Nawozi pola, gasi pożary, a gdy trzeba – zrzuca bomby. Polski samolot M-18 Dromader to wyjątkowa konstrukcja. Opracowany jako samolot rolniczy sprawdził się także w innych rolach, stając się przy okazji polskim hitem eksportowym.
Dromader powstał dzięki Meleksowi. Co łączy produkowane w Mielcu, akumulatorowe pojazdy z samolotami? Zaczęło się od amerykańskiej delegacji, która w latach 70. przybyła do Mielca negocjować zakup partii Meleksów, używanych w Stanach Zjednoczonych m.in. jako wózki golfowe. Obok pojazdów zainteresowały ją także inne produkty mieleckiej fabryki, jak samoloty i silniki lotnicze.
Amerykanie poszukiwali mocniejszego napędu dla samolotów Rockwell Thrush Commander, napędzanych m.in. motorami z czasów drugiej wojny, których resursy i zapasy powoli się kończyły. Samoloty te były używane m.in. w wielkoskalowym rolnictwie, jako sprzęt do nawożenia z powietrza wielkich upraw.
Zamontowanie polskiego, mocnego silnika do amerykańskiego samolotu wymagało tak poważnej przebudowy płatowca, że w praktyce oznaczało to powstanie nowej maszyny. Ta wprawdzie wyglądała podobnie, jednak pod względem konstrukcji i możliwości była zupełnie nowym samolotem.
Rockwell Thrush Commander – protoplasta polskiego Dromadera Źródło: Domena publiczna
Samolot z przecinakiem do przewodów
I tak właśnie – z wykorzystaniem licencji Rockwella i fragmentów amerykańskiego płatowca, ale dzięki polskim inżynierom i napędowi – powstał oblatany w 1975 roku samolot M-18 Dromader. Był pokraczny, kanciasty i brzydki.
A jednocześnie niezawodny, prosty w eksploatacji, o dużym udźwigu, pożądanych właściwościach pilotażowych i mocnej konstrukcji. Agrosamolot doskonały, którego kabinę chroni, niczym w samochodach rajdowych, specjalna klatka bezpieczeństwa, a do startu i lądowania wystarczy mu 200 metrów niekoniecznie równej łąki.
Z uwagi na specyfikę zadań Dromader został wyposażony także w specjalne ostrza, chroniące samolot w przypadku kolizji z liniami energetycznymi czy rozpiętymi nisko nad ziemią przewodami. Możliwości maszyny imponowały: przy masie własnej wynoszącej 2700 kilogramów, Dromader mógł unieść w umieszczonym poniżej kabiny zbiorniku ponad 2 tony nawozów albo wody.
M-18 Dromader podczas gaszenia lasu Źródło: Wikimedia Commons, Milodon3, CC BY-SA 3.0
Lokalizacja zbiornika nie była przypadkowa – chodziło o to, aby w przypadku twardego lądowania ciężki ładunek nie przemieścił się i nie zgniótł kabiny. Umieszczony z przodu, poniżej pilota, w przypadku katastrofy mógł działać jak dodatkowa amortyzacja.
Agrolotnictwo – polska specjalność
Warto w tym miejscu podkreślić, że w lotniczej niszy, jaką była produkcja samolotów rolniczych, Polska była niegdyś w światowej czołówce.
To właśnie z tamtych czasów pochodzą konstrukcje takie, jak odrzutowy samolot rolniczy M-15 Belphegor (uważany za nieudany), PZL 106 Kruk (produkcję – mimo ciągłego zapotrzebowania – przerwano po przejęciu PZL Okęcie przez koncern EADS) i oferowany przez PZL Mielec do dnia dzisiejszego M-18 Dromader.
Dromader szybko pokazał swoje zalety, stając się jednym z polskich produktów eksportowych. Powstało ponad 750 egzemplarzy, z czego ponad 200 trafiło do odbiorców w Stanach Zjednoczonych.
M-18 Dromader w barwach greckiego lotnictwa Źródło: Wikimedia Commons, Igor Dvurekov, CC BY-SA 3.0
Co więcej, dzięki udanym samolotom Polska stała się światową potęgą agrolotnictwa, przez ponad 40 lat świadcząc na całym świecie usługi, związane z powietrznym nawożeniem czy opryskami upraw. Ostatnie zagraniczne zlecenia tego typu polskie załogi i maszyny wykonywały w 2009 roku w Sudanie.
Dromader dla straży pożarnej
Opracowany dla rolnictwa Dromader okazał się przydatny również w innych branżach. Niewielki samolot ze zbiornikiem mieszczącym ponad 2 tony nawozów, stał się również udaną maszyną pożarniczą, używaną m.in. do gaszenia z powietrza płonących lasów czy miejsc o utrudnionym dostępie. Ogółem Dromadery – w różnych wersjach – trafiły do odbiorców w 24 krajach.
M-18 Dromader Źródło: Wikimedia Commons, Hustvedt, CC BY-SA 3.0
Warta uwagi jest także nieco chałupnicza przebudowa Dromaderów na samoloty bojowe – maszyny poddane doraźnym przeróbkom i dostosowane do transportu bomb były używane m.in. podczas wojny w byłej Jugosławii.
O tym, że nie była to przebudowa pozbawiona sensu dobitnie świadczy los protoplasty Dromadera, amerykańskiego Thrush Commandera, który po dozbrojeniu może pełnić rolę samolotu do działań przeciwpartyzanckich.
Dromadery nad Biebrzańskim Parkiem Narodowym
M-18 Dromader to obecnie dość leciwa, ponad 45-letnia konstrukcja. Choć nadal znajduje się w ofercie zakładów PZL Mielec, od dawna nie było zamówień na nowe egzemplarze – mimo licznych zalet Dromadera zapotrzebowania na tego typu konstrukcje maleje.
Mimo tego M-18 Dromader wciąż jest używany, a maszyny tego typu można spotkać nad polami i lasami na całym świecie. Samoloty tego typu zostały wykorzystane m.in. w 2020 roku podczas gaszenia pożaru Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS