A A+ A++

Zapoczątkowany 16,10,1978 roku pontyfikat Jana Pawła II otworzył nową kartę w stosunkach Kościoła z rządzącymi Polską komunistami. Myliłby się jednak ten, kto oczekiwałby po papieżu Polaku wezwań do kucia kos na sztorc i wsiadania na koń. Wprost przeciwne. Jego przesłanie dla rodzimego kraju było naznaczone apelami o porozumienie pomiędzy władzą i opozycją demokratyczną. Przesłanie to wynikało w pewnej mierze z dziejów Polski, a zwłaszcza doświadczeń II WŚ znanych z autopsji także Ojcu Świętemu. Przede wszystkim jednak płynęło z katolicyzmu.

Już podczas pierwszej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II mówił „W tym też kierunku idzie w Polsce działalność Episkopatu, prowadzonego od trzydziestu już z górą lat przez człowieka tej niezwykłej miary, jakim jest kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski. Jeśli Stolica Apostolska szuka w tej dziedzinie porozumienia z władzami państwowymi, to oprócz względu na stworzenie warunków integralnej działalności Kościoła jest świadoma tego, że porozumienie to odpowiada racjom historycznym narodu, którego synowie i córki w ogromnej swojej większości są synami i córkami Kościoła katolickiego. W świetle tych oczywistych przesłanek porozumienie takie widzimy jako jeden z elementów ładu etycznego i międzynarodowego w Europie i w świecie współczesnym, wynikającego z poszanowania praw narodu i praw człowieka. Pozwolę sobie przeto wypowiedzieć pogląd, że nie można zaprzestać starań i poszukiwań w tym kierunku”.

Była to ręka wyciągnięta do polskich komunistów. Na razie w ograniczonym zakresie obejmującym formalnie stosunki Kościół – PZPR. Biorąc pod uwagę, że w ww. cytacie jest zresztą zgodnie z prawdą przypomniane przez Papieża, iż Polacy „w ogromnej swej większości są synami i córkami Kościoła katolickiego” można przyjąć, że normalizacja ta miała odbyć się na linii katolicy – Partia, czyli w gruncie rzeczy naród – Partia. A więc siłą rzeczy dotyczyć całokształtu stosunków politycznych ekonomicznych społecznych kulturalnych etc.  Porozumienie to w zamyśle Ojca Świętego nie miało być rzecz jasna bezwarunkowe, ale wynikać „z poszanowania praw narodu i praw człowieka”.

Wprowadzenie stanu wojennego było w pewnym sensie owej ręki odtrąceniem. Nie zniechęciło to jednak Jana Pawła II do szukania ścieżek dialogu. Nie zabiło także tkwiącej w nim nadziei. Świadczą o tym dobitnie jego słowa wypowiedziane w trakcie pielgrzymki w 1983 roku. Zacytujmy je: „Równocześnie nie tracę nadziei, że ten trudny moment może stać się drogą do społecznej odnowy, której początek stanowią umowy społeczne zawarte przez przedstawicieli władzy państwowej z przedstawicielami świata pracy. I chociaż życie w Ojczyźnie od 13 grudnia 1981 roku zostało poddane surowym rygorom stanu wojennego, który został zawieszony od początku bieżącego roku, to przecież nie przestaję ufać, że owa zapowiadana wielokrotnie odnowa społeczna — według zasad wypracowanych w takim trudzie w przełomowych dniach sierpnia 1980 roku i zawarta w porozumieniach — dojdzie stopniowo do skutku”.

Papież nie tracił zatem wiary w 1983 roku w społeczną odnowę na gruncie porozumień sierpniowych. Miał jednocześnie świadomość, iż do tego celu prowadzi droga. Droga podzielona na etapy i pokonywana stopniowo. Droga jak wejście nową ścieżką na górę. Nic na siłę. Nic na hura. Jakie to niepolskie i jakie chrześcijańskie zarazem.

W następstwie stanowiskiem Jana Pawła II zmieniała się również postawa polskiego Kościoła. Nie odbywało się to jednak bez oporu, by wspomnieć choćby rozmowy Prymasa z kapłanami archidiecezji warszawskiej odbyte 07,12,1982 roku. Również wśród świeckich wizja Ojca Świętego spotkała się z niezrozumieniem. Przypomnieć tu wystarczy artykuł enfant terrible polskiej polityki Adama Michnika ogłoszony w Kulturze, w której postawę Prymasa Polski, a więc i Papieża wobec komunistów i stanu wojennego porównał do kolaboracji Jana Dobraczyńskiego, określając przy tym takie zachowania jako nierealne (sen srebrny Prymasa Polski). Kropla drąży jednak skałę i jak to nakreślił Jan Paweł II, wizja odnowy społecznej, do której prowadziłby dialog, znajdowała coraz więcej zwolenników. Czasem akceptacja ta przybierała nieoczekiwany kierunek. Przykładem tego jest artykuł, który ukazał się w Głosie pt. Odrodzenie państwa, w którym jego autorzy (m.in. Ludwik Dorn i Antoni Macierewicz) postulowali porozumienie pomiędzy Kościołem, Solidarnością i ówczesnym Wojskiem Polskim. Były to jedne z wielu krytycznych reakcji, z jakimi spotkały się Tezy Prymasowskiej Rady Społecznej z 08,04,1982 roku, w której ogólnie rzecz ujmując, hierarchia kościelna stwierdziła, że jedynym wyjściem z kryzysu jest dialog władzy ze społeczeństwem. Wizja ta została jednak wówczas przez PZPR odrzucona pomimo ostrzeżenia dyrektora Biura Prasowego Episkopatu Polski ks. Alojzego Orszulika, że „Jeżeli dojdą do władzy siły twardej ręki w partii, władza będzie działała w izolacji od społeczeństwa i Kościoła”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułI liga K: Czwarta porażka Olimpii, Solna z kompletem punktów
Następny artykułPoseł GRZEGORZ BRAUN: Oddzielenie matek od dzieci to zbrodnia!