A A+ A++

Joanna Mytkowska: Najkrócej mówiąc: nie wiem. Muzeum Sztuki Nowoczesnej chcemy otworzyć 5 czerwca. Dopuszczalnych jest tylko 40 osób w sali jednocześnie, brak oprowadzań. Ale będziemy się starali przekuć te ograniczenia w jakąś nową jakość. Zaproponujemy bardziej kontemplacyjny model odbioru wystawy.

Czyli nowy reżim sanitarny?

– Tak, ale – jak pisał niedawno „New York Times” – muzea są dziś najbezpieczniejszymi publicznymi przestrzeniami. To miejsca, gdzie poza momentami takimi jak wernisaże można w spokoju i względnym dystansie kontemplować wspólnie prace artystów. Trochę jak na publicznym placu. To potencjał, który chcemy wykorzystać i ludziom zmęczonym odizolowaniem zaoferować wspólną, a zarazem bezpieczną przestrzeń.

Oprócz muzeum nad Wisłą otwieramy Dom Hansenów w Szuminie, by dać publiczności dostęp również do przepięknego krajobrazu. Tymczasem wspaniale funkcjonuje działalność w sieci – nasze wideokonferencje gromadzą więcej chętnych, niż mogłoby pomieścić muzeum.

Nie przeszła pani przez głowę myśl, że może to koniec muzeów?

– Jacek Dukaj napisał ostatnio w „Magazynie Świątecznym”, że wkrótce wszyscy będziemy żyli jak autonomiczne jednostki, nie połączone, a jedynie podłączone do sieci. Ja nie wierzę, że wirus powstrzyma ludzi od kontaktów na dłużej niż kilka miesięcy. Myślę, że muzea po pandemii będą bardziej miejscem spotkania niż spektaklu. To spotkanie będzie społeczeństwu bardzo potrzebne. Dla mnie jest najważniejsze, żeby muzeum było społecznie użyteczne, kultura ma sklejać społeczeństwo.

Gdy myślę o Muzeum Sztuki Nowoczesnej, to widzę tłum przed wejściem. Na razie pewnie trzeba będzie się z tym wizerunkiem pożegnać.

– Ale jest jeszcze jedna ważna cecha naszego muzeum: jesteśmy otwarci na zmiany. Przypomnę, że przez długie lata nie wiadomo było, czy będziemy istnieć, byliśmy w permanentnej przeprowadzce, dlatego elementem naszej misji jest reagowanie na zmiany. Krytyczka sztuki Anka Ptaszkowska (ur. 1935) powiedziała mi, że w czasach pandemii świat jest znów normalny, czyli nieprzewidywalny. Od kilku dekad wszystko mogliśmy precyzyjnie planować i to w skali globalnej. Ona zaczynała przygodę ze sztuką w latach 50., kiedy niewiele można była z pewnością przewidzieć. Z tej perspektywy świat wrócił do normy. Dlatego nie wpadam w panikę, ale też łatwiej to powiedzieć, gdy się prowadzi małą instytucję, jaką jest na razie MSN. Wielkie światowe muzea są w trudnej sytuacji, bo epidemia i zamknięcie odcięły je od źródła dochodu z biletów, to jest dramatyczna sytuacja i wielkie wyzwanie.

W co jeszcze uderzy ten kryzys?

– Myślę, że poważny kryzys czeka biennale i targi sztuki, bo to światowy zjazd ludzi i rzeczy [ostatnio poinformowano o przełożeniu Biennale Architektury w Wenecji na rok 2021 – red.]. Wszystkiego będzie mniej: doświadczeń, ekscytacji i dochodów. Będą też straty w miejscach najsłabszych, czyli tam, gdzie świat sztuki tworzą prekariusze. I to jest właśnie moment, żeby fundamentalnie poprawić ich sytuację.

Artyści chcą tworzyć, ale może w czasach zwolnionych obrotów nie będzie możliwości, by te utwory tak często wystawiać. Być może wielką nową rolą artystów jest działanie edukacyjne, animacja. Ten proces zachodzi zresztą od lat, teraz trzeba to wzmocnić.

Jak pomóc artystom i artystkom? Ministerstwo Kultury przyznaje granty, zachodnie muzea zamawiają prace, nawet jeśli wiedzą, że nie pokażą ich u siebie.

– Odpowiedzią na kryzys nie powinno być zamawianie i kupowanie prac, ale zapomogi. Artystom nie potrzeba teraz pieniędzy na tworzenie, trzeba pieniędzy na przeżycie. Instytucje kultury najprawdopodobniej przetrwają, natomiast zagrożony jest różnorodny ekosystem sztuki, to głównie świat trzeciego sektora, gdzie rządzą granty, umowy-zlecenie i umowy o dzieło. Kryzys pokazuje, że tak dalej funkcjonować się nie da. Problem dotyczy nie tylko świata sztuki, ale szerzej – sektora usług. W dłuższej perspektywie trzeba lobbować za zmianą systemu zatrudnienia tak, by artyści w łatwiejszy sposób mogli ubiegać się o zasiłki, by zarabiając nieregularnie, mogli być włączeni w system zatrudnienia.

Jak muzeum może w tym pomóc?

– Jako muzeum możemy zrobić niewiele, ale mamy kilka zasad. Po pierwsze – nie zwalniać. Nie mówię o pracownikach etatowych, bo to oczywiste, ale tych, którzy pracują czasowo nad wystawami i programem. Płacić – to najważniejsze, co możemy zrobić. Mamy tu wsparcie ze strony władz. Prezydent Warszawy powiedział wyraźnie, że właśnie w ten sposób mamy dystrybuować środki dla pracowników. W porozumieniu z artystami zawiesiliśmy nasz jesienny program, czyli wszystkie wystawy po tej, która otworzy się w czerwcu. Uważamy wspólnie, że kryzys nie jest czasem na realizację programu. Za to w ramach corocznego festiwalu Warszawa w Budowie, który potrwa całą jesień, chcemy w miarę możliwości wspierać artystów i wypracowywać scenariusze na przyszłość, po pandemii.

Pandemia jest – według niektórych – preludium globalnego kryzysu. Wystawa „Wiek półcienia. Sztuka w czasach planetarnej zmiany”, która otworzy się w muzeum, też o nim traktuje. W jaki sposób muzeum może uczestniczyć w dyskusji o ekologii?

– Przede wszystkim może wzmacniać świadomość tego, że klimatu nie da się bronić w pojedynkę. Proponujemy działania obywatelskie, dzielenie się zasobami. W przypadku muzeum to może być chociażby przygotowywanie wystaw w sposób odpowiedzialny za środowisko. Możemy pomagać, dając przestrzeń organizacjom, które nie mają swojej siedziby, stawać się miejscem spotkania.

Zapytam jeszcze, czy sztuka w jakiś sposób nadążyła za koronawirusem?

– Myślę, że sztuka nie działa tak szybko. Bardzo rzadko udaje jej się komentować coś w punkt i natychmiast. Kultura raczej pozwala nam znaleźć ukojenie w dziełach, które mogą być antidotum na lęki. Przecież dzięki kulturze znamy „Zarazy” i „Dżumy” i wiemy, jak się znalazły poprzednie pokolenia w podobnych sytuacjach. Jednak wielkie wrażenie zrobiło na mnie działanie artystów z kolektywu KPP (Konsorcjum Praktyk Postartystycznych), którzy przeszli ulicami Warszawy pod Sejm RP z transparentem „Żyć nie, umierać”. To rekonstrukcja happeningu Tadeusza Kantora z 1967 roku. Akcja ta pokazuje witalność sztuki i to, jak historyczne prace mogą zyskać nowe znaczenia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNieśmiały wodzirej
Następny artykułBiwak praktycznie