A A+ A++

Pionierzy nurkowania musieli wykazać się nie lada odwagą. Sprzęt służący do podwodnych spacerów był ciężki i dość prosty. Nie było miejsca nawet na margines błędu. Jak takie nurkowanie wyglądało w praktyce, można było zobaczyć podczas spotkania nad zalewem w Piechcinie.

W miniony weekend nad zalewem w piechcińskim kamieniołomie odbyła się prezentacja dawnego sprzętu do nurkowania. Podczas dwudniowej imprezy pod nazwą Retronurki zaprezentowano m.in. replikę hełmu dzwonowego konstrukcji prof. Romana Wojtusiaka, klasyczny kompletny strój do nurkowania z szubińskiego muzeum Wodnik, a także zabytkowy sprzęt nurkowy ze zbiorów Akademickiego Klubu Badań Podwodnych Arius z Bydgoszczy.

Wiesław Wachowski, prezes Stowarzyszenia Miłośników Historii Nurkowania Historical Diving Society – Poland z Warszawy, przyjechał do Piechcina z repliką hełmu dzwonowego, którego konstruktorem był prof. Roman Wojtusiak, biolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. To właśnie prof. Wojtusiak jako pierwszy w okresie międzywojennym, rozpoczął badania podwodne używając do tego hełmu własnej konstrukcji. Oprócz badań dna mórz i oceanów, wykorzystywano hełm do zanurzeń rekreacyjnych. Ten hełm zapoczątkował w Polsce nurkowanie rekreacyjne. Replika jaka powstała w 2006 roku, na podstawie zachowanego oryginału, również dzisiaj umożliwia rekreacyjną eksplorację dna różnych zbiorników wodnych. 

Jak nam powiedział prezes HDS Poland Wiesław Wachowski, jest to hełm bardzo bezpieczny. Na tyle bezpieczny, że podczas spotkania w Piechcinie, osoby chcące zanurzyć się w nim pod wodą, nie musiały posiadać żadnych kwalifikacji nurkowych. Wystarczyło krótkie szkolenie przed wejściem do wody. Konstrukcja hełmu pozwalała na eksplorację dna bez konieczności ubierania skafandra nurkowego. Prócz hełmu zakładano obciążenie i można było wchodzić do wody. Do oddychania wykorzystano sprężone powietrze z butli, natomiast w okresie przedwojennym – co zdradził nasz rozmówca – używano pompki podobnej do pompki samochodowej. 

Kilkoro śmiałków, którzy chcieli chodzić po dnie piechcińskiego zalewu w hełmie prof. Wojtusiaka się znalazło. Natomiast tylko jedna osoba, być może jedyna w całej Polsce, ubiera na siebie kompletny klasyczny strój nurka i schodzi w nim pod wodę. To Roman Berendt z Szubina, który jest po pierwsze, instruktorem płetwonurkowania, a po drugie – właścicielem Muzeum Sprzętu Nurkowo-Marynistycznego właśnie w Szubinie. W swoich zbiorach ma dwa kompletne klasyczne stroje nurkowe. Warto dodać, że jest to sprzęt sprawny. Roman Berendt nie słyszał, aby ktoś inny schodził pod wodę ubrany w muzealny klasyczny strój nurka.

Warto dodać, że już samo ubranie takiego stroju wymaga nie lada odwagi. Normalnie do kombinezonu wchodziło się przez kryzę. Kombinezon Romana Berendta jest nieco zmodyfikowany i na plecach posiada otwór zapinany na zamek. Reszta jest taka jak pół wieku temu. Całość waży około 100 kg. Przed zanurzeniem ważne jest zachowanie procedur. Trzeba wszystko sprawdzić m.in. szczelność, łączność, dopływ powietrza. To ostatnie było tłoczone za pomocą pompy uruchamianej siłą ludzkich ramion. W nurkowaniu w sprzęcie klasycznym nie można sobie pozwolić na błąd. Na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo, dlatego Roman Berendt schodzi pod wodę z asekuracją płetwonurka.

Co ciekawe takiego sprzętu używali nurkowie do prac podwodnych jeszcze w latach 80. XX wieku. Samo zanurzenie nie trwało długo, ale pokaz zgromadził kilkudziesięciu obserwatorów. Kto chciałby obejrzeć sprzęt do nurkowania czy płetwonurkowania, może to zrobić w szubińskim muzeum (po wcześniejszym umówieniu się z właścicielem). 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Małopolsce króluje Re-Plast Unia Oświęcim
Następny artykułJaką rolę w procesie nauczania odgrywają podręczniki szkolne?