A A+ A++

Problemy ze szczepieniami są analogiczne do tych, jakie obserwujemy podczas zmagań rządu z samą pandemią koronawirusa. W teorii premier i minister zdrowia robią wszystko dla dobra obywateli. Wprowadzają obostrzenia, które mają zahamować rozprzestrzenianie się wirusa. Mówią o nich fachowym językiem, tłumaczą że mają strategię. Jednak gdy przyjrzymy się dokładniej widać, że kolejne przepisy są pisane na kolanie, sprzeczne ze sobą i często też łatwe do podważenia.

Gdzie jest mobilny punkt szczepień?

Gdy uruchamiany był narodowy program szczepień w teorii też miało być pięknie. Jednak już pierwszego dnia, ba!, kilka minut po północy cały plan się posypał. Padła strona internetowa, nie można było dodzwonić się na infolinię. Przez kilka dni telefon w naszej redakcji dzwonił co chwilę. Pacjenci pytali co mają robić, jak się zapisać, gdzie prosić o pomoc.

Na jaw wychodziły też kolejne luki w systemie. Tak jak ta z mobilnymi punktami szczepień dla osób, które nie są w stanie wyjść z domu. Nasza czytelniczka wykonała kilkadziesiąt telefonów, żeby zamówić szczepienie w domu dla swojego 90-letniego ojca. I mimo że w teorii rozmawiała z kompetentnymi osobami, które powinny być przeszkolone, to w każdym z miejsc słyszała co innego. Na infolinii 989 jedno, w przychodni drugie, u pełnomocnika wojewody ds. szczepień jeszcze co innego. Jednym słowem, chaos.

Te problemy uwidoczniły się tak szybko, bo pierwszą grupą osób, które zetknęły się z systemem szczepień, były osoby najstarsze. Mające więcej problemów zdrowotnych, często niepotrafiące sprawnie poruszać się w internecie. Nierzadko sprawy w swoje ręce musiały brać więc dzieci albo wnuki. A grupa 80 plus przecież wcale nie była najliczniejsza. Strach pomyśleć, co będzie dalej. Dziś ruszają zapisy dla osób po siedemdziesiątce. W części przychodni już słychać, że nie mają po co dzwonić, bo terminów brak. Znów będą odbijali się od ściany, znów będą prosili media o pomoc. A to dopiero początek, bo przecież w kolejce do szczepienia czeka cała rzesza osób od 18. do 69. roku życia.

Samorząd patrzy na nieudolność rządu

Narodowy program szczepień jest dziurawy. Rząd dobrze zdaje sobie z tego sprawę, ale robi dobrą minę do złej gry. Kolejny raz okazuje się, że programy pisane są na kolanie, niechlujnie i pełno w nich luk.

Ale obecna sytuacja pokazuje jeszcze jedno. Pomimo tego, że kolejne rządy od lat reformują służbę zdrowia nadal funkcjonuje ona źle. W program szczepień praktycznie wcale nie zaangażowano samorządów. Oprócz zlecenia im dowozu osób mających kłopoty z poruszaniem się do punktów szczepień samorządy nie mogą zrobić nic. Muszą siedzieć z założonymi rękoma i patrzeć na nieudolność rządu. W czasie kryzysu widać, że oddanie służby zdrowia w prywatne ręce się nie sprawdziło.

Może warto w większym stopniu oddać kontrolę nad nią samorządom, które najlepiej wiedzą, czego potrzebują mieszkańcy. To one, a nie rząd mogłyby koordynować działania szpitali i przychodni na swoim terenie. Bo przecież w wielu innych dziedzinach jak np. w oświacie to robią i wychodzi im całkiem nieźle. Tylko oczywiście za nowymi obowiązkami musiałyby pójść też konkretne środki.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRusza nabór gmin do programu wsparcia Narodowego Instytutu Dziedzictwa „Wzorcowa rewitalizacja”
Następny artykułSkoda liderem e-mobilności w 2020 roku