A A+ A++

6 czerwca br. w Paryżu, w domu opieki, w którym zakończył życie Cyprian Kamil Norwid umarł Maciej Dzierżykraj-Morawski, dziennikarz, pisarz, działacz emigracyjny, długoletni szef biura Radia Wolna Europa w Paryżu.

Pochodził z wielkopolskiego odgałęzienia tej rodziny. Jego ojciec Kajetan był najmłodszym ministrem spraw zagranicznych w dwudziestoleciu międzywojennym. Był nim w trakcie przewrotu majowego, a chociaż Piłsudski proponował mu udział w późniejszych rządach, powodowany lojalnością odmówił. Był przyjacielem de Gaulle’a jeszcze z czasów misji, którą późniejszy prezydent Francji pełnił w Polsce w trakcie wojny z bolszewikami. Przed nim jako jedynym Polakiem, drzwi generała zawsze stały otworem. Nie nadużywał tego. Tylko raz w latach pięćdziesiątych wystąpił w obronie Instytutu Literackiego „Kultura”, najważniejszego ośrodka polskiej emigracji we Francji. Wpływowe środowiska lewicowe domagały się wtedy zakazu działania „polskich faszystów”. Udało się im to osiągnąć na czas jakiś w Szwajcarii. Prawdopodobnie interwencja de Gaulle’a okazała się decydująca dla przetrwania „Kultury”. Kajetan Morawski był autorem niezwykle ciekawych również literacko wspomnień „Tamten brzeg”.

Maciej Morawski dzieciństwo spędził na wsi. Podczas II wojny światowej w Warszawie, działał w AK. Po wojnie w Poznaniu studiował psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, ale szybko dołączył do ojca, który przebywał na emigracji we Francji. Ukończył studia w Paryżu i Strasburgu, ale doktorat zablokowała mu intryga najprawdopodobniej zorganizowana przez komunistyczny wywiad.

W latach 1955-1965 był prezesem polskiego Zjednoczenia Młodzieży Chrześcijańsko-Społecznej (sekcji polskiej Międzynarodówki Młodych Chrześcijańskich Demokratów). Współredagował następnie „Le Nouvel Horizon”, pracował we francuskich bankach, był działaczem społecznym, dziennikarzem „Journal des Finances”. Od połowy lat 50. współpracował z Radiem Wolna Europa, a w latach 1965-1992 był szefem jego paryskiego biura. Pod koniec lat 80. przeprowadził na żywo szereg głośnych wywiadów z działaczami „Solidarności” i opozycji oraz przedstawicielami niezależnej kultury w kraju, m.in. z Lechem Wałęsą, Jackiem Kuroniem czy Januszem Onyszkiewiczem. Był współpracownikiem paryskiej „Kultury”, gdzie opublikował m.in. dwie nowele: Jacek i Champs Elysées). Był członkiem Polskiego Komitetu Ruchu Europejskiego i współpracownikiem paryskiej delegatury Rządu RP na Wychodźstwie.

Pracowałem pod jego kierownictwem w paryskim biurze RWE jako korespondent przez ponad dwa lata do końca 1989 roku. Maciej był nie tylko moim szefem, ale i przyjacielem. Ściągnął mnie tam tak jak Andrzeja Mietkowskiego i Krzysztofa Rutkowskiego oraz starszego od nas, byłego antykomunistycznego najemnika Rafała Gan-Ganowicza. Powtórzę to, co pisałem i mówiłem wiele razy: był szefem idealnym, który tak samo dbał o jakość radiowego przekazu jak i komfort pracowników. Był w ogóle osobą niezwykłą. Jego zaangażowanie w sprawy polskie przejawiło się nie tylko w pracy i uczestnictwie w emigracyjnych przedsięwzięciach, ale w chęci niesienia pomocy wszystkim, którzy tego potrzebowali. Wiele osób usiłowało to wykorzystać. Dostrzegał te zabiegi i traktował pobłażliwie. Jego wyrozumiałość brała się także z braku złudzeń co do ludzkiego rodzaju. W dużej mierze była jednak pochodną jego charakteru, próby godzenia wszystkich z wszystkimi. Możliwe jednak, że i ta cecha wyrastała z jego sceptycyzmu co do człowieczej natury i zrozumienia jej ułomności.

Wbrew pozorom Morawski był bardzo złożoną postacią, co potwierdza lektura jego opowiadań, w których bezwzględnie nicuje postawy bohaterów i odsłania powodujące nimi egoistyczne namiętności.

Maciej opowiadał mi losy swoje i rodziny, a jego opowieści ewokowały historię Polski z perspektywy rodu Morawskich, czyli wielkopolskiej arystokracji, chociaż Maciej zżymał się na to określenie, twierdząc, że jego rodzina to raczej stara i zasobna szlachta, której krew stała się błękitna głównie od używania inkaustu. Był to obraz malowniczy, przy wszystkich ludzkich słabościach szlachetny choć tragiczny. Sam Maciej, tak jak i inne ważne osoby tamtej powojennej emigracji, wydawał się mi reprezentantem nieistniejącego już świata, zatopionej Atlantydy. Działanie na rzecz narodu było dla nich tak oczywiste, że nie wymagało ani uzasadnienia ani komentarza. Tamto pokolenie odeszło już do historii. Ale jak historia nie należy wyłącznie do przeszłości.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGKS Jastrzębie: utrzymanie w 1 lidze zapewnione!
Następny artykułTo operacja na otwartym sercu Pabianic [Fakty i mity o remoncie w centrum miasta]