A A+ A++

Rosyjskie Wozduszno-kosmiczeskije siły wysłały 19 stycznia parę strategicznych nosicieli pocisków manewrujących Tu-160 (NATO: Blackjack) na lot nad Oceanem Arktycznym, Morzem Barentsa i Morzem Białym. Samoloty spędziły w powietrzu czternaście godzin. W tym czasie raz – nocą – pobierały paliwo w powietrzu z latającej cysterny Ił-78. Rosjanie podkreślają, że lot odbywał się w zgodzie z przepisami prawa międzynarodowego.

Na nagraniu widać, że w locie uczestniczyły egzemplarze RF-94114 Wasilij Sieńko i RF-94108 Władimir Sudiec. Są to maszyny o ciekawej historii – należą do grona egzemplarzy, które po rozpadzie Związku Radzieckiego zostały na Ukrainie i tam wchodziły w skład 184. Pułku Lotniczego w Pryłukach. Przekazano je Rosji pod koniec ubiegłego tysiąclecia.

Jest to kolejny „strzał” w zaogniającej się od kilku lat rywalizacji mocarstw o Daleką Północ. Głównymi graczami są oczywiście Stany Zjednoczone i Rosja, ale swoją obecność zaznaczają też Wielka Brytania, Chiny, Kanada i Norwegia. Gra toczy się o dwie główne stawki: kontrolę nad złożami ropy naftowej i gazu ziemnego oraz dostępną w coraz większym stopniu Północną Drogę Morską.

Blackjacki również odgrywają istotną rolę w tej walce. We wrześniu ubiegłego roku dwie maszyny spędziły w powietrzu rekordowe dwadzieścia pięć godzin – z bazy w Engelsie nad Morze Barentsa i Ocean Arktyczny wzdłuż Północnej Drogi Morskiej aż nad Ocean Spokojny i z powrotem do bazy. Wówczas przeprowadzono aż trzy tankowania w powietrzu z sześciu Iłów-78. Do tamtej pory rekord długości lotu Tu-160, ustanowiony dziesięć lat wcześniej, wynosił dwadzieścia cztery godziny i dwadzieścia cztery minuty.

RF-94108 Władimir Sudiec oraz Tu-95MSM o numerze RF-94125 i nazwie własnej Kaługa.
(Alan Wilson, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0)

Oczywiście nie tylko Rosjanie organizują takie loty. Na przykład pół roku temu nad biegunem północnym przeleciały amerykańskie bombowce B-2A Spirit wspierane przez KC-135 Stratotankery z bazy RAF Mildenhall.

Nasz serwis regularnie informuje o tym, jak Moskwa konsekwentnie rozwija infrastrukturę na północy kraju i wzmacnia obecność swoich sił zbrojnych, a także reorganizuje ich strukturę, aby umożliwić sobie skuteczniejsze działanie za kołem podbiegunowym. Z kolei amerykańska marynarka wojenna, systematycznie prowadząca operacje wolności żeglugi na wodach, do których pretensje rości sobie Pekin, w ubiegłym roku na powrót podjęła analogiczne działania na wodach arktycznych.

4 maja niszczyciele USS Donald Cook (DDG 75), USS Porter (DDG 78) i USS Roosevelt (DDG 80), a także jednostka zaopatrzeniowa USNS Supply (T-AOE 6) i brytyjska fregata HMS Kent weszły na Morze Barentsa. Aby uniknąć potencjalnej eskalacji, Rosjan poinformowano o operacji z kilkudniowym wyprzedzeniem. Pobyt na Morzu Barentsa trwał cztery dni. W tym czasie wsparcia rozpoznawczego okrętom udzielały P-8A Poseidon amerykańskiej marynarki wojennej i RC-135 sił powietrznych.

Z kolei w marcu amerykańskie i kanadyjskie myśliwce kilkakrotnie przechwytywały u wybrzeży Alaski samoloty patrolowe Tu-142. Rosyjskie maszyny nie naruszyły przestrzeni powietrznej USA ani Kanady, a głównym obiektem ich zainteresowania były cykliczne ćwiczenia okrętów podwodnych „Ice Exercise” (ICEX), weryfikujące zdolność amerykańskiej floty podwodnej do działania w warunkach arktycznych. Rzecz jasna, również rosyjscy podwodnicy nie zasypiają gruszek w popiele i ćwiczą pod lodami Arktyki.

W kwestii rozbudowy infrastruktury lotniczej na pierwszy plan wysuwają się bazy w Nagurskoje na Ziemi Franciszka Józefa i Rogaczowo (Amdierma-2) na Nowej Ziemi. Ta pierwsza – nazwana na cześć naszego rodaka, nieco zapomnianego niestety w Polsce wybitnego lotnika Jana Nagórskiego – ma być, a może już jest, gotowa do przyjmowania samolotów wszystkich typów służących w rosyjskim lotnictwie. Ta druga zaś już wiele lat temu miała być domem dla myśliwców przechwytujących MiG-31.

Niezależnie od rywalizacji o Arktykę kolejny wielogodzinny lot Tu-160 ma jeszcze jeden wymiar: przypomina o rosnącym znaczeniu „Białych Łabędzi” w rosyjskim lotnictwie. Na początku ubiegłego roku pojawiła się informacja, że Tu-160M2 miałyby być trzecim typem – obok Tu‑22M3M i MiG‑ów‑31K – samolotów przystosowanych do odpalania pocisków hipersonicznych Ch-47M2 Kinżał. Kilka lat temu minister obrony Siergiej Szojgu zapowiadał, że celem jest posiadanie w służbie liniowej pięćdziesięciu egzemplarzy.

Prace nad pierwszą partią zmodernizowanych Tu-160M2 ruszyły w zakładach imienia Gorbunowa w Kazaniu w kwietniu ubiegłego roku. Samoloty w tej wersji otrzymają między innymi nowe, mniej paliwożerne silniki NK-32 i zupełnie nowy pakiet awioniki, w tym komputer zarządzania misją. Część egzemplarzy powstanie dzięki przebudowie starszych płatowców, ale część będzie zbudowana od zera.

Zobacz też: Izrael stworzy system szkolenia greckich pilotów z użyciem M-346

(mil.ru)

Minoborony Rossii

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiech chorzy i rodziny nie tracą nadziei. Jak moja 98-letnia babcia pokonała koronawirusa
Następny artykuł„Autorefleksja jest im obca”. Ego niektórych prezesów jest zbyt duże, by coś zza niego zobaczyć