A A+ A++

Moim zdaniem kolor Metallic Triton Blue nie ma sobie równych. Do wyboru masz jeszcze wersję szarą i czarną.

Zasady w pokerze są znane: chodzi o to, by zgarnąć jak największą kasę, mając jak najlepsze karty albo… stosując chytry blef. A że dla wielu życie ma wiele z partii pokera, stąd pomysł, by przemycić do niego triki z karcianej rozgrywki. W Suzuki chyba lubią ryzyko, bo wkrótce po nowej Hayabusie, która nie do końca okazała się nowa, przyjechał do nas nowy GSX-S 1000. Blef to, czy faktycznie zupełnie nowa maszyna?

Jedno jest pewne: nowy GSX-S 1000 na żywo wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciach. Nie jest to tylko moja opinia, lecz także zdanie motocyklistów spotkanych podczas testu. Skojarzenia są jednoznaczne: pojazd z przyszłości. Najpierw wielkie wrażenie robi kolor. Lakier Metalic Triton Blue, uzupełniony złotym blaskiem kolektorów wydechowych, wygląda świetnie. Jednak najbardziej charakterystycznym elementem jest przód Suzuki z dwoma małymi LED-owymi reflektorami umieszczonymi jeden nad drugim. To właśnie one przyciągają spojrzenia ciekawskich niczym magnes.

Aby do agresywnego przodu dopasować stylem pozostałe elementy motocykla, delikatnie zmieniono kształt zbiornika paliwa (zachowując jego objętość), kształt osłon chłodnicy, w których pojawiły się modne skrzydełka, oraz kształt plastików wokół kanapy. Kiedyś były one bardziej obłe, dzisiaj nabrały ostrzejszych kształtów.

Zmiany stylistyczne wystarczyły, by cała reszta zeszła na dalszy plan. Nikt z tych, którzy mnie zaczepili, nie zwrócił uwagi, że silnik, rama czy wahacz są identyczne jak w poprzednim modelu. Chyba o to chodziło.

Suzuki GSX-S 1000 – serce ma jak dzwon

Od momentu debiutu w 2015 roku silnik GSX-S-a 1000 był chwalony na wszelkie możliwe sposoby. Przejęty z GSX-R-a K5, do nakeda trafił z obniżoną mocą. Jeśli o nas chodzi, zawsze docenialiśmy znakomitą elastyczność i kulturę pracy. Kropką nad „i” była legendarna wręcz trwałość tego czterocylindrowca, co potwierdził test na dystansie 50 000 km. Po tym przebiegu nadal był w idealnym stanie.

Do nowego GSX-S-a jednostka napędowa trafiła z kosmetycznymi zmianami, które przede wszystkim miały dostosować ją do wymagań normy Euro 5. W nowej minimalnie wzrosła moc (ze 150 do 152 KM), za to wartość momentu obrotowego minimalnie spadła (108 : 106 Nm). Konstruktorzy zatuszowali to, prostując przebieg jego krzywej. Tak przynajmniej obiecuje fabryka. Czy to prawda? Na pewno wykaże to hamownia.

Na drodze nie będziesz narzekał na brak mocy ani na precyzję w jej oddawaniu. Podczas jazdy rzędowa czwórka nadal imponuje elastycznością, która jest w dużej mierze zasługą zmienionego układu zasilania, w tym modułu przepustnic. Efekt: jazda na szóstym biegu jest możliwa już przy 1500 obr/min! To oczywiste, że w takiej sytuacji odkręceniu gazu towarzyszą wibracje, ale to mija po przekroczeniu 3000 obr/min. Zresztą wibracje od samego początku były charakterystyczne dla GSX-S-a 1000. Pojawiały się w okolicach 5000 obr/min i przez kolejne 2000 obr/min masowały tyłek, ale także dłonie. Dziś w tej sprawie nic się nie zmieniło. Ostra jazda rozpoczyna się od około 6000 obr/min, która przy akompaniamencie pięknie brzmiącej, ale nienachalnej muzyki wydechu trwa aż do odcięcia.

Nowa Hayabusa nie zmieniła się mocno od strony mechanicznej, za to dostała spory pakiet elektroniki. Miałem nadzieję, że podobnie będzie z GSX-S-em. Pomyliłem się. W porównaniu do poprzednika, nowością są trzy tryby pracy silnika. Ten oznaczony literą A jest najbardziej bezpośredni, ten z literą C – najłagodniejszy. Zmienia się je banalnie – przyciskiem na lewej połówce kierownicy.

Kontrola trakcji ma dziś pięć poziomów do wyboru oraz możliwość jej wyłączenia. Jej działanie jest przyjemnie miękkie, choć na najprecyzyjniejszym z poziomów, czyli piątym, moim zdaniem zbyt często wkracza do akcji. Nadal jest to jednak kosmetyka, a nie rewolucyjne zmiany.

Fot. Jacek Hanusz
SUZUKI GSX-S 1000 to bardzo zwarty motocykl. Komfortowa pozycja pozwala bez zmęczenia pokonywać dłuższe dystanse. Inne zdanie może mieć tylko pasażerka.
Suzuki GSX-S 1000Fot. Jacek Hanusz
Bajery, które robią robotę. Zarówno na osłonie ramy, jak i zegarów pojawiły się elementy o fakturze przypominającej kamo.

 

Quickshifter w Suzuki GSX-S 1000

Prawdziwą nowością jest quickshifter. Do tej pory w GSX-S-ie go nie było. Teraz jest i działa zarówno w górę, jak i w dół. Piszę to z czystym sumieniem: robi to znakomicie. Jasne, w tym przypadku zadanie było ułatwione, bo współpracuje on z dobrze wyważonym i mocnym silnikiem czterocylindrowym. Niemniej trzeba podkreślić, że jego praca jest bardzo płynna i superprecyzyjna. Największym wyzwaniem dla quickshiftera jest spokojna jazda albo wizyta w mieście. Ale i z tej próby wychodzi obronną ręką, zmieniając biegi płynnie i bez szarpania. Nie uwierzę, że ktoś, kto kupi ten motocykl, będzie jeździł nim spokojnie. W takiej sytuacji quickshifter nie da nawet najmniejszych powodów do narzekań.

Na tym koniec informacji o elektronicznych nowościach. O IMU czy ABS-ie na zakręty, który w tej klasie motocykli byłby fajnym rozwiązaniem, możesz zapomnieć. Marzą ci się elektronicznie sterowane zawieszenia? Tu ich nie znajdziesz i nic nie wskazuje, by w najbliższym czasie miały się pojawić.

Nowe Suzuki GSX-S 1000 to jeden z najtańszych motocykli w swojej klasie. I to jest argument!

Skoro w litrowym GSX-S-ie tak wiele elementów pochodzi ze sportowego GSX-R-a 1000 to czy prowadzi on się jak rasowy superbike? Nie. W tym przypadku więcej uwagi poświęcono stabilności prowadzenia. Rozstaw osi jest o 50 mm większy niż w ostatnim GSX-R-ze. Na dodatek kąt główki ramy wynosi 65O (GSX-R 1000 – 66,8O). W efekcie motocykl prowadzi się stabilniej niż superbike. Drobne niedoskonałości w poręczności miała zmienić szersza o 23 mm kierownica i nowe opony – Dunlopy Sportmax Roadsporty 2. To działa! Większa domieszka krzemu przyspieszyła osiąganie temperatury pracy i przełożyła się na lepszą przyczepność na mokrym.

Tym, co pozostało bez zmian w porównaniu do poprzedniej wersji, są zawieszenia. Ciągle reguluje się je śrubkami i wciąż są za twarde. Sytuacji nie zmieniło, że w amortyzatorze wybrałem ustawienie bliskie najbardziej miękkiego. Nie ma inaczej: ten motocykl jest stworzony do jazdy po równych jak stół drogach, dziurawe drogi lepiej sobie odpuść.
Wraz nowym GSX-S-em 1000 do salonów wjechało sporo akcesoriów. I to jest dobra informacja, bo wyglądają one naprawdę świetnie. Wykonane z karbonu przedni błotnik i osłony silnika dają kolejne punkty do i tak fajnego wyglądu. Slidery przedniej i tylnej osi oraz małe gmole to znak pragmatycznego podejścia do tematu. Nawet jeśli jesteś sknerą w szkockim stylu, prawie na pewno zafundujesz sobie komplet akcesoryjnych klamek, bo na widok fabrycznych bolą oczy.

Suzuki GSX-S 1000Fot. Jacek Hanusz
Suzuki Easy Start System działa w ten sposób, że po krótkim naciśnięciu guzika rozrusznika ten działa tak długo, aż silnik zostanie uruchomiony.
Suzuki GSX-S 1000Fot. Jacek Hanusz
Oszczędzajmy, ale bez przesady! Ten styl kokpitu pojawił się w Katanie, trafił do dużego V-Stroma, a teraz do GSX-S-a 1000. Mnie do siebie nie przekonał.
Suzuki GSX-S 1000Fot. Jacek Hanusz
Centralny amortyzator od zawsze był piekielnie twardy i w najnowszej wersji nic się nie zmieniło. Regulacja kluczem to w tej klasie pełen oldskul.

SUZUKI GSX-S 1000 (2021)

Silnik: chłodzony cieczą, czterocylindrowy, rzędowy, rozrząd DOHC, wałki rozrządu napędzane łańcuchem, cztery zawory na cylinder, szklankowe popychacze, smarowanie z mokrą miską olejową, wtrysk paliwa, średnica gardzieli 44 mm, katalizator.
Elektryka: alternator 380 W, akumulator 12 V/10 Ah.
Przeniesienie napędu: mechanicznie sterowane, wielotarczowe sprzęgło mokre, antyhopping, skrzynia sześciobiegowa, quickshifter, napęd tylnego koła łańcuchem, przełożenie 44:17.
Śr. cylindra x skok tłoka 73,4 x 59,0 mm
Pojemność skokowa 999 cm3
Stopień sprężania 12,2:1
Moc maks. 152 KM (112 kW) przy 11 000 obr/min
Maks. moment obr. 106 Nm przy 9250 obr/min
Rama: grzbietowa, z aluminium.
Zawieszenia: przód – widelec upside-down, średnica goleni 43 mm, regulowane wstępne napięcie sprężyn oraz tłumienie do- i odbicia; tył – dwuramienny wahacz aluminiowy, centralny amortyzator mocowany systemem dźwigni, regulowane napięcie wstępne sprężyny i tłumienie odbicia.
Hamulce: przód – dwie tarcze, średnica 310 mm, zacisk czterotłoczkowy, tyłu – jedna tarcza, średnica 250 mm, zacisk jednotłoczkowy, kontrola trakcji, ABS.
Rozmiary felg p/t 3,50 x 17 / 6,00 x 17
Rozmiary opon p/t 120/70 ZR 17 / 190/50 ZR 17
WYMIARY I MASY
Rozstaw osi 1460 mm
Kąt główki ramy 65°
Wyprzedzenie 100 mm
Skoki zawieszeń p/t 120/130 mm
Wysokość kanapy 810 mm
Masa na sucho 214 kg
Dopuszczalna masa całkowita 400 kg
Poj. zbiornika paliwa/rezerwa 19 l
Cena 56 900 zł

Suzuki GSX-S 1000, czyli as w rękawie

Blef Suzuki ma szanse się udać. Nowy GSX-S 1000 wygląda świetnie i o to przede wszystkim chodziło. To, że pod nowymi owiewkami kryje się dobrze znany motocykl, to inna bajka. Najważniejsze, że ciągle fajnie jeździ. Żałuję, że Japończycy nie odważyli się na przeszczep z Hayabusy IMU wraz z kilkoma bajerami, którymi ta jednostka zawiaduje.
Jeżeli jeszcze cię nie przekonałem, mam asa w rękawie. Nowy GSX-S 1000 kosztuje 56 900 zł. Za podobne pieniądze trudno dziś kupić porównywalnej klasy motocykl.

Suzuki GSX-S 1000Fot. Jacek Hanusz
Na grzbiecie GSX-S-a 1000 nawet ktoś najspokojniejszy odkryje swoje drugie, zadziorne oblicze.
Suzuki GSX-S 1000Fot. Jacek Hanusz
Komfortowo. Kanapa poprzedniej wersji była bardzo wygodna. W najnowszej wersji nic się nie zmieniło.
Suzuki GSX-S 1000Fot. Jacek Hanusz

Seryjny quickshifter to jeden z niewielu elektronicznych gadżetów. Trzeba szczerze powiedzieć, że działa znakomicie!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzełom w immunoterapii – można ją usprawnić
Następny artykułRowerzystka nie żyje, pieszy został ciężko ranny. Kierowca sportowego forda “nie czuje się winny”