Pozwolenie na wycinkę mają, choć muszą poczekać na jego uprawomocnienie. Potem PKP znowu będzie mogło ciąć drzewa. I to niemało, bo łącznie ponad 11 tysięcy.
Ponad 2 tys. drzew (dokładnie 2 tys. 82) PKP PLK będzie mogło wyciąć na odcinku pomiędzy Żarami a Siodłem na linii kolejowej Miłkowice – Żary. Dotyczy to działek w obrębie tych dwóch miejscowości. Lista drzew do wycinki obejmuje m.in. dęby, robinie akacjowe, brzozy, sosny, topole. Część z nich jest okazała, bo ma nawet 3 metry w obwodzie, wiele z nich niewiele mniej.
Więcej, bo aż 9 tys. 200 drzew paść ma na odcinku linii kolejowej do Tuplic. Tu rosną dęby, robinie akacjowe, lipy, brzozy, sosny, wierzby, olcha, czerecha, jarzębiny, topole osiki, drzewa owocowe. Piły pójdą w ruch w obrębie miejscowości: Żary, Tuplice, Brody, Cielmów, Piotrów, Zajączek, Rytwiny, Lipinki Łużyckie, Sieniawa Żarska, Brzostowa.
Wszystko dlatego, że drzewa rosną… „w sprzeczności z obecnie obowiązującymi przepisami”. Jak się bowiem okazuje, według prawa, poza lasami, drzewa nie mogą sobie rosnąć w dowolnym miejscu. Prawo mówi, że wolno im rosnąć w odległości nie mniejszej niż 6 metrów ode linii kolejowej biegnącej po nasypie.
PKP PLK zwracając się do Starostwa Powiatowego w Żarach o zgodę na wycinkę, zastrzegło, że powiat pola manewru nie ma, bo zgodnie ze specustawą wystarczy lakoniczne uzasadnienie, że decyzja wydawana jest „w celu eliminacji zagrożenia, jakie drzewa i krzewy mogą powodować”. Dlatego PKP nawet nie musi swojego wniosku szczegółowo argumentować. Do tego ma straszaka w postaci paragrafu, że nieusunięcie zagrażających bezpieczeństwu drzew skutkować może wysokimi kosztami odszkodowań żądanymi przez przewoźników i karami.
Będą bronić?
Drzewa najwyraźniej nic sobie z nowych przepisów nie robią. I na razie rosną, jak gdyby nigdy nic. Za to do Starostwa Powiatowego napisali miejscy urzędnicy z Żar, żeby na wycinkę części drzew zgody nie wyrażać. Chodziło im dokładnie o 140 drzew na miejskich działkach. Jako argument przytoczyli, że drzewa stanowią ochronę dla zabudowań mieszkalnych, rosną w sąsiedztwie ogrodów działkowych i są ostoją dla ptaków i zwierzyny, a ich wycinka może przyczynić się do nieodwracalnej degradacji terenu pod kątem zniszczenia siedlisk. W podsumowaniu pisma pojawiło się uzasadnienie, że „drzewa rosnąc przez wiele lat będą przyczyniać się do pochłaniania dwutlenku węgla i (…) nie stanowią zagrożenia dla infrastruktury kolejowej”. Pismo urzędników z Ratusza nic oczywiście w sprawie nie zmieniło.
– Kolej jak podstawę prawną ma specustawę, wobec której mamy związane ręce. Niestety, miasto nie napisało do PKP PLK jako wnioskodawcy, tylko do nas – zastrzega Józef Radzion, starosta żarski.
Warto przy okazji przypomnieć, że gdy PKP wyrżnęło w pień stare drzewa przy ul. Długosza w Żarach, urzędnicy z Ratusza ani nie zapobiegli temu, ani nie zaprotestowali.
Żadnych odstępstw
Starostwo prośbę z miasta przekierowało do PKP, ale to pozostało niewzruszone. Lakonicznie odpowiedziało, że nie uzgadniają tzw. odstępstw od obowiązujących przepisów. Kolejarze powtarzają przy tym, jak mantrę, że chodzi o bezpieczeństwo.
– Oczyszczenie terenu przy liniach kolejowych jest konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa. Zarządca infrastruktury kolejowej jest do tego zobligowany przez obecnie obowiązujące przepisy. Tym bardziej, że coraz częściej dochodzi do anomalii pogodowych – wyładowań atmosferycznych i silnych wiatrów, w wyniku których drzewa lub gałęzie mogą spadać na tory. Za każdym razem stwarza to realne zagrożenie – komentuje Radosław Śledziński z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.
W sprawie wycinki stroną jest 80 właścicieli działek. Każdy z nich może się odwołać. Urząd Miasta również.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS