A A+ A++

Lubinianin stracił 32 tys. zł. Wszystko wskazuje na to, że miejski monitoring uchwycił złodziei. Czy była to zorganizowana akcja? – Nie przypuszczałem, że może stać się coś takiego. Chciałem wszystkich ostrzec – mówi okradziony mieszkaniec Lubina.

Fot. Pixabay

Lubinianin wybrał z banku w centrum miasta 32 tys. zł i wsiadł do auta, które zaparkował nieopodal. Miał parę spraw do załatwienia i tym zaprzątniętą głowę. W pewnej chwili samochód powiadomił go, że nie ma powietrza w kole. Zatrzymał się przy ulicy Kaczyńskiego. Wyjął z bagażnika pompkę i próbował dopompować tylne lewe koło.

– To była elektryczna pompka, która dość głośno pracowała, w międzyczasie zadzwonił telefon. Nagle zauważyłem, że drzwi od pasażera są lekko uchylone. Zmroziło mnie – mówi lubinianin.

Na podłodze pod nogami od strony pasażera mężczyzna położył bowiem saszetkę z pieniędzmi, w której trzymał również portfel i wszystkie dokumenty. Samochód nie był zamknięty na klucz, ponieważ lubinianin otworzył bagażnik, by uporać się z uszkodzonym kołem.

– Spojrzałem na podłogę, saszetki nie było. Gdy się rozejrzałem, zauważyłem mężczyznę w szarej bluzie i w kapturze na głowie, ale szybko się oddalił – wspomina lubinianin.

Przeszukanie auta nic nie dało, saszetka z pieniędzmi zniknęła.

Policja prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży. Mężczyzna poprosił w Urzędzie Miejskim o zabezpieczenie nagrania z monitoringu miejskiego. Dowiedział się wówczas, że widać na nim, jak wokół jego auta stojącego na parkingu naprzeciwko banku kręcą się jacyś mężczyźni. Jeden w pewnym momencie zbliża się do tylnego lewego koła. Właśnie to koło zostało uszkodzone. Widać też jak pewien samochód podąża za autem mężczyzny, zatrzymuje się pod jednym ze sklepów, gdzie na chwilę udał się lubinianin, a później znowu rusza za nim.

– Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś mógłby za mną jechać. Pieniądze wziąłem ze sobą do sklepu. Podobno na nagraniu widać, jak pod sklepem znowu jacyś mężczyźni zaglądają do mojego auta. Ja nagrań nie widziałem, ale Urząd Miejski je zabezpieczył i przekazał policji – dodaje mężczyzna.

– Mieszkańcy mogą złożyć wniosek o zabezpieczenie nagrania w budynku Urzędu Miejskiego przy ul. Kilińskiego 10. Sprawdzamy i informujemy ich, czy nagrało się konkretne zdarzenie. Kopie nagrań udostępniane są jednak tylko i wyłącznie policji – wyjaśnia Marcelina Falkiewicz z Urzędu Miejskiego w Lubinie.

Zresztą policjanci mają również bezpośredni dostęp do nagrań, ponieważ jedna ze stacji została zamontowana w komendzie.

Oficer prasowy lubińskiej policji przyznaje, że monitoring pomaga w pracy funkcjonariuszom. Nagrania są dobrej jakości, można dzięki nim zidentyfikować osobę czy pojazd, szybciej dotrzeć do sprawcy, a później łatwo udowodnić mu winę. Czy i w tym przypadku nagranie z kamer miejskiego monitoringu pomoże ująć złodziei? Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie i nie ujawnia szczegółów ze względu na dobro śledztwa.

Lubinianin natomiast zachodzi w głowę, jak mogło dojść do takiej sytuacji. Nie był wystarczająco ostrożny? Kto by się jednak spodziewał, że będzie śledzony, a opona nie uszkodziła się przypadkiem?

– Pieniądze wypłacono mi w głównej sali banku, ale nie zgłaszałem wcześniej, że będę wybierał taką kwotę… – zastanawia się mężczyzna. – Teraz rozważam, co mogłem zrobić inaczej. Chciałbym jednak przestrzec innych – dodaje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBobrowniki. Nie ma zgody strony białoruskiej na wjazd konwoju z pomocą dla uchodźców
Następny artykułSzczepienia uczniów w wieku 12-18 lat w szkołach i placówkach oświatowych