A A+ A++

Zmarł nagle we własnym domu. Jacek Domagała miał dopiero 58 lat.

Jacek Domagała z Żar odszedł nagle (23.11) we własnym domu. Nie chorował na żadne przewlekłe choroby, ale od roku leczył na niewydolność krążeniową.

-Odszedł tak nagle, dla mnie to szok, wciąż nie możemy się całą rodziną z tym pogodzić – mówi Elżbieta Domagała, żona.

Jacek i Elżbieta zawsze byli bardzo religijni, chodzili do kościoła p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Żarach. Gdy Jacek odszedł, właśnie odmawiali modlitwę.

– Co rano przed wyjściem do pracy, wspólnie się modliliśmy. To była ostatnia 15. modlitwa. Właśnie ją zaczynaliśmy, gdy zobaczyłam, że nagle opadła mu ręka. Chwilkę myślałam, że żartuje, bo zawsze miał bardzo wesoły charakter i lubił nam płatać psikusy. Ale on nie żartował. Zawołałam córkę, wezwałyśmy pogotowie i próbowałyśmy go ratować. Ale było za późno – opowiada E. Domagała.

Małżeństwo Domagałów przeżyło ze sobą 34 lata. Dzieci już planowały jubileuszową 35 rocznicę w lipcu.

– Omawialiśmy pomysły i zastanawialiśmy się, jaką zrobić im niespodziankę – opowiada Klaudia Domagała, najstarsza córka. – Niestety, tata już tego nie doczekał. Był bardzo szczęśliwy, że ma wnuki – Gabrysię, Kubusia, Jolę, Blankę, Ignasia i Nikosia. Ja jedyna z rodzeństwa nie mam jeszcze dzieci i tata żartował w moje urodziny, że czeka teraz na wnuczka ode mnie.

Rodzina najważniejsza

Jacek Domagała miał 4 dzieci. Córki: Klaudię (34 l.), Anetę (32 l.) i Martynę (28 l.) i syna Bartka (31 l.).

– Tata zabierał nas na ryby, jak byliśmy mali. Pamiętam wspólne wypady nad Odrę pod namiot. Mówiliśmy o nim, że jest królem karpia i grilla – opowiada K. Domagała.

Porządki w domu Domagałów były domeną Jacka.

– Tata zawsze pomagał mamie w pracach domowych. A przed świętami był odpowiedzialny za dekorowanie, my jako dzieci mu pomagaliśmy, ale to on wszystkim kierował – opowiada K. Domagała.

Drzwi domu Domagałów zawsze były otwarte dla gości.

– Tata był naszym rodzinnymi mistrzem zagadek. Był też świetny z geografii i historii  – mówi K. Domagała.

Pan Jacek ponad 20 lat pracował w Swiss Krono.

– Mąż mówił, że gdyby mógł wybierać jeszcze raz, zostałby leśniczym. Uwielbiał ciszę lasu, świetnie się tam czuł. Kochał też zwierzęta, nasz piesek Łokuś ma już 14 lat, był jego oczkiem w głowie – mówi E. Domagała.

Mistrz bramki

J. Domagała dał się poznać za młodu jako świetny bramkarz. Grał w piłkę ręczną w Promieniu Żary, potem w pierwszoligowej Juvenii Wrocław, skąd przeniósł się do Stali Mielec.

– Poznałam męża na dyskotece w Centrum Kultury w Żarach. Był bardzo przystojnym chłopakiem. W wojsku służył w komandosach. Gdy po skoku ze spadochronem uszkodził sobie nogę, jeździłam do niego do szpitala do Gliwic, gdzie stacjonował jako żołnierz – wspomina E. Domagała.

Pan Jacek urodził się w Żarach. Skończył Szkołę Podstawową nr 8, a do liceum pojechał do Wrocławia, gdzie chodził do szkoły sportowej.

– Nasze wspólne życie spędziliśmy w Żarach, tutaj też mąż został pochowany. Nasz piesek zawsze na spacerze ciągnął mnie w stronę lasu, teraz  ciągnie mnie w stronę cmentarza – mówi wdowa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTerlecki o nowym rządzie w Niemczech. “Są bardzo niepokojące zapowiedzi”
Następny artykułWorld's second tallest building tops out in Malaysia