A A+ A++

Jeśli zastanawiacie się, po co w ogóle sięgać po książkę, której akcja dzieje się na południu Stanów Zjednoczonych i opowiada o losach dwóch czarnych chłopców, to może zachęci was informacja, że za „Miedziaki” Colsona Whiteheada otrzymały w tym roku Nagrodę Pulitzera. Opowieść prowadzi nas w przeszłość, w czasy segregacji rasowej znanej też jako „Prawo Jima Crow” gdzie czarni, za niewinne przewinienie, takie jak włóczęgostwo albo śmiecenie, mogli trafić do „poprawczaka” lub więzienia. Jednym z takich domów poprawczych była ulokowana na bagnach północnej Florydy Dozier School For Boys. To do niej trafia główny bohater książki, Elwood, który szybko przekonuje się, że „szkoła”, to tak naprawdę obóz koncentracyjny dla czarnych dzieci. Niestety to nie przerażająca wyobraźnia autora podpowiedziała taki scenariusz książki. Kilka lat temu, przekopując lokalne tereny, znaleziono kilkadziesiąt ciał w masowych grobach. Dlaczego tak późno? Bo szkołę zamknięto w 2011 roku.

Outkast „Aquemini”, album muzyczny

Segregacja rasowa, zwłaszcza na południu Stanów manifestowała się na różne sposoby. Czarni nie mieli prawa do hoteli i restauracji przysługujących białym, co pokazuje nagrodzony Oscarem w 2019 roku film „Green Book”. Czarni nie mieli też prawa do siadania w części autobusu przeznaczonej dla białych, co nam może się kojarzyć z historią Polski XX wieku. Doskonale pamiętam, że jako nastolatek zachęcony tanecznym przebojem „Hey Ya” zespołu Outkast, dotarłem do utworu „Rosa Parks” z płyty „Aquemini”. Kim była Rosa Parks? Czarną obywatelką USA, która w drodze z pracy do domu usiadła na miejscu zarezerwowanym dla białych. Tak zaczęła się rewolucja, która w latach 50. owładnęła Stany Zjednoczone. Wesoły hip-hopowy kawałek przypomina, że kilkadziesiąt lat temu postacie takie jak Malcom X, Martin Luther King poszli za głosem zwykłej osoby, pracowniczki domu towarowego Montgomery Fair. To od takich ludzi jak Rosa Parks, czy George Floyd, czy lepiej nam znana Henryka Krzywonos rozpoczynają się dziejowe wydarzenia.

„Jak nas widzą” – serial, dostępny na platformie Netflix

Tego samego dnia, w którym policjanci z Minneapolis zabili George’a Floyda, świat obiegło wideo, na którym biała kobieta zaatakowała czarnego mężczyznę obserwującego ptaki w nowojorskim Central Parku. Central Park był świadkiem nie jednej zbrodni. Jedna z najstraszniejszych wydarzyła się w 1989, gdy piątkę chłopaków z Harlemu fałszywie oskarżono i wsadzono za kratki za brutalne przestępstwo, do którego miało dojść w najsłynniejszym parku Manhattanu. Nie znaleziono żadnych dowodów, próbki DNA nie zgadzały się w żadnym z pięciu przypadków, a mimo to system prawny USA przez lata uniemożliwiał chłopakom wyjście na wolność. Mężczyzn uwolniono dopiero w 2001 roku, choć niedawno prezydent Trump w serii absurdalnych twittów poddał decyzję sądu pod wątpliwość. Jeśli uważacie, że rasizm to problem, który znika, zobaczcie nagranie z 2020 roku i serial, który cofa nas o trzy dekady, żeby zrozumieć, że nawet miejsca uważane za enklawy tolerancji, takie jak Central Park w sercu Nowego Jorku, wciąż pełne są uprzedzeń.

„XIII poprawka”– dokument, dostępny na platformie Netflix

W USA żyje 5 procent światowej populacji i aż 25 procent z globalnej liczby osadzonych. Polityka „zero tolerancji” i rozpędzona przez Ronalda Reagana „wojna narkotykowa” doprowadziły do przeludnienia więzień. Wielu badaczy tłumaczy, że system więziennictwa w USA ma za zadanie nie tylko „nadzorować i karać”, ale także strzec ustalonego przed wiekami prządku rasowego. To czarni i ludzie innych niż biały kolorów skóry trafiają za kratki najczęściej. Dokument „XIII poprawka” z 2017 roku opisuje to, jak niewolnictwo ewoluowało w kierunku nowoczesnego systemu więziennictwa, a system ten akceptują nie tylko konserwatyści, ale także prezydenci demokraci, choćby Bill Clinton, który w 1992 ogłosił zaostrzenie rygorów penitencjarnych. W efekcie w więzieniach Stanów Zjednoczonych przebywa 2.3 miliona ludzi, z tego blisko 1,8 to czarni.

„Fruitvale Station” – film

„Police brutality” to wyrażenie, które ostatnio często pojawia się w polskich mediach, a w USA jest utrwalonym związkiem frazeologicznym. Zabicie George’a Folyda to nie precedens. Opowiada o tym film „Fruitvale Station”, który w 2013 roku zdobył główną nagrodę festiwalu Sundance. Opowieść oparta na faktach wydarzyła się w 2009 roku, gdy policja zatrzymała grupę czarnych nastolatków, zachowujących się niestosownie w metrze. Jednym z nich był Oscar Grant. Chłopak powalony przez policjanta na ziemie i skuty w kajdankach został „omyłkowo” zastrzelony. Strzał w plecy zarejestrowały nie tylko kamery przemysłowe, ale kilkudziesięciu gapiów obecnych tej nocy na stacji Fruitvale.

Jesmyn Ward „Zbieranie kości”

Bieda i zaniechanie, oto problemy, które trawią amerykańskie, głównie czarne południe. Ujawniły to reakcje władz USA na Huragan Katrina, gdy setki tysięcy osób mieszkających w rejonie Zatoki Meksykańskiej zostało pozostawionych samym sobie. Taki los podzieliła rodzina Jesmyn Ward, nauczycielki literatury amerykańskiej i przyszłej zdobywczyni National Book Award. „Zbieranie kości” to opis kilkunastu dni, które zapowiadały nadejście huraganu, bezradne przygotowania na coś, przed czym chronić może tylko ucieczka, ale uciekać nie ma dokąd. To opis bezradności, słabości człowieka wobec systemu. I choć rzecz dzieje się daleko, to czytając „Zbieranie kości” miałem przed oczami obrazy pojawiające się w filmach Krzysztofa Krauze, czy książkach Wojciecha Kuczoka.

„Blackkklansman” – film dostępny na platformie Netflix

Spike Lee przeniósł rasowe problemy do Hollywood, głównie za sprawą genialnych filmów „Rób, co masz robić”, „Malcolma X” z lat 90. Rok temu Lee zaskoczył publiczność groteskową komedią „Blackkklansman”, w której czarnoskóry policjant wpada na trop Ku Klux Klanu. Komedia z brawurową rolą Johna Washingtona (syna Denzel’a) opowiada też o pladze głupoty w USA. Lee w doskonały sposób uchwycił to, jak rasizm potrafi przeciekać do społeczeństwa, wsiąkać nawet w tych, którzy uważają się za tolerancyjnych. Jeśli czujecie, że problemy USA niespecjalnie was interesują, zacznijcie od „Blackkklansman” , bo to przede wszystkim doskonała, trzymająca w napięciu opowieść, podszyta sarkastycznym humorem.

James Baldwin – „Zapiski Syna tego kraju”

Problem rasizmu w USA i tego, jak powinniśmy na niego reagować, może wydawać się obcy. Nie ma w tym nic złego. Nie rozumiemy spraw, które są nam odległe. Pisze o tym James Baldwin, którego brawurowe eseje sprzed kilkudziesięciu lat zebrane w tomie „Zapiski syna tego kraju” wydało w zeszłym roku wydawnictwo Karakter. Jeden z nich „Obcy we wsi” opowiada o wyjeździe Baldwina, czarnego homoseksualisty z Nowego Jorku, do Szwajcarii. Baldwin opowiada o spotkaniu z ludźmi, którzy po raz pierwszy widzieli osobę o innym kolorze skóry, o osobach, które choć przekraczały granice obyczajowe ustalone w Stanach, to robiły to z niewiedzy, a na pewno bez złych intencji. Baldwin opowiada o sprawach, które mogą nam się wydawać obce, o tym, jak rasistowskie lektury ukształtowały wizerunek „dzikusa” w USA, o tym, jak Harlem odcinano od innych dzielnic Nowego Jorku, tworząc piekielne getto, ale mówi też o tym, że jeśli nie rozumiemy, nie znamy i nie wiemy, to wcale nie musimy się bać. Naiwność i pytania, choćby o to, jak zwracać się do osoby czarnej, są na miejscu, bez nich zamkniemy się w getcie swoich własnych poglądów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUroczystość Bożego Ciała
Następny artykułJessiki Biznesu. Czy polskie marki wyciągną wnioski z wpadek z metkami?