Nasz organizm pracuje według ściśle określonego harmonogramu, na straży którego stoją biologiczne zegary. Niezwykle precyzyjnie sterują one przebiegiem wielu procesów fizjologicznych. Jeden z takich zegarów – okołodobowy – dostraja się do cykli światła i ciemności i pozwala na zaprogramowanie codziennego cyklu spania w nocy i budzenia się rano. Dzięki temu budzimy się zawsze o tej samej porze i żaden budzik nie jest nam już potrzebny.
Jak działa taki zegar, opisali szczegółowo Michael Smolensky, Lynne Lamberg i Henry Holt w książce „The body clock guide to better health”. Weźmy na przykład osobę, która wstaje o 6.00 rano. O 6.45 gwałtownie wzrasta jej ciśnienie krwi, a 45 minut później przestaje produkować melatoninę, hormon, który sprzyja zasypianiu. Można uznać, że od tej chwili nasza przykładowa osoba jest już na dobre rozbudzona. O 14.30 ma najlepszą koordynację ruchową, a o 17.00 największą wydajność sercowo-naczyniową i siłę mięśni. O 21.00 powinna szykować się do spania, bo jej organizm rozpoczyna produkcję melatoniny.
Ten precyzyjny mechanizm łatwo jednak ulega zachwianiu. Zaburzają go choroby, podróże czy zmiana czasu. Na szczęście zdrowe organizmy szybko się adaptują do nowych warunków. Pojawia się tylko pytanie: po co zmuszać organizm do kolejnego wysiłku?
Czytaj też: Przesilenie wiosenne. Jak walczyć z kacem po zimie?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS