A A+ A++

Na szczycie układu stoją właściciele modnych klubów Nowego Jorku, Miami, Londynu, St Tropez. Mears twierdzi, że miejsce na mapie nie ma znaczenia, wszystkie lokale wyglądają podobnie. Globalizacja wymusiła deregulację rynków kapitałowych prawie wszędzie. Na świecie mieszka obecnie 2755 miliarderów, o 660 więcej niż w 2020 r., Chiny doganiają pod tym względem Amerykę, liczba milionerów skoczyła do 56,1 mln.

Polowanie na wieloryby

O dobre samopoczucie VIP-ów dbają pracujący dla właścicieli klubów promotorzy. Ich zadaniem jest otoczenie gościa pięknymi kobietami. Nie chodzi o seks, bo większość mężczyzn preferuje erotycznie panie o wyraźnie zarysowanych kształtach. Liczy się prestiż.

Gotowemu kupować alkohol z tysiącprocentowym narzutem klientowi musi towarzyszyć gromadka dziewczyn reprezentujących ideał urody, który narzucili nam projektanci mody – wysokich, chudych (szczupłe odpadają), o wystających kościach policzkowych. Specyficzna, rzadko spotykana poza wybiegami konfiguracja genów jest towarem luksusowym, jak zegarek Patek Philippe czy szpilki Christiana Louboutina.

Milioner nie płaci za obecność pań. Byłoby to poniżające. Wydaje na butelkę szampana 2 tys. dolarów, by kupić iluzję, że modelki garną się do niego, bo jest przystojny, atrakcyjny, dowcipny, interesujący. Mears opisuje, jak towarzyszyła promotorowi używającego pseudonimu Dre podczas gościnnych występów w luksusowej restauracji na nowojorskim SOHO. Konwersujący niedbale z pięknościami, pozornie zrelaksowany, nagle się sprężył.

Szepnął autorce do ucha: „Ten facet jest bogaty! Naprawdę bogaty!”. Wstał, klepnął krezusa po ramieniu męsko a zarazem delikatnie, przybił żółwika i zagadnął, wskazując towarzyszki: „Przyjaciółka pytała, czy będą tu dzisiaj jakieś ciacha… Już prawie traciłem nadzieję, ale zobaczyłem, że wchodzisz.” Po takiej introdukcji klient – jeżeli chce się zabawić – z reguły mięknie.

Zostaje przedstawiony paniom, te tworzą wianuszek i przez resztę nocy nabijają rachunek. Promotor dostaje 10-20 proc. brutto.

Szczytem profesjonalizmu jest upolowanie „wieloryba”. W czasach, gdy Mears prowadziła obserwację uczestniczącą, niszą rządził malezyjski finansista Jho Low, który „za każdym razem wydawał milion”. Obecnie ścigany międzynarodowym listem gończym Interpolu, ukrywa się prawdopodobnie w Makau.

Przy współpracy byłego premiera Nadżiba Razaka ukradł z rządowego funduszu inwestycji strategicznych Malaysia Development Berhad 4,5 miliarda dolarów. Kim Kardashian kupił w prezencie ślubnym białe ferrari za 325 tys., Leonarda DiCaprio obdarował dziełami Picassa i Basquiata. Ale najdroższe upominki otrzymała modelka Miranda Kerr – biżuterię wartą 8 mln. W tym przypadku chodziło jednak o seks.

Zdecydowana większość uczestniczek bachanaliów nie odnosi korzyści finansowych. Co zatem zyskują? Kolacje skomponowane z najdroższych smakołyków przez najsłynniejszych kucharzy świata. Najszlachetniejsze trunki. Darmowe wejściówki do najmodniejszych klubów, w których grają najbardziej znani didżeje.

Luksus, o którym inni mogą tylko pomarzyć

Naprawdę duże pieniądze zarabiają modelki z wierchuszki. Pozostałych nie stać na luksusy. 20-letnia Ukrainka Katia powiedziała Mears: „Po prostu świetnie się bawię, nie obchodzi mnie, kim jest klient.” Imprezy wykorzystywała do podrywania „ładnych chłopców”, gdyż kluby dbają, by bogate panie też czuły się adorowane przez modeli. Kiedy przestali przychodzić w wystarczającej liczbie, Katia zmieniła promotora.

Dodatkowe przyjemności to podróże do kurortów, jak Miami czy nowojorskie Hamptony, a także nabywanie ogłady. Modelki nie pochodzą zwykle z zamożnych rodzin, nie nasiąkły za młodu kulturą, sztuką, czy dobrymi manierami.

Jedna dziewczyna dopiero towarzysząc milionerom, zauważyła, że widelec należy trzymać w lewej dłoni, a nóż – odwrotnie. Inne nasłuchują rozmów: jakie książki warto przeczytać, które filmy czy spektakle teatralne cieszą się uznaniem bogaczy, co ich ciekawi w newsach. Damy do towarzystwa uczą się rozpoznawać modne marki ubrań, dobre gatunki win, doceniać smak kawioru i trufli.

„Nie chcę być postrzegana wyłącznie przez pryzmat urody, ale z drugiej strony kręci mnie fakt, że mam dostęp do sfery życia, o której inni ludzie mogą tylko marzyć” – stwierdziła niejaka Nora. „Po pewnym czasie zaczynasz się czuć jak pełnoprawny członek elity. Wiem, że to głupie. Ale te wszystkie komplementy, upominki, świadomość, że inne się nie załapały, są kurewsko schlebiające.”

