Wydawało się, że końcówka roku będzie należała do kupujących. Fed dał jasny sygnał, że stopy procentowe będą podnoszone wolniej, ze względu na wystarczający poziom zacieśnienia, który miał miejsce w ostatnich miesiącach. Jednak dane gospodarcze z USA wypadają nadzwyczaj dobrze, co może sugerować, że inflacja mogła nie powiedzieć jeszcze ostatniego słowa. Wydaje się, że najbliższy odczyt inflacji w USA nie tylko zdeterminuje decyzję Fedu, ale również wskaże kierunek dla większości rynków finansowych.
Oczywiście Fed komunikując ostatnią zmianę kierunku w polityce ma do dyspozycji wiele prognoz i analiz, dlatego trudno oczekiwać, żeby Fed miał nagle zmienić swoje nastawienie. Do tego musielibyśmy zauważyć naprawdę spory wzrost inflacji, a jednak ceny energii w listopadzie dosyć mocno spadały, dlatego inflacja ma szanse na wyraźny spadek. Rynek oczekuje odczytu 7,3% r/r przy poprzednim odczycie 7,7% r/r i przede wszystkim spadku inflacji bazowej do 6,1% z poziomu 6,3% r/r. Jeśli wszystko przebiegnie pod dyktando konsensusu, można oczekiwać braku zmiany decyzji Fed i tym samym powrotu przynajmniej skromnego, rynkowego „El Dorado” do końca tego roku. W takim scenariuszu powinniśmy widzieć dalszy spadek rentowności w kierunku 3% w USA, osłabienia dolara i wzrostu na Wall Street wspieranego przez efekt statystyczny znany jako „Rajd Św. Mikołaja”. Czy tak będzie, dowiemy się w przyszłym tygodniu. Na ten moment poprawę nastrojów mogłyby przynieść Chiny, jeśli tam doszłoby do dalszej redukcji restrykcji covidowych.
O poranku EURUSD znajduje się poniżej poziomu 1,05. Z kolei w Polsce za dolara musimy płacić 4,4845 zł, za euro 4,7049 zł, za funta 5,4651 zł, za franka 4,7544 zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS