Upominam się o swoje pieniądze. Firma, dla której napisałam kilka tekstów jako copywriterka wisiała mi hajs. Zero reakcji. Piszę do przełożonego tej osoby. Dłużnik po skontaktowaniu się z szefem nagle się obudził. Dostaję wiadomość, że mogłam się upomnieć wcześniej i to moja wina, bo robię kłopot komuś w pracy. Pieniądze do mnie wróciły. Czemu tak jest ciągle?
Moja wina. Moja bardzo wielka wina.
Ktoś inny jest mniej miły i wysyła przedsądowe wezwanie do zapłaty wraz z karnymi odsetkami. Reakcja? Jak śmiał, trzeba się było dopominać a nie w pisma się bawić! Teraz przez niego firma musi płacić odsetki, a jakby się upominał mocniej, to przecież dopilnowaliby przelewu. Jego wina!
Ta historia wśród moich znajomych powtórzyła się tyle razy, że już nawet mnie nie dziwi.
Przemęczona matka upuszcza szklankę z wodą. Wyżywa się na czteroletniej córce – zobacz co przez ciebie narobiłam gówniaro!
Mała Amelka ma mniej szczęścia. Jej ojciec podnosi na nią rękę. “Zobacz do czego mnie doprowadzasz!” – krzyczy tuż po tym, jak za mocno dzieckiem “potrząsnął” i trzeba było dzwonić na pogotowie.
Sprawa wypływa na lokalnej grupie. W komentarzach zrozumienie dla ojca, który “normalne, że po pracy chce się wyspać a nie słuchać jazgotu bachora”. “Każdego by to doprowadziło do granic”. A Amelka (imię zmienione) miała gorączkę i dlatego ciągle głośno płakała.
Koledze kradną rower. Przypięty. Różni ludzie, w tym policja (!) dają mu do zrozumienia, że w sumie jego wina, bo mógł rower trzymać w mieszkaniu.
Dziewczyna ostrzega na facebooku przed klubem, w którym ktoś dosypał jej coś do drinka. Zorientowała się, że jest coś nie tak i koleżanka odwiozła ją do domu, ale generalnie chciała ostrzec inne dziewczyny. Co słyszy? Że oczywiście jej wina bo kto nie pilnuje drinka? Chodzi do klubu po nocy?
To samo słyszy prawie każda (a może każda) ofiara przemocy. Czemu nie odeszła od męża? No pierwsze uderzenie to jeszcze rozumiem, ale zostać po nim? Sama sobie winna.
Albo o – takiego sobie wybrała, takiego ma. Mogła się zastanowić z kim się związuje!
Ofiara gwałtu? Też sobie winna. Po co tam szła? Czemu wracała sama? Nie mogła biegać z kimś? Czemu nie wysiadła z przedziału w pociągu?
I ta nieśmiertelna sukienka, która gwałci. Jej wina, bo mogła się ubrać inaczej. Przecież wie jak mężczyznom trudno panować nad sobą, a to przecież zaproszenie.
Mamy jakiś popieprzony problem z odróżnianiem winnego od ofiary.
Mogłyby się te ofiary pedofilii w końcu uciszyć. Ileż można o tym słuchać? Było to było, przez nich każdy katolik czuje się teraz atakowany.
Przecież to był dobry chłopak, dzień dobry zawsze mówił. Zgwałcił… zaraz tam zgwałcił, sama pewnie chciała! A teraz tym oskarżeniem zniszczy mu całe życie.
I jebs, jeśli chłopak był “z dobrego domu” albo miał spoko wyniki w sporcie, to zawsze w najgorszym wypadku zawiasy, bo przecież nie może jakaś kobieta ZNISZCZYĆ MU ŻYCIA.
Wiecie jak to się nazywa? Wtórna wiktymizacja ofiar.
I zaczyna się już w szkole. Od “nie obchodzi mnie kto zaczął” i wpisaniu uwagi albo innej karze dla kogoś, kto się tylko bronił.
Sprawca jest sprawcą.
Ofiara jest ofiarą.
Niewinną.
Simple as fuck.
Reagujcie, gdy ktoś obwinia ofiarę, bo właśnie takie zachowanie sprawia, że tego typu przestępstw jest więcej. Kobiety nie zgłaszają napaści seksualnych, bo nie dość, że to nic nie da, to jeszcze przejdą przez serię upokarzających pytań o długość spódniczki. Ludzie nie zgłaszają drobnych kradzieży, bo usłyszą, że można było przecież przypiąć rower.
Jeśli masz problem z odróżnieniem winnego od ofiary, idź przemyśl swoje życie i zastanów się, po czyjej stronie stoisz. Pomóc może ci w tym tekst o tym,
“Świadkowie obwiniają ofiary dla usprawiedliwienia swej bierności oraz zlikwidowania poznawczego i emocjonalnego dyskomfortu. Chronią dające poczucie bezpieczeństwa przekonanie, że otaczający świat jest sprawiedliwy i przewidywalny. Ofiary natomiast poszukują winy w sobie albo bezradnie internalizując interpretację narzucaną przez sprawcę i/lub otoczenie, albo usiłując w ten (znów paradoksalny) sposób odzyskać kontrolę nad swoim życiem i pośrednio też uzyskać kontrolę nad poczynaniami sprawcy. Naiwna logika: „bije, bo zrobiłam coś nie tak, więc poprawię się i bił nie będzie” nie sprawdza się, co opisano w poprzedniej części, przywołując będący smutną konsekwencją jej stosowania mechanizm wyuczonej bezradności.”
Cały tekst tutaj:
Być może ty też używasz tych krzywdzących stwierdzeń, bo chcesz chronić swoje ego. Przeczytaj i przestań tak robić, dziękuję! 🙂
Podobne:
wersja video:
Uściski, Ania
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS