A A+ A++

10 tys. zł

Taką kwotę zainwestowałabym w siebie – we własny rozwój, kurs podnoszący kompetencje czy uczący czegoś nowego. Mógłby to również być kurs mindfulness. Dlaczego mindfulness? Bo wierzę, że bycie bardziej świadomym swoich myśli i emocji pomaga lepiej sobie z nimi radzić. Rozwijanie uważności pozwala na głębsze poznanie swoich wzorców myślenia, odczuwania i działania. Sama korzystam z aplikacji Headspace i Calm. W obecnym czasie mamy również dużo lepszy dostęp do renomowanych kursów udostępnianych przez uczelnie zagraniczne, np. The London School of Economics and Political Science. Osobiście uczestniczyłam w kursie Achieving Leadership Excellence, który rozwinął moją wiedzę z zakresu skutecznego, innowacyjnego podejścia do przywództwa i pozwolił poszerzyć globalną sieć kontaktów.

Joanna Zielińska, prezes funduszu inwestycyjnego Black Swan Capital Fot.: materiały prasowe/Black Swan Capital

50 tys. zł

Taką kwotę polecałabym zainwestować w start-up rozwijający rozwiązania z zakresu education technology, czyli digitalizujących proces edukacji. Fantastycznym przykładem takiego rozwiązania jest Preply, platforma e-learningowa do nauki języków obcych. Łączy uczniów z korepetytorami za pośrednictwem czatu online.

100 tys. zł

Obszar, który moim zdaniem jest obciążony niewielkim ryzykiem inwestycyjnym, a jest mocno perspektywiczny to szeroko pojęty medtech. Wybierając odpowiedni start-up z branży technologii medycznych nie tylko osiągniemy określone stopy zwrotu, ale prawdopodobnie zrealizujemy również inwestycję pożyteczną dla społeczeństwa, czyli tzw. impact investment. W dobie pandemii wywołanej koronawirusem okazuje się, że takie decyzje, jak inwestycja w obszary medyczne, wyprzedziły wydarzenia na świecie, z którymi teraz się mierzymy. Osobiście zdecydowałam się na inwestycję w projekt Sidly oraz Gedeon Medica, mając świadomość dramatycznej sytuacji systemu ochrony zdrowia i wierząc, że udostępnienie społeczeństwu wysokiej jakości specjalistów w trybie online oraz opieki telemedycznej będzie doskonałym połączeniem biznesu z wyższą ideą. Inne przykłady dobrych inwestycji to Inframedica oraz Stethome.

Ewa Voelkel-Krokowicz, właścicielka i prezes Concordia Design, centrum kreatywności i designu

Ewa Voelkel-Krokowicz, właścicielka i prezes Concordia Design, centrum kreatywności i designu Fot.: materiały prasowe/Concordia Design

10 tys. zł

Jak wiele firm i organizacji, także Concordia przechodzi teraz bardzo trudny czas. Lata 2020 i 2021 były zaplanowane finansowo na najlepsze w naszej historii. Rozpoczęłam sporo inwestycji i nowych projektów, w zespole pokazały się więc nowe twarze, przez ostatnie pół roku zatrudniłam wielu nowych menedżerów. Łącznie zespół Concordii w Poznaniu i Wrocławiu, Restauracji Concordia Taste i nowootwartym centrum badawczo-rozwojowym Lab, liczy około 50 osób.

Za wolne 10 tys. zł zorganizowałabym dla całego zespołu wyjazd integracyjny, budujący nas wszystkich. Frustracja wielu z nas jest ogromna – każdy pracuje, chce dla firmy jak najlepiej, ale wielokrotnie mimo tych starań, stoimy w miejscu. Inwestycja w zespół i nasze zasoby na pewno jest teraz potrzebna, a integracja poza godzinami pracy to nadal najlepszy sposób na budowanie i pogłębianie relacji. Nabranie dystansu i zapomnienie o problemach dnia codziennego, nie zamartwianie się przyszłością i stanem zawieszenia, który obecnie trzyma nas wszystkich w niezłym napięciu, jest mi i całemu zespołowi na pewno bardzo potrzebny. Wiele bym dała, by usiąść z wszystkimi blisko, rozmawiać o rzeczach ważnych i nieważnych, zastanowić się nad tym, w jakim miejscu znaleźliśmy się jako organizacja i ludzkość, wypić wspólne zdrowie, mocno się uściskać i być z tymi, których lubię i szanuję.

50 tys. zł

Bardzo brakuje mi doświadczania kultury – wyjścia do teatru, do muzeum, wyjazdu za granicę, by odkrywać inne miasta, wydarzeń z muzyką w plenerze. Tak mi przykro, że musiałam odwołać wyjazd do Monachium, by zobaczyć Marinę Abramovic i jej „Siedem śmierci Marii Callas” w Operze, że nie odbędzie się ukochany Festiwal Teatralna Malta w Poznaniu, że nie zobaczyłam tylu zaplanowanych spektakli teatralnych w Warszawie i Poznaniu. Gdybym miała zainwestować w coś 50 tys. zł, zainwestowałabym w plenerowy spektakl teatralny. Dla wszystkich stęsknionych teatru i sztuki. Z pewnością zobaczyłabym z przyjemnością ponownie „Kontrabasistę” z genialnym Jerzym Stuhrem, „Zapiski z wygnania” Teatru Polonia z K. Jandą, dowolny spektakl Iwana Wyrypajew lub „Hamleta” w reżyserii Mai Kleczewskiej. Artyści bardzo potrzebują teraz wsparcia, a my bardzo potrzebujemy teraz artystów i kontaktu z kulturą. Inwestycja w jej odkrywanie, to najlepsza możliwa inwestycja w samych siebie, jak i w nas jako społeczeństwo i obywateli.

100 tys. zł

Jestem bardzo ciekawa, jakie rozwiązania na zaistniałą sytuację znaleźliby młodzi, dynamiczni i otwarci ludzie. Chciałabym przede wszystkim skupić się na branżach, które przez COVID-19 zostały poszkodowane najbardziej, jak gastronomia i branża eventowa ponieważ w tych bezpośrednio działam w Concordii. Zaprosiłabym do wzięcia udziału w konkursie w formie hackathonu uczestników zainteresowanych poszukiwaniem rozwiązań, platform i projektów. Wierzę, że metodologia design thinking i skoncentrowanie się na okolicznościach, użytkownikach, trendach i intensywna praca prze kilka dni w zespołach projektowych – co jest głównym założeniem hackathonów – mogłaby przynieść wiele ciekawych rezultatów możliwych do wdrożenia od zaraz. Konkurs prowadzony w otwartej, dostępnej formule zarówno dla uczestników, jak i odbiorców, mógłby być bardzo inspirujący i efektywny, dając przestrzeń do rozmowy pomiędzy osobami działającymi w tych obszarach jak i przedstawicieli miast, samorządów czy mediów. Chciałbym przekonać także innych konkurentów do przyłączenia się do projektu inwestycyjnego, ponieważ według mnie koopetycja (współpraca między konkurentami biznesowymi w nadziei na obopólnie korzystne wyniki), jest obecnie ważniejsza niż konkurencja. Głęboko wierzę, że wszyscy poszukujemy pomysłów i rozwiązań, a brakuje miejsc gdzie może dojść do neutralnej dyskusji i synergii, by wzajemnie się wspierać i poznawać.

Pieniądze przeznaczyłabym na nagrody dla trzech zespołów prezentujących najbardziej innowacyjne i interesujące propozycje: 20 tys. zł za zajęcie trzeciego miejsca, 30 tys. zł za miejsce drugie i 50 tys. zł dla zwycięzcy.

Karolina Kuklińska-Kosowicz, współwłaścicielka firmy kosmetycznej Yope

Karolina Kuklińska-Kosowicz, współwłaścicielka firmy kosmetycznej Yope Fot.: materiały prasowe/Yope

10 tys. zł

Taką kwotą przekazywaną w postaci naszych kosmetyków regularnie wspieramy szpitale i jednostki medyczne, które w czasie pandemii miały wzmożone zapotrzebowanie na delikatne produkty do mycia i pielęgnacji rąk. Więc dorzuciłabym kolejną cegiełkę.

50 tys. zł

To już jest konkretna kwota, którą można zainwestować w biznes. Przeznaczyłabym ją na kampanię w social mediach, która wsparta takim budżetem, byłaby już dobrze widoczna. Social media to główny kanał komunikacji naszych działań i sposób kontaktu z fanami. Kampanie, które prowadzimy w internecie, mają realny wpływ na rozwój sprzedaży, rozpoznawalność marki oraz pozwalają nam w nieszablonowy sposób podchodzić do promocji. Co ważne, dzięki możliwościom, jakie oferują te media, możemy w aktywny sposób promować nie tylko nasze produkty, ale też opowiadać o filozofii marki. Mówimy o tym, co dla nas ważne angażując influencerów, realizując specjalne sesje zdjęciowe, pokazujemy naszą filozofię poprzez takie działania jak kampania #beeYOPE, czy teraz kampanie z czasów pandemii – #wszystkowporządku i #wstronęsłońca. Social media dają dużo swobody i możliwość bycia autentycznym, bycia tu i teraz – pozwalają nam być blisko konsumenta, blisko aktualnych wydarzeń i dostosowywać działania do tego, co dzieje się wokół nas. To dla nas jako marki, jest bardzo ważne.

100 tys. zł

W filozofii Yope bardzo ważne jest działanie z myślą o naszej planecie – przy każdym projekcie jest to dla nas jedno z kluczowych kryteriów podejmowania decyzji. I dlatego taką kwotę zainwestowałabym w ludzi, którzy zajmowaliby się tylko tym tematem. Od dawna myślę o tym, by stworzyć w naszej firmie dwa etaty. Jeden, zajmujący się tylko projektami CSR, dzięki którym firma podejmowałaby systemowo działania charytatywne nakierowane na ekologię i dbanie o planetę. Od kilku lat działamy na rzecz miejskich pszczół #beeYOPE, w tym roku podjęliśmy działania w akcji #wspieramyBIEBRZĘ, ale chciałabym rozwijać te działania o kolejne, bardziej rozbudowane kampanie.

Drugi, to byłby dział, a właściwie osoba zajmująca się tylko i wyłącznie wyszukiwaniem ekologicznych rozwiązań i opracowywaniem strategii, które nasze działania ekologiczne w produkcji i projektowaniu wyrobów przeniosłaby na wyższy poziom. Już wdrożyliśmy wiele takich rozwiązań – mamy butelki w 100 proc. z recyklingu, słoiki z plastiku z trzciny cukrowej czy folię na etykiety pochodzącą z olejów roślinnych. Ale chcemy iść dalej. Na koniec, wszystkie działania na rzecz planety, zepniemy w Fundację Yope.

Zobacz także: W co warto zainwestować pieniądze? Odpowiadają Julia Krysztofiak-Szopa, Agata Krysiak oraz Anna Rutkowska-Didiuk i Anna Didiuk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPierwsze pięć Leopardów. Wojsko w końcu odbiera czołgi
Następny artykułZnów zapłacimy za parking. Będą też działać przyciski dla pieszych