ale co swobodnie robią mężczyźni w innych krajach. Polki mają żyć w opresji. W sumie nie dziwi się tym dziewczynom, które ledwie skończą 18 lat i już chcą przyjechać i przeciąć jajowody, tak bardzo boją się zajść w ciążę. Niemki zgłaszają się na taki zabieg na ogół wtedy, gdy mają prawie 40 lat, dzieci i więcej już nie chcą. A z Polski przyjeżdżają takie młodziutkie, bezdzietne, spanikowane, bo nie dość, że w ubiegłym roku zaostrzono prawo aborcyjne, to teraz próbowano jeszcze wprowadzić kary za przerwanie ciąży jak za zabójstwo. Projekt padł, ale forsuje się inny: powołanie Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii, z uprawnieniami prokuratorskimi, rejestrem ciąż, wglądem w dokumentację, być może także dotyczącą antykoncepcji. – Jak nikt inny Polak potrafi zgotować kobietom piekło. Zastosować wobec nich wszystko, co najokrutniejsze. Gdy rozmawiam z niemieckimi lekarzami, nie chcą wierzyć, że w Polsce stworzono coś takiego jak hospicja perinatalne. Kobieta, wiedząc, że dziecko urodzi się martwe albo umrze zaraz po porodzie, ma czekać na jego śmierć, a może też i swoją. Nie słyszałem, by ktoś inny na świecie wymyślił kobietom takie tortury – mówi dr Rudziński.

Antykoncepcja męska

– Zrobiliśmy kilku kobietom podwiązanie jajowodów, ale właściciel kliniki porozmawiał z prawnikami, powiedzieli, że może wejść prokurator, lepiej nie ryzykować – mówi jeden z lekarzy, który teraz robi już tylko zabiegi u mężczyzn.

– W tym przypadku – jak tłumaczy – będzie się prokuratorowi tłumaczyć, że nie ma mowy ani o ciężkim, ani o trwałym uszczerbku na zdrowiu, bo możliwe jest przywrócenie drożności nasieniowodów. Robi się to rzadko i rewazektomia jest często 10 razy droższa od wazektomii. Choć w przypadku podwiązania jajowodów u kobiet też trudno mówić o całkowitym pozbawieniu szans na dziecko, jeżeli niemożliwe jest przywrócenie drożności, to można pobrać komórkę jajową, zapłodnić i wszczepić do macicy. W sumie trudno zrozumieć, dlaczego Polacy mogą korzystać z bardzo skutecznej antykoncepcji, a Polki nie.

– Polki są niesamowicie zdeterminowane i trzeba byłoby im pomóc. Zastanawiam się, jak to zrobić – mówi dr Eugeniusz Siwik, ginekolog, który dawniej przyjmował kobiety w ciąży, promował porody naturalne, później zajął się promowaniem wazektomii. Zaczął 19 lat temu i początki – jak mówi – przypominały przecinanie maczetą szlaku w tropikalnej puszczy. Zaczynał od skromnego gabinetu, teraz mężczyźni mają do wyboru kliniki w jedenastu miastach – poza Warszawą, między innymi w Łodzi, Gdyni, Poznaniu, Katowicach, Krakowie, Szczecinie. Dawniej przychodzili, nie bardzo nawet wiedząc, co to jest wazektomia. Bali się. Myśleli, że już nie będą męscy, doktor im coś utnie, nie będą mieć wzwodu, wytrysku.

– Tymczasem to mikrozabieg, bezpieczny, w miejscowym znieczuleniu. Trwa 15 minut, nie używamy skalpela, do nasieniowodu dostajemy się przez rozwarstwienie skóry. Łapiemy nasieniowód, nacinamy, robimy elektrokoagulację. Zakładamy szwy na części dolnej i górnej. Po ośmiu tygodniach pacjent robi badanie nasienia. Wynik może być tylko jeden: zero żywych plemników. Stosunki seksualne odbywa się dokładnie tak samo jak przed. Są orgazmy, jest nasienie, tylko plemników nie ma – mówi dr Siwik.

Najstarsi panowie, jacy przyszli do niego na zabieg, byli po siedemdziesiątce, w związkach z młodszymi kobietami, ale najczęściej to tacy między 25 a 35 lat. – Nie tylko inteligencja, cały przekrój zawodów – mówi dr Siwik. Często jeden przyjedzie, a po nim dwóch znajomych albo szwagrów.

Trzech na pięciu

– W pracy z naszego pięcioosobowego zespołu trzech jest już po wazektomii – mówi Jacek (tuż przed czterdziestką, branża informatyczna, Warszawa). Początkowo z żoną szli na spontan i mają troje dzieci. Nie chcieliby czwartego. – Żona jest ambitna, pracuje w trzech miejscach, ma wykształcenie medyczne, doktorat, chce się habilitować – opowiada Jacek. Mieli do wyboru: albo ona ciągle pigułki, albo u niego jeden szybki zabieg.

– Polecam znajomym. Jak mi sąsiad, któremu dziecko się urodziło, mówi, że już ma dość, to mówię: jest wazektomia. Jedno popołudnie, dwa tysiące i masz spokój do końca życia – mówi Jacek.

Grzegorz, który pracuje z Jackiem (39 lat, szkoleniowiec, bezdzietny), mówi, że żona nie chce mieć dzieci i on to uszanował. – Antykoncepcja hormonalna dla kobiet jest bardzo obciążająca. Inne metody są albo niewygodne, albo nieprzyjemne, albo trudno dostępne. Wazektomia to optymalny wybór. W mojej rodzinie nikt nie wie, że to zrobiłem. Babcia dostałaby zawału. Rodzice co prawda są liberalni, ale wiedzą tylko, że nie będziemy mieć dzieci. Bez szczegółów.

– Jestem teraz w stałym związku i być może mój partner poddałby się wazektomii, ale czy to naprawdę tak ma wyglądać? Co by było, jeżeli byśmy się rozstali? I dlaczego on może wykonać taki zabieg bez problemu, a kobietom problemy się piętrzy? – mówi Ola, której udało się podwiązać jajowody. – Komu nie mówię, że mi się udało, to nie dowierza. Jesteśmy przyzwyczajane do tego, że nie mamy wyboru: albo musimy wyjechać zrobić to za granicą, albo poprosić naszego faceta, żeby zrobił sobie wazektomię.

– Mam cień nadziei, że uda się to uregulować. Choć oczywiście nie jestem naiwna, w kontekście tego, co się dzieje, nie będzie łatwo – mówi posłanka Wanda Nowicka. – Trzeba jednak działać, krzyczeć, dopominać się, bo jeszcze trochę i nic nam nie będzie wolno. Chciałabym doczekać czasów, gdy państwo przestanie ingerować w nasze osobiste decyzje. Niech już po prostu wyjdzie ludziom z łóżka i da żyć.

Współpraca Natalia Fabisiak

Zobacz: Badania prenatalne? To nieodłączny element świadomej ciąży

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Przełom” poleca. Skid Row i 40 pór roku. Warto posłuchać
Następny artykułJasło: ulice miasta przyozdobione na święta