A A+ A++

FC Barcelona wygrała w towarzyskim meczu z Vissel Kobe 2:0. Było to jednocześnie pożegnanie Andresa Iniesty z japońskim zespołem. Robert Lewandowski zaczął spotkanie od 1. minuty, ale nie wyróżnił się niczym szczególnym.

Tomasz Galiński

Tomasz Galiński


PAP/EPA
/ Franck Robichon
/ Na zdjęciu: piłkarze FC Barcelony

  • Messi naprawdę może to zrobić. Ojciec wygadał się

Po zakończeniu jakże udanego dla siebie mistrzowskiego sezonu FC Barcelona udała się jeszcze do Japonii, by rozegrać szczególny mecz z Vissel Kobe. Było to ostatnie, pożegnalne spotkanie dla Andresa Iniesty, jednej z wielu legend katalońskiego klubu. Blaugrana zrobiła swoje, odniosła stosunkowo lekkie zwycięstwo w obecności ponad 60 tys. kibiców na New Japan National Stadium.

W 16. minucie gola strzelił Franck Kessie, niemal po chwili po rzucie rożnym prowadzenie podwyższył Eric Garcia (asysty przy obu trafieniach były autorstwa Pablo Torre) i… skończyła się gra aktualnego mistrza Hiszpanii. Widać było, że piłkarze myślami są już na urlopach i nie dają z siebie maksimum. Wobec tego sporo szans mieli gospodarze, natomiast Inaki Pena w paru sytuacjach pokazał duże umiejętności.

Robert Lewandowski, który niebawem stawi się na zgrupowaniu reprezentacji Polski, był kompletnie niewidoczny. Początkowo próbował brać się za rozgrywanie akcji, cofał się do środkowej strefy boiska, lecz wraz z upływem minut wtopił się w tłum i przesadnie nie rzucał w oczy. Na drugą połowę już nie wyszedł, podobnie jak kilku innych zawodników.

ZOBACZ WIDEO: Tego brakowało Bayernowi. Lewandowski zdradził kulisy

Wspomniany Iniesta ma już 39 lat, motoryka nie ta, natomiast pokazał w paru sytuacjach, że nie zapomniał jak się gra w piłkę. Gdyby chciał, to prawdopodobnie nawet dziś łapałby się do składu sporej liczby drużyn z La Liga.

Zresztą, na trybunach mieliśmy ciekawą sytuację, bo nie do końca wiadomo było, kto zebrał większe owacje – Iniesta czy cała ekipa Barcelony. Stadion był wypełniony kibicami w koszulkach i szalikach klubu z Camp Nou. Ale w 80. minucie, gdy Hiszpan opuszczał boisko, żegnała go owacja na stojąco.

Był to ostatni mecz dla Barcelony. Ci piłkarze, którzy mogą, udają się teraz na urlopy. Pozostali na zgrupowania swoich reprezentacji. Xavi zdecydował, że początek przygotowań do nowego sezonu będzie miał miejsce 12 lipca.

Vissel Kobe – FC Barcelona 0:2 (0:2)
0:1 Franck Kessie 16′
0:2 Eric Garcia 19′

FC Barcelona: Inaki Pena (60′ Arnau Tenas) – Julian Araujo, Pau Prim (46′ Jules Kounde), Eric Garcia, Marcos Alonso (46′ Hector Fort) – Franck Kessie, Pablo Torre (60′ Unai Hernandez), Frenkie de Jong (46′ Gavi) – Dani Rodriguez (46′ Raphinha), Robert Lewandowski (46′ Marc Guiu), Ansu Fati (46′ Ferran Torres).

Sędzia: Jumpei Iida (Japonia).

CZYTAJ TAKŻE:
Upokorzył Barcelonę. Teraz chce go gigant
Bayern chce gwiazdora Borussii. Transfer o krok

Mecze Barcelony z udziałem Lewandowskiego obejrzysz na żywo, online na kanałach Eleven Sports w Pilot WP!

Polub Piłkę Nożną na Facebooku


Skomentuj

4

Zgłoś błąd






Komentarze (4)











  • – Cenzura PRL

    Zgłoś komentarz

    Żadna nowość



    • Revers

      Zgłoś komentarz

      Czyli Robert pojechał na wycieczkę. Luzak



      • Trol zorkin to pała

        Zgłoś komentarz

        A trol zorkin vel marco vel jurand jak zwykle swoje. Pod każdym tytułem zwymiotowane.



        • Marco 57

          Zgłoś komentarz

          Ale kicha Vissel jest na 13 miejscu w lidze a drewno jak to drewno

          Oryginalne źródło: ZOBACZ
          0
          Udostępnij na fb
          Udostępnij na twitter
          Udostępnij na WhatsApp

          Oryginalne źródło ZOBACZ

          Subskrybuj
          Powiadom o

          Dodaj kanał RSS

          Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

          Dodaj kanał RSS
          0 komentarzy
          Informacje zwrotne w treści
          Wyświetl wszystkie komentarze
          Poprzedni artykułOburzenie i sprzeciw po spocie Prawa i Sprawiedliwości
          Następny artykułDoda upokorzona w Opolu. Jej ukochany reaguje i nie przebiera w słowach