A A+ A++

Przepisy mające przeciwdziałać wrogim przejęciom znalazły się w specustawie koronawirusowej, potocznie zwanej tarczą 4.0 (Dz.U. z 2020 r. poz. 1086). Wstępnie planowano ograniczyć możliwość nabywania znaczącej liczby udziałów (co najmniej 20 proc.) w istotnym z punktu widzenia państwa biznesie przez wszelkie pozaunijne podmioty. Ostatecznie zdecydowano jednak, że bezproblemowo – na dotychczasowych zasadach – przejmować udziały będą mogli inwestorzy z państw należących do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). W praktyce oznacza to, że utrudnienia będą dotyczyć przede wszystkim inwestycji rosyjskich i chińskich funduszy inwestycyjnych, wykorzystujących spadek wartości niektórych rodzimych spółek. Tych amerykańskich – nie.

zobacz także:

„Nie chcemy odstraszać inwestorów, tylko chronić polskie spółki przed wrogimi przejęciami z powodu gorszej sytuacji gospodarczej wywołanej epidemią COVID-19, z powodu której wycena spółek może być szczególnie niska. W czasie kryzysu wiele firm może popaść w okresowe trudności i przez to stać się «łatwym łupem» dla inwestorów spoza Europy. Chcemy temu zapobiec” – wyjaśnia ratio legis przepisów Ministerstwo Rozwoju, które odpowiadało za ich przygotowanie.

Doza arbitralności

Radca prawny Maciej Kacymirow, partner lokalny w kancelarii Greenberg Traurig Grzesiak, wyjaśnia, że nowy mechanizm ma obowiązywać przez najbliższe dwa lata. I polegać będzie na tym, że nabycie przez inwestorów spoza UE, Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz OECD co najmniej 20-proc. udziału w polskim przedsiębiorcy spełniającym określone kryteria będzie wymagało dokonania uprzedniego zgłoszenia do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przejścia procedury kontrolnej i braku sprzeciwu organu wobec takiej transakcji.

– Nowe przepisy dają prezesowi UOKiK prawo do zablokowania inwestycji w przypadku stwierdzenia, że chociaż potencjalnie mogłaby ona zagrażać porządkowi, bezpieczeństwu bądź zdrowiu publicznemu – zaznacza Kacymirow.

Jego kolega z kancelarii Filip Kijowski, również radca prawny i partner lokalny w Greenberg Traurig Grzesiak, spostrzega, że takie regulacje to nic zaskakującego – wpisują się w trend widoczny w całej UE.

– Wiele państw UE, w tym m.in. Niemcy, Francja czy Hiszpania, już wprowadziło podobne uregulowania lub prowadzi prace w tym zakresie. O ile zatem nie ma zasadniczych wątpliwości, że tego typu mechanizmy są potrzebne, to szczegóły rozwiązania przyjętego przez polskiego ustawodawcę budzą wiele wątpliwości – zaznacza Kijowski. Jakie? Zdaniem mec. Kijowskiego choćby to, że ustawa nie precyzuje kryteriów, jakimi ma się kierować prezes UOKiK przy ocenie, czy dana transakcja może zagrażać porządkowi, bezpieczeństwu lub zdrowiu publicznemu. Tym samym – wskazuje prawnik – ustawodawca pozostawił organowi kontroli dużą dozę arbitralności.

źródło: DGP

– Nieprecyzyjne są też przepisy umożliwiające prezesowi UOKiK podjęcie z urzędu postępowania sprawdzającego względem zakończonych transakcji, jeżeli uzna … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł(Nie)istniejące – spacery krajoznawcze
Następny artykułPubliczny różaniec w sobotę. Za grzech aborcji i deprawację w szkołach i przedszkolach