A A+ A++
Anwil zablokowany przez organizacje rolnicze. "To działanie bez precedensu"
/ Anwil

Zakończyła się poniedziałkowa blokada zakładu
produkcyjnego Anwil we Włocławku, zorganizowana przez organizacje
rolnicze, w tym AgroUnię. Uczestniczyło w niej kilkadziesiąt osób, które
protestowały przeciwko rosnącym cenom nawozów.

O zakończeniu protestu poinformowali zarówno jego organizatorzy, jak i
Anwil – pikieta kilkudziesięciu osób, w tym przedstawicieli AgroUnii,
rozpoczęła się w poniedziałek przed siedzibą włocławskiej spółki Grupy
Orlen o godz. 9. „Potwierdzamy informację, że ok. godz. 13 blokada
zakładu produkcyjnego Anwil, zorganizowana przez organizacje rolnicze,
zakończyła się” – przekazało PAP biuro prasowe spółki.

Także lider AgroUnii Michał Kołodziejczak oświadczył, że
poniedziałkowy protest przed zakładem Anwilu został zakończony. „Dzisiaj
rolnikom odmówiono spotkania, które wcześniej było umówione. Taka
odmowa została zakomunikowana pięć minut przed wskazaną godziną. To cios
poniżej pasa, ale i pokazanie innym przez Anwil, że rolników można tak
traktować. (…) Nie pozwolimy sobie na to i po prostu kolejnych naszych
działań nie będziemy zapowiadali. Tej sprawy tak nie zostawimy” –
powiedział Kołodziejczak.

I dodał: „W Polsce będzie drogo i ta drożyzna wyciągnie ludzi na
ulice. My z tego miejsca dziś się rozchodzimy, ale przygotujemy taki
plan, który zaskoczy władzę i polityków, ale też wyciągnie ludzi na
ulice”.

Jeszcze w trakcie poniedziałkowego protestu Anwil wydał oświadczenie,
w którym przypomniał, że jego włocławski zakład pracuje w tzw. ruchu
ciągłym, co oznacza produkcję przez 24 godziny na dobę, 7 dni w
tygodniu, przy czym – zgodnie z przepisami – istnieje określona
maksymalna ilość nawozów, które można przechowywać w magazynach, dlatego
na co dzień są one na bieżąco wywożone z zakładu i trafiają klientów.

„Dzisiejsza blokada zakładu produkcyjnego Anwil zorganizowana przez
organizacje rolnicze jest działaniem bez precedensu i niesie ze sobą
wiele ryzyk i konsekwencji. Stoimy przed brakiem możliwości odbioru
wytwarzanych w spółce produktów oraz zakłóceniem normalnego trybu
funkcjonowania zakładu” – zaznaczyła spółka w komunikacie przekazanym
mediom, gdy protest trwał.

Anwil wyjaśnił m.in., że w przypadku braku możliwości odbioru
produktów wytwarzanych w jego zakładzie produkcyjnym, aktualna pojemność
magazynów zostanie tam wyczerpana po ok. 12 godzinach. Spółka zwróciła
uwagę, iż „takie działanie może doprowadzić do zatrzymania produkcji, co
ograniczy dostępność nawozów na rynku detalicznym i spowoduje powstanie
wielomilionowych strat każdego dnia”.

Anwil zapewnił, że rozumie sytuację rolników i dodał, iż „obecny stan
rzeczy” jest również i dla tej spółki, jako producenta nawozów, „bardzo
niekorzystny”. „Ceny nawozów niezmiennie kształtują się przede
wszystkim w oparciu o ciągle rosnące na międzynarodowym rynku ceny gazu
ziemnego, który stanowi ponad 70 proc. kosztów produkcji, szczególnie
nawozów azotowych” – zaznaczono m.in. w informacji.

Anwil zauważył, że na przestrzeni ostatnich miesięcy cena gazu w
taryfach dla odbiorców przemysłowych zmieniała się kilkukrotnie. „Od
stycznia do połowy września 2021 r. notowania surowca wzrosły dla nas o
ponad 200 proc. Z kolei porównując ceny z września tego roku z
analogicznym okresem w 2020 r., gaz podrożał aż 6-krotnie. Bezpośrednio
przełożyło się to na wzrost kosztów produkcji i notowań m.in. amoniaku
oraz saletry i saletrzaku” – wyjaśniła spółka.

Jednocześnie Anwil zaprzeczył, jak to określił, „wszelkim
insynuacjom, dotyczącym rzekomych spekulacji cenowych przy współpracy z
podmiotami odpowiedzialnymi za dystrybucję nawozów azotowych”. Spółka
przyznała też, że jest zaskoczona, że dialog, który prowadziła z
organizacjami związkowymi sektora rolnego został przerwany – „dążyliśmy
do tego żeby wypracować wspólne rozwiązanie”.

„Pragniemy zapewnić i jeszcze raz powtórzyć, że na dzień dzisiejszy w
Anwilu proces produkcji przebiega bez zakłóceń i nie ma ograniczeń w
zakresie dostępności nawozów azotowych” – oświadczyła spółka. Jak
przekazano w informacji, „spółka niezmiennie prowadzi sprzedaż na rynek
krajowy i wywiązuje się w 100 proc. ze swoich zobowiązań kontraktowych”.
„Polscy rolnicy są dla nas najważniejsi, to do nich trafia 70 proc.
naszych produktów” – podkreślono w stanowisku Anwilu.

W trakcie protestu lider AgroUnii ocenił m.in., że rosnące ceny
nawozów „to zabijanie polskiego rolnictwa”. „Dziś symbolicznie blokujemy
ten zakład azotowy we Włocławku. Zacznę od tego, że Prawo i
Sprawiedliwość nie jest reprezentantem polskiej wsi. Jarosław Kaczyński
nie jest człowiekiem, który reprezentuje interes polskich rolników.
Okłamał na wszystkich w sobotę, mówiąc, że PiS reprezentuje polską wieś.
Dziś PiS, nie ingerując w to, co robią spółki Skarbu Państwa – a to
przecież oni rządzą – pokazuje, że polską wieś można okradać” – mówił
m.in. Kołodziejczak przed jedną z bram Anwilu.

Anwil z siedzibą we Włocławku to podmiot zależny PKN Orlen, w którym
płocki koncern ma 100 proc. udziałów. Spółka produkuje nawozy azotowe:
saletrę amonową i saletrzak, a także wytwarza tworzywa sztuczne, w tym
suspensyjny polichlorek winylu, którego jest jedynym producentem w
Polsce

mb/ twi/ drag/

Źródło:PAP
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTurcja zamiast F-35 kupi F-16… albo rosyjskie myśliwce? [KOMENTARZ]
Następny artykułInformator, warsztaty, pomoc w kryzysie psychicznym dla młodych