A A+ A++

Największą tajemnicą kampanii kandydata Koalicji Obywatelskiej jest sztab. To dość nietypowa strategia, ale także zrozumiała, po tym, co spotkało Małgorzatę Kidawę-Błońską.

– Przecież w jej kampanii najważniejszy był sztab – mówią nam politycy PO. – Same gwiazdy, które nie miały czasu zająć się kampanią kandydatki, bo musiały troszczyć się o własny wizerunek.

Czytaj też: Atak PiS na LGBT to cyniczna gra – efekt badań sondażowych

Skład sztabu Rafała Trzaskowskiego do tej pory jest nieznany. Wszystko, co można usłyszeć w nieoficjalnych rozmowach to „to ci sami ludzie, którzy robili kampanię w Warszawie”. Czyli na pewno Cezary Tomczyk i Marcin Kierwiński, bo to oni pomagali Rafałowi Trzaskowskiemu w stołecznej bitwie. Jest także Łukasz Pawłowski, jeden z najstarszych stażem PR-owców związanych z Platformą. Współpracował już z Janem Rokitą, w latach 2001-2005 był dyrektorem biura partii w Sejmie. Potem związał się z warszawskim ratuszem. Trzaskowski zdaje sobie jednak sprawę – jak słyszymy w partii – że partyjny sztab może go pociągnąć na dno, a także sprawić, że jego związek i zobowiązania wobec Platformy będą zbyt duże. Dlatego szuka równowagi dla polityków PO. Dużo czasu spędza na rozmowach z Barbarą Nowacką, która co prawda formalnie w sztabie nie jest – tak jak nie była w sztabie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – ale często gości na 5 piętrze w siedzibie Platformy przy Wiejskiej. Sporo mówiło się także o „powrocie” do pracy sztabowej Sławomira Nowaka i Igora Ostachowicza. Pierwszy to szef zwycięskiej kampanii Bronisława Komorowskiego, drugi to legendarny spin doktor Donalda Tuska. Pamiętać jednak należy, że obaj byli członkami sztabu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, a jak wyglądała jej kampania, każdy widział.

Czytaj też: Żony gejów przeżywają dramaty. Pytają: kim naprawdę jest mój mąż?

– Teraz to Rafał mówi im, co robić i to on zabronił się wychylać – słyszymy od polityków Platformy, przyglądających się kampanii. – Sztab pokazuje mu pomysły, a on decyduje, co robią, a co nie. Małgosia [Kidawa-Błońska] im ulegała i wychodził chaos. Przecież oni wszyscy wiedzieli, że ona powie o bojkocie wyborów, a potem winnych jakoś nie było.

Trzaskowski ma talent do kampanii. Ma też możliwości. Jego przyjacielem od ławki w podstawówce na warszawskim Mokotowie jest Michał Żebrowski. Serialowy wiedźmin jest w stanie dla swojego przyjaciela zrobić, a na pewno zagrać, prawie wszystko.

To była pierwsza udana kampania Trzaskowskiego do Parlamentu Europejskiego. Do występu w niej namówił także Tomasza Karolaka. Wziął trzeci mandat w Warszawie. Dostał prawie 6 proc. głosów oddanych na listę PO. Ponad 70 proc. ściągnęła Danuta Hübner.

W kampanii 2015 ten rdzenny warszawiak został rzucony do Krakowa. Każdy wie, że to jest mecz na wyjątkowo nieprzyjaznym boisku. Tym razem sięgnął po powszechnie znanego sekretarza Wisławy Szymborskiej Michała Rusinka.

Potem sprzedawał obwarzanki na krakowskich ulicach i uczył się mówić po krakowsku. Stąd wziął się Czaskoski, który do tej pory bawi prawicowe trolle na portalach społecznościowych. W tamtej kampanii nie zabrakło oczywiście też najlepszego przyjaciela. Chociaż tym razem w ukrytej kamerze.

Zdobył ponad 47 tysięcy głosów. To co prawda dwa razy mniej niż jedynka na liście PiS Małgorzata Wassermann, ale np. prawie 7 razy więcej niż Ryszard Terlecki i dwa razy więcej niż lider małopolskiej Platformy Ireneusz Raś. Więcej głosów na liście PO zdobywał jedynie Jarosław Gowin, póki z niej startował.

Czytaj też: Nikt w polskiej polityce nie jest święty. Ale to, co mówi i robi PiS, jest prawdziwym przemysłem pogardy

To jeden z kampanijnych talentów Rafała Trzaskowskiego. Umie przyciągnąć do siebie osoby znane i lubiane. Czasem nietypowe, ale nietuzinkowe. W tej kampanii wspierają piórem Wilhelm Sasnal czy autor kultowego “Thorgala” Grzegorz Rosiński.

Trzaskowski ma też dużą łatwość wykorzystywania w kampanii nazwiska, co nie jest oczywiste. Niewiele się z nim rymuje i niewiele da się z nim skojarzyć. No, chyba, że pójdzie się w naprawdę dalekie skojarzenia.

W obecnej kampanii też przekonał jednego z bohaterów lat 90., żeby trzasnął mu spot. A raczej spocik.

Jest też kampanijny # w mediach społecznościowych #trzaskamybannery. Te kampanijne i marketingowe umiejętności Rafała Trzaskowskiego sprawiają, że prowadzenie kampanii jest dla sztabowców prostsze. Nie trzeba kandydata do niczego zmuszać, wyciągać go z domu czy przekonywać do tego, żeby chciał walczyć w kampanii. Ale inna jest teraz także sytuacja w partii, co ułatwia prowadzenie kampanii.

– Mamy coś, czego dawno nie było w naszych kampaniach – słyszymy od polityków blisko Trzaskowskiego. – Jednolitość władzy i decyzji. Teraz za kampanię odpowiada w sumie ta sama grupa polityków, która była przy Borysie [Budce], kiedy wygrywał ze Schetyną. Pracujemy wspólnie, bo Rafał lubi dobre pomysły, ale też lubi mieć ostatnie słowo.

Politycy związani z kampanią opowiadają, że są zaskoczeni tym, ile osób na spotkania przyciąga Trzaskowski i że nie sądzili, że aż tak to będzie wyglądało.

– Zaryzykowaliśmy ten Poznań. Patrzę na rynek na pół godziny przed spotkaniem, a tam może 100 osób. 20 minut nic się nie zmienia, no może jest 250. Myślę sobie „będzie słabo, jak tutaj wtopimy, to będzie naprawdę zły początek”. I nagle 10 minut przed startem widzę, jak ze wszystkich uliczek wokół placu Wolności idą ludzie i zapełniają cały plac. 3 tysiące ludzi – co tam się w ogóle stało? – opowiadają wciąż podekscytowani sztabowcy.

Ale na pytanie, czy założą się o wynik II tury wyborów za 3 tygodnie, mówią, że na razie niczego nie będą obstawiać.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMauzoleum w Michniowie ma pielęgnować pamięć i edukować. Trwają prace nad obiektem
Następny artykułFabiański, Smokowski, Stanowski. Hejt Park w dobrym składzie!