Nie chcą czekać i planują otwarcie 1 lutego. Bunt branży fitness

Drugi lockdown i straty

17 października zaczął obowiązywać drugi lockdown i zamknięto wówczas obiekty sportowe i rekreacyjne. Aczkolwiek w rozporządzeniu wyrażono zgodę na organizowanie zajęć w ramach współzawodnictwa sportowego. W grudniu, pomimo poluzowania zasad dotyczących działalności galerii handlowych, sytuacja klubów fitness i siłowni nie zmieniła się.

Rząd, chcąc ograniczyć przemieszczanie się na przełomie roku i w trakcie wspólnych dla wszystkich województw ferii zimowych, wprowadził od 28 grudnia pełny lockdown. Dokręcono także śrubę w przypadku siłowni i klubów fitness, co sprawiło, że od końca ubiegłego roku korzystać z nich mogą jedynie osoby zawodowo uprawiające sport. Taki stan rzeczy miał potrwać do 17 stycznia, ale obowiązywanie bardziej rygorystycznych zasad wydłużono do końca miesiąca. Przynajmniej na razie.

Jak informuje PFF, straty branży fitness od połowy października wynoszą ok. 2 mld 326 mln zł. Natomiast od początku pandemii mowa jest już o kwocie 4 mld zł. Branżę stanowi ok. 2700 klubów i siłowni. Rynek jest rozdrobniony, a jedynie ok. 300 obiektów zrzeszone jest w sieciach.

Otwieranie na specjalnych zasadach

– Polski nie stać na lockdown, Polskę stać na reżim sanitarny – podkreśla Łukasz Napiórkowski.

Polska Federacja Fitness przedstawiła 8–stronicowy dokument zawierający propozycję zaostrzonych wytycznych dla funkcjonowania siłowni i klubów fitness. Obejmują one zalecenia zarówno dla pracowników, jak i klientów. I to właśnie one mają być osią funkcjonowania klubów od 1 lutego:

• Wprowadzenie przelicznika 1 os. / 12m2 [podwyższony względem strefy czerwonej przed lockdownem]
• Odstęp między pracownikami oraz ćwiczącymi minimum 1,5 m
• Dezynfekcja rąk przed wejściem do klubu oraz po wyjściu z klubu
• Dezynfekcja szafek przez klubowiczów po każdym użyciu
• Rekomendowane wyłączenie co drugiego pionu szafek w szatni celem uniknięcia zagęszczenia ruchu
• W miarę możliwości zalecany jest pomiar temperatury przed wejściem do klubu
• Obowiązkowe maseczki wśród pracowników oraz klientów
• W przypadku klientów, wyjątkiem od noszenia maseczki będzie samo realizowanie treningu

Premier Mateusz Morawiecki zadeklarował w poniedziałek, że w lutym rząd będzie chciał wdrażać protokoły sanitarne dotyczące funkcjonowania w pandemii m.in. branży fitness. Jak powiedział, mają być one wypracowane w ciągu najbliższych dni. Daje to pewne nadzieje, aczkolwiek działania rządu i tak będą zależały od liczby zakażeń. A do Polski właśnie dotarła brytyjska odmiana koronawirusa.

Z wypowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego bije też spory sceptycyzm. Z jego opinii wynika, że w lutym nie dojdzie do mocnego poluzowania obostrzeń. W dodatku z nieoficjalnych informacji wynika, że na siłownie mielibyśmy oficjalnie wrócić w kwietniu, a być może nawet dopiero w maju. Sektor, a w szczególności małe placówki są taką perspektywą przerażone. Ich właściciele liczą poniesione koszty i kolejne straty.

Branża fitness: jakie wsparcie?

– Lockdown to nie tylko pieniądze. Za każdym biznesem kryją się ludzie – podkreśla Maciej Kowalski z Organic Fitness. – 75 proc. naszych pracowników nie otrzymało żadnego wsparcia – dodaje, mówiąc o kondycji całego sektora.

– Tarcza 6.0 w niczym nie pomaga. Zresztą to jest maksymalnie 20 tys. zł, jeśli wliczymy wszystkie dotacje i składki na ZUS – zauważa Tomasz Napiórkowski.

Bywa, że pomoc w praktyce okazuje się nie być dostępna dla przedsiębiorców. Jedna z siłowni w Kędzierzynie-Koźlu wskazuje na problem kodów PKD. Jej szefostwo informuje: „na dzień 30 września 2020 r. przeważającym kodem naszej działalności nie była działalność sportowa i kod 96.04Z. Nie jest ważne tak naprawdę czym się faktycznie zajmujemy od lat, nie jest ważne że mamy 70 proc. spadek obrotów (…). Ważne są kody PKD, bo tak ustalili rządzący”. Finałem jest brak wsparcia w ramach tarczy 6.0.

– Często kod dominujący nie jest miarodajny w stosunku do kodu, z którego przedsiębiorca czerpie największe przychody – przypomina Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. – Cieszę się, że Polski Fundusz Rozwoju przychylił się do moich uwag w tej kwestii. Oczekuję, że podobne zmiany zostaną wprowadzone również w tarczy branżowej w przedmiocie np. zwolnienia ze składki na ZUS – dodaje.

Rzecznikowi chodzi o uruchomioną na początku roku Tarczę 2.0 PFR. W opinii Polskiej Federacji Fitness de facto może z niej skorzystać raptem 15 proc. firm z sektora. – Mogą one otrzymać wsparcie rzędu 390 mln zł – wylicza Tomasz Napiórkowski. Zdecydowana większość firm nie spełni jednak niezbędnych kryteriów formalnych (m.in. obejmujących formę zatrudnienia pracowników) i z tego instrumentu nie będzie mogła skorzystać. Zostaje więc tarcza 6.0 / tarcza branżowa

W tym ostatnim przypadku Polska Federacja Fitness wyliczyła, że branża może uzyskać realne rekompensaty w wysokości ok. 46 mln zł. Do tego należy doliczyć wspomniane niecałe 390 mln zł z tarczy PFR 2.0. To oznacza, że w ramach strat w wysokości 2,33 mld zł w trakcie jesienno–zimowego lockdownu, nie zostanie pokryte 1,9 mld zł.

– Wraz z branżą gastronomiczną reprezentujemy dwa miliony osób – przypomina Maciej Kowalski.

Co z karami?

– Pomysł, by odmrażać gospodarkę w zależności od liczby zakażeń i z podziałem na strefy nie był zły. To rozwiązanie, które trafiło do kosza, było w miarę przewidywalne – mówi szef PFF.

Siłownie i kluby fitness – poza wyjątkami – wytrzymały cierpliwie do 17 sty … czytaj dalej

Zgłoś naruszenie/Błąd