A A+ A++

Tomasz Lis chce być znawcą kobiecej duszy i popisuje się przed czytelniczkami znajomością zagadnień dotyczących praw kobiet. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie wplótł w swój „feministyczny” komentarz choćby kilku złośliwości na temat Jarosława Kaczyńskiego. Dzieli też kobiety w polskiej polityce na te lepsze i gorsze.**

CZYTAJ TAKŻE:Lewica składa w Sejmie projekt ustawy zmieniającej definicję gwałtu. Internauci mają wątpliwości: „Widzę 100 scenariuszy do nadużyć”

Tomasz Lis wychwala więc „zdobycze Strajku Kobiet”, zagrzewa panie do walki, by już po kilkunastu zdaniach felietonu stwierdzić, że „satrapa” jednak wygrywa rozgrywkę z kobietami.

Wszystkie te stwierdzenia nie zmieniają nieubłaganej politycznej rzeczywistości. Protestujący słusznie maszerowali pod dom Jarosława Kaczyńskiego, ale nie chodzili wyłącznie pod dom autorytarnego władcy. Maszerowali do siedziby człowieka, który jest symbolem zalatującego naftaliną patriarchalizmu. Ta zimna polityczna rzeczywistość jest jednak taka, że to satrapa znowu wygrał, znowu narzucił Polsce swoją wolę, czyniąc swój kaprys prawem. I w praktyce aborcję w Polsce delegalizując. Tak, tę rundę satrapa wygrał. Co w najmniejszym stopniu nie zmienia mojego głębokiego przekonania, że zainicjowany w październiku ruch ma charakter transformacyjny, nawet jeśli wiele jego efektów będzie odłożonych w czasie. Jest to bowiem swoisty kwiat o opóźnionym momencie rozkwitania. Jest to w przyrodzie niespodzianka, ale w życiu społecznym nie, jednocześnie i kwiat, i sadzonka

– pisze we wstępniaku do „Newsweeka”.

Prawa tylko dla wybranych

Dla redaktora naczelnego tygodnika prawa i przywileje należą się tylko tym kobietom, które aktywnie walczą z Jarosławem Kaczyńskim. Inne praw nie posiadają, także praw do własnych poglądów i uprawniania polityki. Dla tych Lisa ma tylko pogardę i nienawiść. Taki z niego „obrońca” praw kobiet.

Protest zaczął się na ulicy, między budynkiem, w którym Przyłębska smażyła Kaczyńskiemu kotlety, a przybytkiem udającym Trybunał Konstytucyjny, w którym serwowała Kaczyńskiemu zgodne z jego życzeniami werdykty. To swoista metafora, ale i przypomnienie, jak wielką rolę w wojnie wypowiedzianej Polkom odegrały kobiety – funkcjonariuszki państwa PiS. Robiły to z ostentacyjnie fanatyczną gorliwością. Gdy Kaczyński naciskał guzik, oznaczający kolejne przykręcenie śruby kobietom, do stolicy za każdym razem jechały kawalkady policyjnych pojazdów. Władza, która zamieniała swoje obywatelki w poddane, zamieniała też stróżów prawa i porządku w egzekutorów jej woli. Policja i prokuratura okazały się partyjnymi instytucjami, którym powierzono walkę z częścią narodu

– pisze Tomasz Lis.

Warto wczytać się w słowa redaktora naczelnego „Newsweeka”, by nie mieć wątpliwości, że Tomasz Lis traktuje kwestię praw wyjątkowo wybiórczo. Prawa mają tylko te kobiety, które podzielają jego obsesję na temat PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Reszta nie zasługuje nawet, by wymieniać je z imienia (o funkcji nie wspomnę).

WB

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChelsea Londyn – Everton FC 2-0 w 27. kolejce Premier League
Następny artykułPiers Morgan miażdży wywiad Meghan i Harry'ego. „Haniebna zdrada”, „godne pogardy”