Zgłoszenie o bombie dotyczy samolotu linii Turkish Airlines, który w niedzielę późnym popołudniem przyleciał do Warszawy ze Stambułu. Po godz. 18 w kierunku lotniska kierowano karetki pogotowia.
Informację o zgłoszeniu potwierdził Piotr Rudzki, rzecznik prasowy Portu Lotniczego im. Fryderyka Chopina. Informację o bombie służby lotniskowe otrzymały przez anonimowy telefon – tuż przed wylądowaniem samolotu. Ten zapobiegawczo skierowano w boczne miejsce płyty postojowej. – Podejmujemy rutynowe środki zaradcze. Sytuacja nie wpływa w żaden sposób na funkcjonowanie lotniska – dodał Rudzki.
– Pirotechnicy przystąpili do procedury sprawdzania pokładu samolotu pod kątem materiałów niebezpiecznych – mówiła porucznik Dagmara Bielec-Janas, rzeczniczka prasowa nadwiślańskiego oddziału straży granicznej.
Na pokładzie samolotu podróżowało ponad stu pasażerów. Po godzinie 18 wszyscy zostali ewakuowani. Około godziny 19:50 por. Bielec-Janas informowała jednak, że akcja pirotechników cały czas trwa.
Akcja zakończyła się przed godziną 22. Okazało się, że to fałszywy alarm. – Jest nam niezmiernie przykro, że w czasie pandemii ktoś pozwolił sobie na taki głupi żart. Te karetki, które w czasie akcji zostały uwiązane przy lotnisku powinny były jeździć w tym czasie po mieście i pomagać ludziom. Ale nie mogły, bo przepisy kazały nam trzymać je w pogotowiu – przyznaje Rudzki.
Sprawcy fałszywego alarmu poszukuje policja.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS