A A+ A++

Chcesz wiedzieć, czym żyje Białystok? Zapisz się na nasz poranny newsletter lokalny, a nic Cię nie ominie!

Żeby oswoić tę nową pandemiczną rzeczywistość, nauczyciele i dyrektorzy wielu placówek powitali dzieci w drzwiach. Rodzice wyposażyli swoje maluchy w fantazyjne ulubione maseczki, które muszą one nosić w przestrzeniach wspólnych, np. na korytarzach, w szkolnych świetlicach. Powrotowi dzieci towarzyszy srogi mróz w całym kraju, choć rekordy jak zwykle biją Suwałki.

Szkoły nadal zamknięte – przez mróz

Właśnie ten mróz uniemożliwił powrót dzieci w kilku podlaskich miejscowościach, m.in. w  gminie Suchowola czy Sztabinie.

Dyrekcja Szkoły Obwodowej w Sztabinie w porozumieniu z wójtem gminy podjęła w niedzielę decyzję o wstrzymaniu zajęć na najbliższe dwa dni. W trosce o bezpieczeństwo dzieci, bo część z nich dojeżdża do placówki gimbusem, a w taką pogodę zdarza się, że autobusy są unieruchamiane w trasie. Tak zdarzyło się dziś rano m.in. w Czarnej Wsi Kościelnej.

Burmistrz Suchowoli Michał Matyskiel dodał, że wyczekiwanie na autobus dla takich małych dzieci jest bardzo niebezpieczne. Rodzicom, którzy nie mogą zapewnić dziecku opieki, dano możliwość, by przywiozły dzieci do szkoły, gdzie zorganizowane będą dla nich zajęcia opiekuńcze.

Co ciekawe, przepisy stanowią, że wstrzymanie nauki z powodu warunków atmosferycznych powoduje, że te zajęcia trzeba będzie i tak odpracować, więc nie odbywa się nawet zdalne nauczanie.

Z kolei W Szkole Podstawowej nr 5 w Łomży zajęcia zdalne zostały przedłużone o kolejny tydzień, ze względu na potwierdzone zakażenia koronawirusem u większości pracowników obsługi i administracji, którzy przebywają w izolacji lub na kwarantannie.

Wraca tylko część

To drugi powrót uczniów do szkół po lockdownie związanym z pandemią koronawirusa. Od 9 listopada 2020 r. uczyli się zdalnie, a w ciągu ostatnich dwóch tygodni we wszystkich województwach trwały ferie zimowe. Też inne niż zazwyczaj, bo bez możliwości wyjazdów, spędzone głównie w domach.

Po takim czasie rozłąki uczniowie klas I–III wrócili do nauki stacjonarnej. W Podlaskiem to 32,5 tys. dzieci, w tym w samym Białymstoku ponad 8 tys.

Do zajęć praktycznych – po feriach – wraca także młodzież z techników i szkół branżowych (resztę zajęć ma online). Pozostali uczniowie kontynuują naukę zdalną i nie ma jeszcze decyzji, kiedy wrócą do szkół.

„Klasy nie powinny się ze sobą kontaktować”

Dzięki temu, że do nauki stacjonarnej wróciła na razie tylko część uczniów, dyrektorom szkół było nieco łatwiej wygospodarować dla nich przestrzeń i rozmieścić ich w budynkach tak, by klasy miały ze sobą jak najmniej styczności. Zgodnie bowiem z założeniami ministerstwa klasy mają tworzyć oddzielne szkolne „bańki”, zwiększające bezpieczeństwo dzieci i nauczycieli.

Według ministerialnych wytycznych jedna klasa ma przebywać stale w tej samej sali i będzie do niej przypisany stały nauczyciel, który w miarę możliwości nie będzie prowadzić zajęć stacjonarnych w innych klasach. W praktyce okazało się, że nie da się zapewnić stałej obsady nauczyciela np. anglisty czy informatyka dla jednej tylko klasy i są to nauczyciele „chodzący”.

Założenia rozmijają się z rzeczywistością także w szkołach gminnych, gdzie jeden autokar dowozi do placówki wszystkie klasy. I w świetlicach, bo w wielu miejscach nie sposób wygospodarować pomieszczeń świetlicowych dla oddzielnych klas.

Tymczasem wytyczne stanowią, że „klasy nie powinny się ze sobą kontaktować, a sale i węzły sanitarne dla poszczególnych klas w miarę możliwości powinny znajdować się na różnych piętrach budynku szkoły”.

Stawiają na mydło

W weekend szkoły były szykowane, sprzątane, a nawet ozonowane. Obowiązuje w nich ścisły reżim sanitarny: obowiązek zasłaniania nosa i ust w częściach wspólnych (w klasach uczniowie mogą przebywać bez maseczek), częste mycie rąk mydłem, niedotykanie oczu, nosa i ust, niegromadzenie się na korytarzach, częste wietrzenie sal. Najlepiej, by lekcje rozpoczynały się i kończyły o różnych porach. I by klasy korzystały z przerw, stołówki szkolnej i zajęć na boisku w różnych terminach.

W niektórych placówkach postawiono na mycie rąk mydłem nawet co godzinę i jest to ściśle pilnowane, zapisywane. Opiekunowie wyszli z założenia, że mydło będzie bardziej neutralne dla skóry dzieci niż płyny do dezynfekcji, które podrażniają, uczulają ręce.

Testy i obawy nauczycieli

Nauczyciele wyposażeni są w przyłbice, maseczki i środki do dezynfekcji, ale nie da się ukryć, że w wielu są obawy przed zakażeniem. O ile dzieci mogą przechodzić COVID-19 bezobjawowo i zakażać, o tyle im dorośli starsi, tym większe ryzyko ciężkiego przebiegu choroby.

Nauczyciele klas I–III w całej Polsce byli w ubiegłym tygodniu testowani na obecność koronawirusa. W poniedziałek (18 stycznia) mają zostać podane oficjalne wyniki testów. Na razie znane są tylko dane ogólne, podane w niedzielny wieczór: w ciągu pięciu dni wymazy pobrano od blisko 134 tys. osób w całej Polsce, wyniki otrzymało ponad 122 tys. z nich, pozytywny test na obecność koronawirusa otrzymały 2422 osoby (czyli 2 proc. wszystkich wyników badań).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOstrożnie
Następny artykułPoszła do McDonald’s i doznała szoku! W burgerze znalazła…