A A+ A++

Argumentem opartym na schemacie “wystarczy nie robić tego, co zakazane, by uniknąć kary” da się usprawiedliwić dowolne, nawet najbardziej nielogiczne i drakońskie prawo. Ba, można w ten sposób tłumaczyć regulacje już całkowicie totalitarne.

Wystarczy nie jeździć po pijaku

Wyobraźmy sobie, że za jakiś czas do władzy w Polsce dochodzi ugrupowanie, które stawia na radykalne zaostrzenie kar właściwie za wszelkie możliwe przypadki łamania prawa. Które to prawo roi się jeszcze bardziej niż dziś o nonsensów, absurdów i głęboko miesza się w nasze codzienne życie. Załóżmy, że ów rząd postanawia wziąć się za ochronę środowiska jeszcze radykalniej niż obecny (tak, wbrew pozorom ten obecny przykręca śrubę w tej dziedzinie bardzo mocno) i ogłasza nowy przepis: odpady z gospodarstw domowych mają być sortowane już w domach na dziesięć frakcji, zaś za nieprawidłową selekcję odpadów kara będzie teraz wynosiła 50 tys. złotych. I to za najdrobniejsze uchybienie – wystarczy, że do kubła na szkło wrzucimy przypadkiem plastikowy korek od butelki. Grzywna – 50 tys.

Ale to niejedyna zmiana, jaką ów rząd wprowadza. Trzeba też przecież zadbać o bezpieczeństwo na drogach, dlatego za przekroczenie prędkości o 10 km na godz. będzie groziło teraz 200 tys. grzywny, konfiskata pojazdu i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych dla winnego, a 10-letni dla jego najbliższych. Natomiast prowadzenie w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 promila w górę) to już 10 lat pozbawienia wolności. Bez możliwości zwolnienia warunkowego.

Za większość przewinień karno-skarbowych zostaje wprowadzona kara przepadku całego majątku. Za palenie w piecu czy kominku zabronioną substancją czy choćby najmniejszą jej domieszką – 300 tys. zł grzywny i konfiskata nieruchomości. I tak dalej, i tak dalej.

Jeśli państwo nie wierzą, że można by argumentować w obronie tak absurdalnej polityki karnej, to zaręczam, że można. Mógłbym nawet wskazać po nazwiskach osoby, które byłyby gotowe to czynić, pod warunkiem wszakże, że autorem takich działań byłoby ugrupowanie bliskie im lub po prostu ich opłacające. Jestem w stanie doskonale wyobrazić sobie, jak taki jeden z drugim, występując w państwowych mediach, ze swadą opowiadałby, że koszty środowiskowe i niezdyscyplinowanie obywateli wymagają radykalnych kroków, jeśli idzie o sankcje za niewłaściwą selekcję śmieci. W kwestii odpowiedzialności zbiorowej za przekroczenie prędkości o 10 km na godzinę usłyszelibyśmy, że przecież najbliżsi powinni na taką osobę wpływać i hamować ją w morderczych zapędach, a jeśli tego nie czynili, niech ponoszą odpowiedzialność. Może inni będą wtedy bardziej chętni do działania czy nawet donoszenia na „zabójców za kółkiem”. Ba, pewien jestem, że dużej części Polaków by się to spodobało i byliby takimi pomysłami zachwyceni, bo „trzeba ludzi za mordę wziąć”. Wielokrotnie już pisałem, że rzekome uwielbienie Polaków dla swobody i wolności to już od dawna przeszłość. Polacy są dziś w swojej masie narodem uwielbiającym kagańce i chomąto, a już szczególnie, gdy wyobrażają sobie, że konsekwencje takiego stanu rzeczy dotkną innych, ale nie ich czy ich bliskich.

W tej hipotetycznej, a wcale nie tak znowu nieprawdopodobnej sytuacji, z całą pewnością pojawiłoby się wielu powtarzających bezmyślnie argument zbudowany według schematu: „wystarczy nie robić tego, co jest zakazane (lub robić to, co nakazane), a nic się nie stanie”. Czyli – wystarczy dobrze segregować śmieci, a nie zostanie się zrujnowanym. Wystarczy jeździć przepisowo, wystarczy pilnować podatków, wystarczy palić tylko dozwolonymi paliwami – i tak dalej, i tak dalej. Czytam teraz wielokrotnie ten powtarzany bezmyślnie schemat, gdy krytykuję rozwiązania z nowego kodeksu karnego, dotyczące przepadku pojazdu w związku z jazdą po alkoholu. Napisałem na ten temat obszerny tekst na portalu Onet.pl, omówiłem sprawę w swoim wideoblogu, wskazując wiele konkretnych zastrzeżeń, nielogiczności, niespójności nowego prawa i wynikających z nich bardzo poważnych wątpliwości. Niektórzy na wszystkie te argumenty, których jest naprawdę wiele, mają tylko jedną odpowiedź: „Wystarczy nie wsiadać za kierownicę po pijaku i nie będzie problemu”.

Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy w ten właśnie sposób kwitowane są wszelkie wątpliwości dotyczące wprowadzanych przepisów i sankcji za ich złamanie. Bardzo popularną formą tego typu argumentacji jest odpowiedź na zastrzeżenia pojawiające się w związku z kolejnymi ograniczeniami prywatności, wynikającymi choćby z nieustannego powiększania kompetencji służb – a PiS przesunął tutaj granicę bardzo daleko: „uczciwi nie mają się czego bać”.

Ta argumentacja jest całkowicie fałszywa. Spójrzmy na przykład, od którego zacząłem. Zgodzimy się, że faktycznie – gdyby ktoś bardzo uważnie segregował śmieci, zapewne uniknąłby kary. Problem w tym, że za złamanie prawa wyznaczono w tym przykładzie karę nieproporcjonalnie surową wobec czynu, a zapewne pojawiłoby się wiele dodatkowych zastrzeżeń, związanych z egzekucją tego prawa, stwierdzeniem winy itd. Dokładnie tak samo jak w przypadku przepisów o przepadku pojazdów. System sprawiedliwości – pojmowany bardzo ogólnie, a więc obejmujący nie tylko prawo karne, ale w ogóle wszystkie aspekty karania za złamanie prawa (również nakazów czy zakazów administracyjnych) powinien być spójny. Oznacza to gradację kar. Analizując kwestię przepadku pojazdów wskazywałem, że konfiskata własności prywatnej niepochodzącej z przestępstwa powinna być środkiem absolutnie wyjątkowym i stosowanym jedynie tam, gdzie jest to absolutnie niezbędne, aby faktycznie zapobiec wyjątkowo poważnemu problemowi. Tutaj tak nie jest – problem pijanych kierowców nie jest wbrew medialnym twierdzeniom poważny, istnieją inne środki karne, a skuteczność przyjętego rozwiązania jest bardzo dyskusyjna.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStopy procentowe w tym roku już raczej nie wzrosną. Kredytobiorcy mogą spać spokojnie
Następny artykułOtwarcie Muzeum w Aptece pod Łabędziem