Do awansu Falubazowi zabrakło jednego punktu, jednego lepiej rozegranego wyścigu. W tym kontekście trudno mieć do zarządu klubu pretensje, że się nie postarał. A jednak w klubie od kilku lat coś się psuło.
Jeszcze kilka lat temu zielonogórski Falubaz był jedną z najpotężniejszych żużlowych marek w kraju. O „Myszach” się mówiło, “Myszy” wychodziły z lodówki, ekscytowały i denerwowały kibiców zależnie od sympatii. Stadion przy W69 zapełniał się po brzegi, a żużlem żyło całe miasto. Co poszło nie tak?
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
Zeszłoroczny spadek z ekstraligi był tragedią, ale wszyscy chcieliśmy być optymistami. Falubaz się pozbiera, szybko wróci do czołówki i jakoś to będzie – zakładaliśmy. Nie wyszło. I nie pomogło nawet zatrzymanie siłą australijskiego asa Maxa Fricke’a, uczestnika cyklu Grand Prix, który na tym poziomie rozgrywek był zawodnikiem bezcennym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS