A A+ A++

Nie ma ultimatum, nie ma żadnego progu punktów do zdobycia, ale nie ma już też mocnego wotum zaufania i wsparcia za wszelką cenę. Lech Poznań trenera Dariusza Żurawia nie ma zamiaru teraz zwalniać, obstaje przy jego dalszej pracy do końca sezonu, ale mocniejszej decyzji za jakiś czas już wykluczyć nie można.

Bardzo wielu kibiców uważa, że powinien to zrobić już teraz, bowiem Lech nie rokuje, zawodzi i potyka się o własne nogi, jak w meczu z Jagiellonią Białystok, gdy prowadził 2-1, miał przewagę zawodnika, stuprocentową sytuację na 3-1, a jednak spotkanie przegrał. Takich meczów i takich historii było zresztą sporo, a cały ten sezon wygląda w wypadku “Kolejorza” dołująco dla jego kibiców. Obrońcy trenera są, ale stanowią wyraźną mniejszość.

Poznaniacy bowiem wypadli świetnie w meczach w europejskich pucharach jesienią, a potem ich występy były pasmem potknięć, wtop i wydarzeń nie do zaakceptowania. Stąd kumulujące się niezadowolenie, które po meczu z Jagiellonią Białystok mocno wybiło w mediach społecznościowych.

Lech po raz kolejny nie wydał żadnego oświadczenia, komunikatu, nie zadeklarował ultimatum czy wotum zaufania, tak jak po poprzednich nieudanych meczach z Wisłą Płock czy Rakowem Częstochowa, gdy również dochodziło do podobnych przesileń. Podnosiły się głosy, że trenera należy zwolnić, ale “Kolejorz” nie miał zamiaru tego robić. Nieoficjalne informacje, jakie można było usłyszeć przy Bułgarskiej mówiły, że zostaje do końca sezonu, ma pozbierać zespół i w czerwcu zostanie oceniony za całość, a nie wycinek.

Lech Poznań obstaje przy Dariuszu Żurawiu

Poznański klub bowiem wciąż nie może się otrząsnąć z wydarzeń z lat 2018-2019, gdy po wyrzuceniu trenera Nenada Bjelicy zatrudniał kolejnych szkoleniowców, a to Ivana Djurdjevicia, a to Adama Nawałkę, i efekt był odwrotny do planowanego. Stąd dzisiejsza twarda postawa Lecha, by Dariusza Żurawia nie zwalniać, nawet gdy zespół nie gra zespół. “Kolejorz” wciąż zakłada, że to tymczasowe. – W sezonie 2018/2019 mieliśmy trzech trenerów, o dwóch za dużo – usłyszeliśmy.

Mamy więc dość mocne zderzenie odmiennych postaw – chęć stawiania na długoterminową pracę trenera przez Lecha i rozczarowanie oraz mocny nacisk kibiców i obserwatorów, by to przerwać. Lech po raz kolejny tej wiosny obstaje przy swojej wersji i w tej materii prawie nic się nie zmieniło w porównaniu z wpadkami z Wisłą Płock i Rakowem Częstochowa.

Prawie robi jednak wielką różnicę.

Lech Poznań zatrudni Macieja Skorżę?

Zmieniło się bowiem to, że Lech nie wyklucza już kategorycznie, iż do takiego zwolnienia może dojść. Trener Żuraw nie dostał żadnego ultimatum. Jak usłyszeliśmy w klubie, stawianie go nie jest stylowe i klub takich praktyk nie zamierza stosować. Szkoleniowiec ma zatem przygotowywać zespół do kolejnego meczu z Cracovią, zaplanowanego już na święta wielkanocne, po przerwie reprezentacyjnej. Piłkarze otrzymają wtedy trzy dni wolnego, ma dojść także do analizy ich gry i spotkań z psychologiem – postępy w tej materii mają być dla trenera Żurawia kluczowe. Jeżeli nie nadejdą, trener pracę może stracić zanim sezon się skończy.

Generalnie jednak założenie jest takie, że ma zostać do końca sezonu, do maja, i tutaj innych decyzji na razie nie ma. Widać, że Lech chce się tego trzymać tak długo, jak się da i nie korzystać z żadnych przerw na reprezentację, by wprowadzać nowe porządki. Przeciwnie, przerwa na gry kadry ma służyć właśnie trenerowi Żurawiowi, zwłaszcza że tym razem Lech nie wysyła na mecze reprezentacyjne zbyt wielu piłkarzy. Poniedziałkowe oczekiwanie kibiców na zwolnienie trenera było zatem oczekiwanie na coś, czego Lech na tę chwilę nie rozważa, ale nie wyklucza, że rozważy w kolejnych tygodniach. 

Dlatego – … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMusiała się rozebrać. Po odegraniu sceny profesor nazwał ją grzeczną dziewczynką
Następny artykułStrażacy nurkowali na Wapiennikach