Do zdarzenia doszło 3 kwietnia tego roku na S3 na wysokości węzła Rzęśnica w pobliżu Goleniowa (Zachodniopomorskie). Jeden z kierowców uczestniczących w zdarzeniu nagrał to, co działo się na drodze, a fragment kilka tygodni później – w połowie maja – opublikował Bandyta z kamerką.
Na nagraniu widać, jak bmw wyprzedza auto, włącza światła awaryjne, a potem zajeżdża kierowcy drogę i wyhamowuje. Autor nagrania omija pojazd i próbuje odjechać, co uniemożliwia mu kierowca bmw. W pewnym momencie mężczyzna staje na lewym pasie trasy, wysiada z samochodu i zaczyna biec w kierunku auta autora nagrania. Ten wrzuca wsteczny i odjeżdża kilkadziesiąt metrów w tył. Następnie nagle rusza do przodu, omija mężczyznę, który wydaje się sięgać po jakiś przedmiot ukryty za plecami.
Czytaj też: Policja: zachowanie złośliwe, zagrożenie bardzo realne
Na nagraniu widać, jak inni kierowcy, zaskoczeni sytuacją, z trudem omijają blokujące ruch pojazdy i mężczyznę ścigającego auto.
Nie wiemy, co stało się wcześniej i doprowadziło do takiego zachowania kierowcy bmw ani po tym, jak nagranie się urywa. Jak przekazała nam starszy sierżant Natalia Gogosza z Komendy Powiatowej Policji w Goleniowie, następnego dnia o godzinie 11.40 autor nagrania przyjechał do Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu i zgłosił atak na drodze ekspresowej.
Policjanci zakwalifikowali zdarzenie jako możliwość popełnienia wykroczenia z art. 86 Kodeksu Wykroczeń, tj. spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Sprawę przekazali do KPP w Goleniowie ze względu na miejsce zdarzenia.
– Prowadzimy czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie, wynikające z Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. Materiały z przedmiotowego zdarzenia zostały przekazane również do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie celem zweryfikowania możliwości popełnienia przestępstwa w ruchu drogowym – przekazuje nam Gogosza.
O ocenę tej sytuacji poprosiliśmy Mariusza Podkalickiego z Akademii Bezpiecznej Jazdy. – Wszystkie granice zostały tu przekroczone. Tak bandyckie zachowanie mogło doprowadzić do katastrofy w ruchu drogowym – uważa ekspert.
Jednocześnie uznał, że cofający się samochodem był w stanie wyższej konieczności. – Gdyby nie cofał, stwarzając przy tym ogromne zagrożenie, mógł też na razić się z drugiej strony na utratę zdrowia ze strony nadgorliwego szeryfa drogi. Sytuacja sprawiała wrażenie bardzo niebezpiecznej – uważa Podkalicki.
– Kara utraty prawa jazdy powinna ostudzić zapały tak agresywnego kierowcy – dodaje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS