A A+ A++

W środę Konrad Fijołek przedstawił troje nowych wiceprezydentów miasta. – Wszystkich łączy nie tylko pozytywny, uśmiechnięty entourage, ale mają też wspólny mianownik kompetencyjny. To tworzenie zespołów i działanie zespołowe według nowoczesnych kryteriów. Łączenie, motywowanie i myślenie projektowe tak bardzo potrzebne dzisiaj w administracji. Myślę, że będzie to powiew oczekiwanego dynamizmu i profesjonalizmu w naszych wspólnych działaniach – mówił Konrad Fijołek o nowej drużynie.

Jolanta Kaźmierczak

Jolanta Kaźmierczak Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

To znana od lat rzeszowska radna, szefowa klubu Platformy Obywatelskiej w radzie miasta. Prezydent Fijołek powierzył jej nieruchomości i gospodarkę komunalną.

Absolwentka Politechniki Rzeszowskiej, pracę zaczynała w Biurze Projektowym „Miasto-Projekt Rzeszów” od stanowiska kosztorysanta i asystenta projektanta. Później przez kolejne 25 lat pracowała w Agencji Nieruchomości Rolnych, gdzie zajmowała się wyceną nieruchomości, inwestycjami dzierżawców, koordynowała zamówienia publiczne.

Przez ostatnie cztery lata pracy w ANR w Rzeszowie była jej wicedyrektorem. Stanowisko straciła, kiedy rządy w Polsce przejęło Prawo i Sprawiedliwość, mimo że była chroniona jako radna. Jak to możliwe? PiS, by zwolnić dotychczasowych pracowników i na nich miejsce zatrudnić nowych, zlikwidowało firmę, a w jej miejsce powołało nową. W ostatnich latach Jolanta Kaźmierczak pracowała w Spółdzielni Mieszkaniowej „Projektant”, w której jest pełnomocnikiem zarządu ds. gospodarki zasobami mieszkaniowymi i współpracy z samorządem.

Jest licencjonowanym pośrednikiem obrotu nieruchomościami i licencjonowanym zarządcą nieruchomości.

Od lat pracuje społecznie na rzecz miasta, od 2010 r. jako radna miasta i przewodnicząca komisji inwestycji. – Moje doświadczenie zawodowe dotyczące obrotu nieruchomościami, zarządzania nimi, a także zaangażowanie społeczne wieńczy stanowisko wiceprezydenta miasta. To dla mnie wielka satysfakcja – mówi Jolanta Kaźmierczak.

Za swój sukces uważa opiekę nad obiektami zabytkowymi w trzech województwach, którą sprawowała w czasie pracy w ANR. – Udało nam się dokładnie zinwentaryzować dworki i pałace i zabezpieczyć je przed zniszczeniem. Współpraca z konserwatorami układała się bardzo dobrze – mówi. – Ale to sukcesy, które odnosiłam w samorządzie, wywołują szeroki uśmiech na mojej twarzy. W 2011 r. stanęłam przed radą i powiedziałam, że musimy wybudować most Mazowieckiego. Wydawało się to niemożliwe, a jednak stało się. Inwestycja uzyskała dofinansowanie ze środków unijnych i budżetu państwa. Kosztowała 170 mln zł i została wybudowana w półtora roku. Byłam także inicjatorką Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego, z którego w mieście zostało zrealizowanych wiele inwestycji.

Od 2007 r. Jolanta Kaźmierczak jest przewodniczącą rady osiedla Franciszka Kotuli. To, jak wygląda osiedle, jest dla niej powodem do dumy. – Tam wszystko jest dopieszczone, zadbane, razem ze spółdzielczością dbam o ten obszar i chciałabym, aby tak wyglądał cały Rzeszów – mówi Kaźmierczak.

Krystyna Stachowska

Krystyna StachowskaKrystyna Stachowska Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

To nazwisko pojawiało się, zanim oficjalnie zostali ogłoszeni wiceprezydenci. Przede wszystkim dlatego, że Krystyna Stachowska z wielkim zaangażowaniem pracowała w kampanii wyborczej Konrada Fijołka. Trudno było sobie wyobrazić, by nie zostało to odpowiednio nagrodzone.

W rzeszowskim samorządzie pojawiła się stosunkowo niedawno, razem z przyłączeniem do miasta Matysówki. Wcześniej była radną w Tyczynie, do rady startowała z list Prawa i Sprawiedliwości, choć do partii nigdy nie należała. W rzeszowskiej radzie dołączyła do klubu Rozwój Rzeszowa.

Krystyna Stachowska ma 57 lat i troje dzieci. Jako wiceprezydentka będzie opowiadać za promocję, edukację, kulturę i pomoc społeczną. Ukończyła administrację, a później liczne studia podyplomowe z finansów i ubezpieczeń. – Przyjęłam propozycję Konrada Fijołka, bo lubię nowe wyzwania, a bycie wiceprezydentem takiego miasta jak Rzeszów to duże wyzwanie. Zawsze chciałam zarządzać dużymi projektami i takimi zarządzałam – mówiła w środę w ratuszu Krystyna Stachowska.

Pracę zawodową zaczynała w Kombinacie Budowlanym w 1981 r., w 1998 r. założyła własną firmę handlową. – Nauczyłam się tam logistyki, negocjacji, zarządzania i projektowania – wylicza.

W 1994 r. z handlu przeszła do finansów. Zaczynała w Commercial Union, dzisiejszej Avivie. Od tamtego czasu nie opuściła ubezpieczeń. – Pracowałam na różnych stanowiskach: jako agent ubezpieczeniowy, byłam dyrektorem w Rzeszowie i tworzyłam struktury w Polsce, byłam dyrektorem regionalnym, a zwieńczeniem mojej kariery była funkcja szefa sprzedaży na całą Polskę, zarządzałam siecią 2,5 tys. agentów i ponad 60 dyrektorów – mówi Krystyna Stachowska.

Zarządzała projektami, wprowadzała innowacyjne rozwiązania, w tym cyfryzację. – Mam dużo energii i wierzę, że w tym zespole będzie mi się dobrze pracować i będę miała się okazję pochwalić sukcesami na rzecz Rzeszowa – mówi Krystyna Stachowska.

Uważa, że zajmowaniu się „miękką” sferą miasta najlepiej przysłużą się jej miękkie kompetencje. – To wychowanie trójki odpowiedzialnych dzieci, z których najmłodsze ma 32 lata – mówi. I opowiada, jak w jej życiu pojawiła się działalność społeczna. – Wybudowaliśmy z mężem dom w Matysówce, na działce, gdzie nie ma wody. Okazało się, że za żadne skarby na żadnej głębokości jej tam nie ma. Pomogłam stworzyć społeczny komitet budowy wodociągu. I wydawało mi się, że w ciągu dwóch–trzech lat go zbuduję. Ale nikt z żadnej strony nie chciał go nam przyłączyć. Tak nauczyłam się inwestycji, a wodociąg w końcu powstał, z czego cieszy się całe osiedle. Pomógł nam Rzeszów, po czym przyłączyliśmy się do Rzeszowa. W obu tych projektach pracowałam: zarówno przy wodociągu, jak i przy przyłączeniu Matysówki do miasta. Dziś już na osiedlu Matysówka powstaje droga, której nam brakowało, i projektowana jest szkoła – mówi Krystyna Stachowska.

Dumna jest też z tego, że przez wszystkie lata prowadzenia własnej firmy nigdy nie zakończyła roku pod kreską. – Zawsze moja firma przynosiła zyski i się rozwijała. Z wielkich sukcesów korporacyjnych mam jeszcze ten, że kiedy objęłam w 2000 r. oddział w Rzeszowie, liczył on trzydzieści parę osób, a kiedy żegnałam się po 10 latach, zatrudniał setkę fantastycznych specjalistów, z których wypromowałam kilku dyrektorów i wielu menedżerów. Podstawą każdego projektu jest dobrze dobrany zespół – podkreśla Krystyna Stachowska.

– W mieście są też potężne projekty. Świetny zespół, jasno określony cel wyznaczany co poniedziałek i do pracy. Do zespołów się zaprasza i z zespołów się też żegna ludzi. Nigdy nie miałam żadnego konfliktu personalnego, przez całą historię pożegnań – podkreśla wiceprezydentka Stachowska.

Dariusz Urbanik

Dariusz UrbanikDariusz Urbanik Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

To największa niespodzianka w gronie wiceprezydentów. Jego nazwisko było utrzymywane w tajemnicy do ostatnich minut przed przedstawieniem wiceprezydentów przez Konrada Fijołka. Kiedy wszedł do sali sesyjnej ratusza, było jasne, że zaraz prezydent ogłosi go swoim zastępcą, ale jego nazwiska nie znał nikt poza nielicznymi wyjątkami.

Konrad Fijołek przedstawił go jako swojego przyjaciela od czasów piaskownicy. Panowie znają się z dawnego os. Gwardzistów, choć ta nazwa znana jest tylko starym mieszkańcom miasta, bo dziś to os. Kmity. – To wieloletni pracownik sektora wykonawczego w dziedzinie inwestycji i budownictwa, który całe życie zawodowe w tym obszarze pracował – przedstawiał go Konrad Fijołek dziennikarzom.

Dariusz Urbanik będzie odpowiedzialny w mieście i jego jednostkach za inwestycje oraz drogi.

Jakie ma kompetencje, by się tym zająć? To absolwent Politechniki Rzeszowskiej, który ma 27 lat doświadczenia zawodowego. Zaczynał pracę w Exbudzie prowadzonym przez Ludwika Chmurę, byłego prezydenta Rzeszowa.

Pracował kolejno w Rzeszowskim Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych, w firmie Skanska, w której organizował pracę na terenie Rzeszowa, Małopolski i Lubelszczyzny, a przez ostatnie cztery lata pracował jako dyrektor techniczny i odpowiadał za działalność firmy Strabag na Podkarpaciu.

Dariusz Urbanik przyznaje, że podjęcie decyzji o przejściu z biznesu do sfery administracyjnej było dla niego trudne. Ale przyjął propozycję Konrada Fijołka, bo widzi dużą szansę na rozwój miasta. – Zdecydowałem, że mam wystarczający bagaż doświadczeń w biznesie i mogę teraz wspomóc pana prezydenta, którego darzę przyjaźnią od wielu lat. Ale chcę też zadbać o rozwój swojego miasta, bo tu mieszka cała moja rodzina, a przyjaciele tu rozwijają swoje biznesy. Chcę mieć cząstkę swojego udziału w rozwoju tego miasta – mówi Dariusz Urbanik.

Za swój największy sukces uważa budowę Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej, a raczej niewielki projekt, który przy okazji zrealizował ze swoimi współpracownikami.

– Oprócz samej budowy obiektu, który ma bardzo duże znaczenie symboliczne, podjęliśmy się jako grupa ludzi, którzy pracowali przy tym projekcie, odremontowania grobu rodziny Ulmów na miejscowym cmentarzu. To nie wchodziło w zakres inwestycji. To nie był olbrzymi sukces od strony inżynieryjnej, ale bardzo ważny z punktu widzenia ludzkiego. Chodziło nie tylko o pieniądze, biznes, ale o sprawy, które mają inne, ale równie ważne znaczenie. To był bardzo ważny projekt dla społeczności – ocenia dziś.

Za swój atut uważa umiejętność budowania zespołów. – W pracy zawodowej byłem odpowiedzialny za budowanie wielu zespołów i mogę z dumą powiedzieć, że są to zespoły skuteczne, które chcą ze sobą pracować, które się lubią, pracują ze sobą nie dlatego, że muszą, ale dlatego, że chcą być ze sobą. Udawało mi się stworzyć atmosferę zaangażowania, współpracy i wzajemnej sympatii – mówi Dariusz Urbanik.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejna próba wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich. Jest jeden kandydat
Następny artykułCzęstochowa. Chorych w szpitalu miejskim można już odwiedzać, na Parkitce i Tysiącleciu wciąż zakaz