A A+ A++

J. Romanek, Kolaboracja z Sowietami na terenie województwa lubelskiego we wrześniu i październiku 1939 r.

Kolaboranci komunistyczni w II RP

„Kolaboracja z Sowietami…” to książka dosyć trudna, i nie ukrywam, że miałem z nią ogromny problem. Pierwszy rozdział pt. „Ruch komunistyczny na obszarze wschodniej Lubelszczyzny w okresie międzywojennym” wydaje mi się najtrudniejszy w omawianej lekturze. Wynika to z faktu, iż Autor stworzył swoisty „statystyczny” obraz omawianego tematu. Znajdziecie w nim wiele informacji o poszczególnych komórkach organizacji komunistycznych na Lubelszczyźnie, z całą masą nazwisk, które niestety nic więcej wam nie powiedzą. Trochę szkoda, bo można było coś więcej o takich indywiduach napisać. Może warto byłoby spróbować zrekonstruować ich motywacje, przesłanki działania… Ok, tak – zasadniczo Romanek podaje okólniki motywujące ludność ukraińską, żydowską, białoruską i polską, która była zainteresowana szerzeniem komunizmu w Polsce. Sądzę jednak, że jest to opis zbyt ogólny, zbyt skąpy, aby móc wyrobić sobie szerszy światopogląd na czytany tekst. Momentami czułem się znużony bezustannym wyliczaniem, choć jestem świadom, iż Autor zebrał naprawdę ogromny zasób źródeł.

Bardziej przypadł mi do gustu rozdział drugi – „Sowiecka agresja na Polskę 17 września 1939 r. a mniejszości narodowe”. Tutaj już mam jakieś mniemanie o tym, o czym pisze Jacek Romanek. Niestety, znowu mam małą dygresję – brakuje mi szerszego opisu walk polsko-sowieckich, które rzuciłyby mocniejsze światło na to, jak reagowały mniejszości narodowe i część Polaków, gdy Sowieci zajmowali kolejne tereny Rzeczypospolitej. Rozumiem jednak, że Autor wolał bardziej i bezpośrednio skupić się na temacie swej pracy. A można było na przykład tak, choć oczywiście znacznie szerzej.      

Nocą z 16 na 17 IX ambasador Polski w Związku Radzieckim został wezwany do Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych. Tam Wiaczesław Mołotow przekazał mu, że w wyniku napaści III Rzeszy na RP, państwo polskie przestało istnieć. Chcąc zastąpić drogę Niemcom ZSRR zmuszone jest wkroczyć na terytorium Polski i wziąć „pod opiekę życie i dobra ludności zachodniej Ukrainy i Białorusi”. Choć polski dyplomata odrzucił przyjęcie noty od władz ZSRR, jego opór nie miał żadnego znaczenia. W tym samym czasie wojsko sowieckie weszło w granice RP i zajęło ziemie polskie aż po wschodnią Lubelszczyznę.

Zaskoczone władze cywilne i wojskowe w Polsce nie wiedziały jak się odnieść do tej sytuacji. Oficjalnie ZSRR nie wypowiedziało Polsce wojny, toteż Naczelny Wódz wojsk polskich wydał rozkaz powstrzymywania się od walk z Rosjanami (no chyba, że zaczną rozbrajać oddziały polskie), a całe zajście nie określono jako agresji. Brak jasnych rozkazów doprowadził do tego, że stacjonujące na wschodzie kraju wojska nie podejmowały większego oporu, a miasta wschodniej połaci kraju bez walki przeszły pod zarząd radziecki.

Początkowo rządy radzieckie na ziemiach wschodnich Polski to czas propagandowego „wyzwalania” Białorusinów oraz Ukraińców spod polskiej niewoli oraz włączenia ich ziem bezpośrednio do ZSRR. Rosjanie dokonali również masowych aresztowań, zwłaszcza polskiej inteligencji i dawnych urzędników państwowych. W pierwszych miesiącach okupacji radzieckiej co rusz dochodziło do samosądów wykonywanych przez ludność białoruską, ukraińską i żydowską na Polakach. Ich ofiarą padli głównie dawni funkcjonariusze państwowi, kojarzący się Białorusinom i Ukraińcom z nieprzychylną im polityką „imperialistyczną” II RP. Ale wkraczającym do Polski Rosjanom pomagali również Żydzi, choć była to mniejszość w ich społeczności, będąca zafascynowana ideami komunistycznymi. Część przedstawicieli wymienionych mniejszości narodowych niemal z lubością zajmowała się wyszukiwaniem dawnych urzędników, i przekazywaniem ich rosyjskim funkcjonariuszom NKWD i radzieckiego wojska. Nie liczyło się to, co stanie się ze schwytanymi, ale „sprawiedliwość dziejowa”. Ale aby dowiedzieć się więcej, musicie sięgnąć po omawianą książkę.

Rozdział trzeci i czwarty to ponownie magia. Ciężko było mi przebrnąć przez cały ten ogrom źródeł, informacji, statystyk, streszczeń. I ponownie pojawia się w mojej głowie pytanie – ileż to czasu musiał poświęcić Autor na zebranie tak ogromnego zasobu wiedzy? Jestem zdumiony i pełne podziwu, nawet jeśli, nie wszystko z tego przyswoję.

W książce spodobały mi się reprodukcje zdjęć, zwłaszcza miejscowych komunistów. Dzięki temu łatwiej można sobie wyobrazić jakimi ludźmi byli owi agitatorzy. Dzięki takiemu zabiegowi książka nabrała barw, pewnej wyrazistości historycznej. Ciekaw jestem, czemu Autor zamieścił ich tak mało (pytanie retoryczne). W każdym razie, za to ogromny plus.

Z lektury książki dowiedziałem się jak działały komórki komunistyczne na Kresach Rzeczypospolitej. Jak pewnie niektórzy z czytelników wiedzą, komuniści, czy to ukraińscy, białoruscy, żydowscy czy polscy, podważali istnienie państwa polskiego. Na wszelkie sposoby starali się podważyć autorytet Polski nie tylko na arenie międzynarodowej, ale i podburzać i tak skłócone mniejszości narodowe wewnątrz państwa. I wydaje mi się, że szło im to bardzo sprawnie, pomimo ciągłego rozbijania poszczególnych ugrupowań komunistycznych przez polską policję, wywiad i oddziały wojska. Tamtejsi komuniści organizowali strajki robotników, wszczynali lokalne bunty, rozwieszali „czerwone” sztandary, agitowali czy kolportowali radziecką bibułę i odezwy. W jakimś stopniu ich upór budzi mój szacunek – wiara w ich ideę, choć dla mnie bzdurną, była ogromna i poświęcali jej nie tylko wolność osobistą, swój czas, ale i niejednokrotnie życie. Niemniej ich agitacja polityczna i społeczna, czyniła wiele szkód, niosła ze sobą niepotrzebną śmierć (zarówno tych, którzy opuścili szeregi partii, jak i polskich urzędników i ich samych). Ech ta historia…

Czy polecam tę książkę – i tak i nie. Z pewnością jest trudna i będzie wam ciężko przez nią przebrnąć. Niemniej muszę przyznać, że to pozycja bardzo wartościowa, ukazująca z nowej perspektywy historię Kresów Wschodnich II RP. Z pewnością dowiecie się z niej wielu nowych rzeczy, zazwyczaj strasznych… Dlatego warto się nad nią pochylić.

Wydawnictwo: IPN

Ocena recenzenta: 5/6

Ryszard Hałas

Czytaj również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPodatek PIT i składki zdrowotne. Księgowi czują presję przez Polski Ład
Następny artykułSygnaliści pod specjalną ochroną. Kontrola naruszeń prawa