Książka, choć niewątpliwie ciekawa, obejmuje tylko jeden, dość wąski aspekt zabaw krezusów. Autorka niewiele miejsca poświęca erotyce, bo dzisiejsze kluby zasadniczo różnią się od sławetnego, nowojorskiego Studio 54, gdzie w latach 70. możni tego świata tańczyli na golasa, wciągali kilogramy kokainy i publicznie uprawiali seks. Polityczna poprawność wypchnęła hedonizm do alkowy, czy może raczej – za parawan.

Tak się składa, że obserwowałem igraszki multimilionerów z bliska. Przez miesiąc pracowałem u niezmiernie sławnego i rozchwytywanego projektanta wnętrz we wspomnianym letnisku elit – Hamptonach. Z paroma innymi niczego sobie dwudziestoparolatkami przyrządzałem gościom drinki, podawałem do stołu, przy którym zresztą sam później siadałem, by zajadać langusty z ostrygami w bordeaux. O północy wszyscy już pieprzyli się ze wszystkimi. Dlatego nie do końca wierzę w relacje rozmówczyń Mears.

Krezusi rozpoczynali wolny dzień koło południa. Póki świeciło słońce, trzymali się blisko wody – siedzieli przy basenie, na własnej plaży, molo, jachcie. Młodzi lubili narty oraz skutery wodne. Nie były mile widziane z uwagi na wycie, lecz tolerancyjni rodzice patrzyli przez palce na swawole dziatwy.

Seks transakcyjny

Posiłki milionerzy jedzą w domach. Szefowie prywatnych kuchni przywożą z metropolii wiktuały najwyższego sortu. Zapasy można też uzupełnić na miejscu, nie tylko w cieszących się renomą od dziesięcioleci francuskich, włoskich, niemieckich bądź żydowskich delikatesach. Foie gras, kawior, świeże trufle, żywe homary sprzedają nawet supermarkety sieci King Kullen.

Już przy lunchu strzelają korki szampana. Arystokracja ceni Bollingera zwanego zdrobniale „Bolly”. Nuworysze z branży rozrywkowej wprowadzili modę na dojrzewający przynajmniej 6 lat Cristal Louisa Roederera po 300-500 dol. za butelkę. Czy faktycznie smakuje lepiej niż Veuve Clicquot albo Moët & Chandon po 30-50 dol.? Prawdę mówiąc, nie dostrzegłem różnicy.

Z szampanem jak z zegarkiem, samochodem czy ciuchem. Thorstein Veblen, już pod koniec XIX wieku, sformułował w książce „Teoria klasy próżniaczej” tezę, że popyt na dobra luksusowe rośnie proporcjonalnie do ceny, która stanowi wyznacznik statusu. Odwrotnie zatem niż w normalnej ekonomii – dla milionera przecena zmniejsza atrakcyjność towaru.

Po pierwszym posiłku starszyzna zaczyna z wolna się upijać, młodsi wsiadają do Bugatti, Ferrari, Lamborghini i ruszają na polowanie. Niektórzy, zwłaszcza bardziej atrakcyjni, konsumują nowe znajomości od razu. Większość bierze partnerki „na wynos” – przywozi do pałacyku, gdzie oferuje poczęstunek, wspólną kąpiel w basenie, jacuzzi lub własnym kawałku oceanu. Seks w Hamptonach ma charakter transakcyjny: wdzięki za posmakowanie przywilejów.

Właściwie milionerzy różnią się od zwykłych śmiertelników tylko tym, że często uchodzi im na sucho zaspokajanie pożądań bardziej mrocznych – mogą kupić milczenie ofiar. Sztandarowy przykład to Michael Jackson. A na Manhattanie rozpoczął się właśnie proces dziedziczki medialnej fortuny Ghislaine Maxwell, która dostarczała nastolatek miliarderowi Jeffreyowi Epsteinowi. W pedofilski skandal zamieszani są panowie ze szczytu towarzyskiej hierarchii globu, m.in. młodszy syn Elżbiety II – Andrzej, książę Yorku.

Odrzutowcem zwanym „Lolita Express” podróżowali do posiadłości Epsteina na Wyspach Dziewiczych także Donald Trump, Alan Dershowitz, demokratyczny senator George Mitchell, ekssekretarz skarbu Larry Summers, Ehud Barak, emerytowany prezydent Kolumbii Andrés Pastrana Arango, były rzecznik prasowy Białego Domu George Staphanopoulos, Woody Allen, Kevin Spacey, Chris Tucker, Harvey Weinstein.

Bill Clinton latał „Lolita Express” co najmniej 27 razy. W jaki celu? Pewnie się nie dowiemy. Pierwszemu śledztwu ukręcił łeb prokurator federalny dla południowej Florydy (późniejszy sekretarz skarbu u Trumpa) Alexander Acosta. Drugie skończyło się wraz z samobójstwem Epsteina. Nagrania wideo uwieczniające seksualne i narkotykowe wybryki gości zaginęły. Maxwell jest tylko kozłem ofiarnym.

Czytaj więcej: Obejrzeliśmy „Dziewczyny z Dubaju”. Twórcy zapowiadali, że ten film wstrząśnie Polską. Czy ma na to szansę?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Lublinie może powstać nowa stacja paliw. Poznaliśmy jej lokalizację
Następny artykułXbox Game Studios i Bethesda zaoferowały w 2021 znakomite gry. Większość tytułów trafiło do Xbox Game Pass