A A+ A++

W sobotę Świątek po raz czwarty w karierze i trzeci z rzędu triumfowała w paryskiej imprezie. W dwóch poprzednich latach sesja odbywała się na moście Bir-Hakeim, a w 2020 roku na dachu Galerii Lafayette.

W tym roku od początku planowałyśmy zrezygnować z sukienki i zdecydować się na spodnie. Wyzwaniem było inne tło niż wieża Eiffla. Chciałyśmy przez stylizację wyeksponować paryski szyk, podkreślić kobiecość Igi, ale też pozwolić jej czuć się w pełni swobodnie w wygodniejszym wariancie. Paryż jest dla niej wyjątkowym miejscem i właśnie to miała wyrazić tegoroczna sesja z trofeum, do czego nawiązują także kolory – biel, granat i czerwony akcent – przekazała Alina Sikora, managerka Świątek.

W finale Świątek pokonała Włoszkę Jasmine Paolini 6:2, 6:1.

Świątek po finale: Doświadczenie pomaga

To nie jest tak, że skoro w finale Wielkiego Szlema grałam już piąty raz, to nie czuję stresu. Wciąż czuję stres, ale doświadczenie pomaga. Jeśli wcześniej zrobisz wszystko dobrze, to w kolejnych tego typu sytuacjach możesz to wykorzystać – mówiła na wczorajszej konferencji prasowej Świątek, która nigdy nie przegrała wielkoszlemowego finału.

Trudno było oprzeć się wrażeniu, że emocje w tegorocznym French Open w dużym stopniu skończyły się już na ćwierćfinałach, kiedy odpadły Białorusinka Aryna Sabalenka i reprezentująca Kazachstan Jelena Rybakina. To one w ostatnim czasie potrafiły nawiązać walkę ze Świątek.

Odpadnięcie najgroźniejszych rywalek nie zdekoncentrowało jednak podopiecznej trenera Tomasza Wiktorowskiego.

Wiem już, że w takich sytuacjach muszę się koncentrować na sobie, nie wybiegać w przyszłość, skupiać na kolejnym meczu. A ten był z Coco (Gauff – przyp. red.), która już wygrała Szlema, więc nie można było myśleć, że już mam wszystko z górki – podkreśliła.

Gauff jednak w półfinale nie zdołała jej poważnie zagrozić. Z Amerykanką, która od poniedziałku będzie wiceliderką listy WTA, wygrała 6:2, 6:4.

Natomiast trzeci z rzędu tytuł w Paryżu wywalczyła po trwającym 68 minut finale, w którym tylko na początku walka była wyrównana.

Polka zapytana o najcięższe sportowe doświadczenie sięgnęła pamięcią do French Open 2019.

Wiadomo, że kiedyś grałam gorzej i ciężko jest mecze obiektywnie porównać. Ale na pewno pamiętam, jak w 2019 roku przegrałam z Simoną Halep (w 4. rundzie 1:6, 0:6 – przyp. red.). Byłam w szoku, bo nie czułam się sobą na korcie. Byłam nieobecna, jakbym wszystko z góry obserwowałam – przyznała.

Daria (Abramowicz, psycholog – przyp. red.) pomogła mi to przepracować. Rok później znów grałam z Simoną w czwartej rundzie. Pamiętam, że bardzo we mnie utkwiło to, co czułam w 2019 i tym razem wygrałam dość gładko – dodała.

W 2020 Halep była najwyżej rozstawiona, a Świątek wygrała z nią 6:1, 6:2. Rozpędzonej Polki już nikt wówczas nie zatrzymał i odniosła pierwszy wielkoszlemowy triumf.

Co ze startem w Berlinie?

Teraz rywalizacja przeniesie się na korty trawiaste. Świątek jest zgłoszona do rozpoczynającego się 17 czerwca turnieju w Berlinie, ale jej start nie jest jeszcze przesądzony.

Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem. Nie rozmawiamy o planach przed zakończeniem turnieju, a teraz i tak będę miała kilka dni wolnego. Choć trener pewnie wie, jaka jest decyzja. Zobaczymy, co będzie ważniejsze, rozegranie meczów czy po prostu trenowanie – przekazała.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBezpłatna pomoc psychologiczna i prawna dla młodych osób
Następny artykułSiostra Kipiel-Sztuki nagle przekazała gorzkie wieści. Taka nowina i to tuż po jej śmierci. A jednak