Bayern Monachium to nie jedyny klub, który miał otrzymać pieniądze za Roberta Lewandowskiego. Wszystko to za sprawą tzw. “solidarity payment”. Według tej zasady, 5 procent od kwoty transferu uzyskuje każdy klub, który przyczynił się do wychowania zawodnika. W przypadku Lewandowskiego chodzi więc o 2,25 miliona euro (2,5 mln z bonusami). Pieniądze powinny popłynąć do Borussii Dortmund, Lecha Poznań, Znicza Pruszków, Delty Warszawa i Varsovii.
Polskim klubom należy się kasa za Lewandowskiego, ale Barcelona nie płaci
O jakich kwotach mowa? Chodzi o 0,25 procent całej kwoty transferu za każdy sezon spędzony przez piłkarza między 12. a 15. rokiem życia i 0,5 procenta za lata między 16. a 23. rokiem. Tym samym Znicz Pruszków liczy na 2 miliony złotych. Co najmniej takiej samej kwoty spodziewa się Varsovia. I do tej pory pieniądze nie przyszły. Powinna je przelać Barcelona jako klub pozyskujący.
– Na pewno wiedziałbym gdybyśmy dostali te środki, bo jest to gruby zastrzyk finansowy. Przy sprawie pomaga PZPN, który zgłosił się do nas mailowo, a później porozmawialiśmy telefonicznie. Barcelona poprosiła, aby płatność rozłożyć na pięć lat i tak pewnie się stanie, bo kontrakt “Lewego” jest zawarty na taki czas. Sprawę pilotuje Polski Związek Piłki Nożnej, ale na razie nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej raty – powiedział w rozmowie z Onetem Adam Kucharczyk, trener koordynator Varsovii. Dodał, że dopiero w zeszłym tygodniu udało się nawiązać kontakt z Barceloną. Ze wsparcia PZPN-u korzysta też Delta Warszawa.
Gdyby Barcelona nie zapłaciła, to FIFA mogłaby nałożyć karę na klub. Mowa o grzywnie, zakazie transferów, a nawet relegacji do niższej ligi. To oczywiście skrajnie mało prawdopodobny scenariusz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS