Czekanie na taksówkę trzy kwadranse, albo i dłużej, staje się w Warszawie normą. Bywa, że zamówione kursy są przekładane. To pierwsze oznaki braku taksówkarzy.
– Masakra – mówi Anna, przyzwyczajona, że gdy musiała załatwić w mieście coś pilnego, poruszała się taksówkami. Nie ma samochodu, więc dotychczas stawała przed wyborem: albo taksówka, albo – gdy się nie spieszyła – komunikacja zbiorowa.
Teraz ma prawdziwy ból głowy – w której korporacji zamówić taksówkę, aby dojechać i załatwić sprawy na czas. Wcześniej dzwoniła, zamawiała i czekała na kierowcę w najgorszym razie pół godziny. – Ostatnio nie zdążyłam odebrać dziecka z lekcji angielskiego. Pani dyspozytorka trzy razy przekładała mój kurs. Czekałam w sumie 45 minut, a zamówiłam taksówkę z ponadgodzinnym wyprzedzeniem. „Nic na to nie poradzę. Nie wyczaruję pani samochodu. Mamy po prostu za mało kierowców” – relacjonuje rozmowę z dyspozytorką.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS