1 godz. 33 minuty temu
Cracovia wygrała drugi mecz na własnym stadionie za kadencji Jacka Zielińskiego. Nowy szkoleniowiec nie miał łatwych rywali, bo przyszło mu się zmierzyć z Rakowem Częstochowa i Legią Warszawa.
Zieliński na razie nie nie przegrywa przy Kałuży. Najpierw pokonał wicemistrzów Polski, a teraz mistrza kraju.
W obu przypadkach zastosował podobną taktykę, mierząc siły na zamiary. Przede wszystkim nie stracić gola, co się udało, a potem coś strzelić. “Pasy” do spotkania z Legią przystępowały osłabione. Nie mógł zagrać lider defensywy Milan Rodin, który pauzował za żółte kartki, czy kontuzjowany Marcos Alvarez.
Można się więc było obawiać postawy zespołu w obronie, który w tym sezonie rzadko gra na zero z tyłu. Do jedenastki wrócił Jakub Jugas, który po słabszych występach został odstawiony jeszcze przez Michała Probierza. Okazało się jednak, że albo Cracovia tak dobrze zagrała w defensywnie, albo Legia tak słabo w ataku, że udało się pokonać warszawian bez większych kłopotów.
Goście mieli tak naprawdę tylko jedną świetną okazję do objęcia prowadzenia. Josue zagrał prostopadle piłkę do Kacpra Skibickiego, który przegrał pojedynek sam na sam z Karolem Niemczyckim. Potem bramkarz “Pasów” musiał jeszcze bronić strzałów z dystansu i to by było w sumie na tyle.
Podopieczni Zielińskiego w pierwszej połowie skupiali się przede wszystkim na obronie, a sami wykorzystali jedną okazję. Po dośrodkowaniu Michala Sipliaka, piłkę trąciło jeszcze dwóch legionistów, trafiła ona po nogi Pellego van Amersfoorta, a ten z bliska nie dał szans Arturowi Borucowi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS