Słyszeliście pewnie o tej knajpie, która zakazała wstępu dzieciom, które robią bałagan i niszczą rzeczy? Rozmawiałam o tym ostatnio z koleżanką, która zaczynała swoje życie zawodowe jako kelnerka.
– Wiesz, mi to jest czasami szkoda tych matek, które wzrokiem przepraszają wszystkich wokół że ich małe dziecko płacze w samolocie czy autobusie, bo nie mają na to żadnego wpływu. Widzę, że jest im głupio z tymi wszystkimi oskarżycielskimi spojrzeniami… – mówię, a koleżanka mi przerywa
– Słuchaj, ciekawsza kategoria to dzieci, które wstydzą się za rodziców! Nawet nie wiesz ile razy patrzą przepraszająco na kelnera, gdy ich matka robi awanturę o to, że dostała zimną zupę i domaga się rekompensaty, a zamówiła chłodnik.
Czy wstyd za rodziców jest ok?
Chodzi mi to po głowie od kilku dni w związku z inną myślą, która chodzi po głowie jeszcze bardziej. No ale to nie jest jedna z tych pięknych pluszowych myśli, przy których wszyscy przytakują głową jak przy porzekadłach.
Mówię o odpowiedzialności dzieci, za czyny rodziców.
Wstyd ma różne imiona. Jedni wstydzą się się swoich wiejskich nieobytych rodziców gdy odwalają żenadę na weselu, ale nie mają problemu z przyjęciem od nich pieniędzy na to wesele. (Które to pieniądze wzięły się właśnie z tych wiejskich korzeni, czyli sprzedaży kawałka pola). Tego nie rozumiem i nie szanuję.
Wstyd może też wyglądać inaczej.
Kolega powiedział kiedyś wszystkim w przedszkolu, że pani która go odebrała z przedszkola to jego babcia, a nie mama. Wstydził się, że jest starsza od innych mam. Żaden powód do wstydu, ale zanim odsądzicie chłopca od czci i wiary za to, że się wstydził…. czy to jego wina? Nie sądzę. W tamtym czasie lansowano taki model rodziny, a z reklam uśmiechają się prawie wyłącznie młode mamy.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mam na myśli inny wstyd za rodziców. Uzasadniony.
Ale też taki, z którym nie żyje się łatwo, bo zewsząd dobiega przekaz: “Czcij ojca swego i matkę swoją”, “Rodziców ma się tylko jednych”, “Ale to jednak matka”.
Nigdy chyba nie zapomnę wiadomości od czytelniczki, którą schorowany ojciec pozwał o alimenty, a ona pytała w tym mailu, czy jest jakaś nieczuła i naprawdę jest wyrodną córką, skoro nie chce go na oczy widzieć?
Po tym co opisała, jej ojciec powinien spędzić resztę życia w więzieniu, a nie mieć czelność wyciągać ręce po jakieś pieniądze.
“No ale rodzina to świętość”.
Moja mama całe dzieciństwo słyszała:
- przypomnij mamie, że ma mi oddać pieniądze!
- kiedy mama odda mi za zakupy?
- przypomniałaś matce o pieniądzach?
Gdzie się nie ruszyła, tam każdy wołał na nią hajs. Na dziecko, które nie ponosiło żadnej odpowiedzialności za swoją matkę. Matkę, której sposobem na życie było pożyczać pieniądze od wszystkich wokół i nigdy nie oddawać. A gdy ktoś po nie przyjdzie, to udawać, że nie ma nikogo w domu. Czy było jej wstyd? Jak cholera! Czy to ona powinna się wstydzić?
Rodzice ponoszą odpowiedzialność za czyny swoich dzieci. Jak dziecko zniszczy okulary koledze, stłucze wazon, rozniesie pół placu zabaw. Ale dzieci nie odpowiadają za czyny swoich rodziców.
Jakiś czas temu na profilu Marii Sadowskiej pojawiła się masa komentarzy w duchu “jak pani nie wstyd za ojca?”, “wypowie się pani o swoim tatusiu?’. Afera pedofilska to straszna rzecz, ale co ma córka do czynów ojca? Zapewniam was, że zbrodniarze bywają prywatnie kochanymi mężami, tatusiami, sąsiadami. Gdy na nowo wybuchła , zastanawiałam się co czują jego dzieci i jak to znoszą.
Błagam, nie obwiniajmy dzieci za czyny ich rodziców. To nie jest wina przedszkolaka, że jego ojciec jest politykiem.
Dorosłej, odrębnej istoty ludzkiej, że jej ojciec był pedofilem.
Dziesięciolatka, z którym nikt nie chce się bawić, że jego matka potrąciła dziecko na pasach.
Młodego Niemca, że jego dziadek był nazistą.
Mroczne historie to też tragedie dzieci, które w żaden sposób nie zawiniły. Im też jest wstyd za rodziców, ale dopóki są pod ich opieką – nie bardzo mogą to wyartykułować.
Odpuściłam sobie ten tekst miesiąc temu, gdy ludzie żyli pedofilską aferą z udziałem Sadowskiego, ale wciąż mnie gdzieś tam gniótł. Jak taki wrzód, tuwimowska tytaniczna krosta.
Potem przemknął mi po głowie jeszcze jeden raz, gdy rozmawiałam z koleżanką o poznańskiej restauracji. No i wreszcie dzisiaj eksplodował, gdy na instagramie napisała do mnie dziewczyna, która obejrzała mój materiał o tym, . Mówiłam w nim o tym, że gdy osoba prowadząca religię opowiada niezgodne z wiedzą medyczną bzdury (mikropory w prezerwatywach, gwałcące tampony), podżega do nienawiści na tle orientacji seksualnej albo “jest nawiedzona”, to jest to dobry powód, by zrezygnować. Dziewczyna napisała coś w stylu “nawet nie wie pani jak jest mi wstyd, że taką właśnie katechetką jest moja mama. Wstydzę się codziennie w szkole, bo ludzie na początku myślą, że mam takie same poglądy”.
Więc tak sobie myślę, że ten tekst jest chyba potrzebny. I warto to przemyśleć, a potem zapamiętać, zanim osądzi się dziecko, po czynach jego rodziców. Może ono w środku też płonie ze wstydu, jak dziecko Grażyny żądającej rekompensaty za zimny chłodnik.
Zobacz też:
Uściski, Ania
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS