Sezon 2024 miał być zupełnie nowym otwarciem dla Mercedesa po tym, jak całkowicie pożegnano się z koncepcją smukłych sekcji bocznych. Tymczasem Niemcy nie dysponują pakietem pozwalającym nawet na regularną walkę o podia i aktualnie zajmują 4. miejsce w klasyfikacji konstruktorów, plasując się za swoim klientem, McLarenem.
Po GP Australii Toto Wolff wyjawił, że przyczyną tych problemów nie jest organizacja zespołu, a mechanika bolidu. Ma ona wpływ na trudności przy zmianach temperatur i szybkich zakrętach. Z czego to wynika? Austriacki działacz podzielił się kolejną wskazówką w tej kwestii podczas powyścigowej sesji medialnej w Japonii:
“Mierzmy siłę docisku za pomocą naszych czujników i te pomiary mówią nam, że w jednym zakręcie w Melbourne mieliśmy o 70 więcej punktów docisku niż w zeszłym roku. Tymczasem w czasie okrążenia nie przełożyło się to na przyśpieszenie o nawet 1 km/h. To nie ma żadnego sensu. Gdzie zatem jest ta strata?”, mówił pryncypał Srebrnych Strzał, cytowany przez Motorsport.
“[Tutaj w Japonii] chcieliśmy odhaczyć kilka kwestii pod kątem tego zrozumienia i uważam, że to zrobiliśmy. W ciągu ostatnich dwóch lat wszystko wskazywało na to, że docisk powinien być większy niż w to wierzyliśmy. Teraz go mierzymy i faktycznie tak jest. Nie jesteśmy po prostu w stanie wycisnąć tego czasu okrążenia, jaki powinniśmy na podstawie symulacji. To nie jest błaha sprawa.”
“Auto jest ogólnie trudne dla nas pod względem balansu aerodynamicznego i mechanicznego. Te dwie składowe muszą być ze sobą powiązane, a w ostatnich sezonach podążaliśmy określoną trajektorią. Kręciliśmy się w kółko, dopóki nie doszliśmy do momentu, w którym uświadomiliśmy sobie, że musimy zrobić coś innego.”
Wolff dostał też niewygodne pytanie o to, czy dopiero w 2026 roku, kiedy nastąpi zmiana regulacji technicznych, Mercedes będzie w stanie nawiązać rywalizację z Red Bullem. 52-latek chciałby, aby wydarzyło to się szybciej:
“Jeżeli spodziewacie się ewentualnie jakiegoś wyścigu po zwycięstwa i mistrzostwa, to znaleźliśmy się na ziemi niczyjej, a Max i Red Bull są daleko przed nami. Jesteśmy w grupie pościgowej, ale nie zadowala to żadnego zespołu, który walczy o 2., 3. czy 4. pozycję. Z czysto sportowego punktu widzenia liczy się tylko 1. miejsce, a nie te lokaty, jednakże taka jest właśnie obecna rzeczywistość.”
“Próbujemy wyciągać wszystko z niej, czyli pokonywać naszych bezpośrednich rywali. Jednocześnie być przy tym świadomym, że ktoś wykonuje lepszą robotę i ustanawia pewien punkt odniesienia, do którego należy dążyć. Nasza ambicja to wygrywanie zawodów nawet w tym roku i nie chciałbym z niej rezygnować, a z pewnością pod kątem następnego sezonu.”
“Rok 2026 będzie jednak dużym resetem, który zapewni najlepszą okazję dla każdego zespołu na pokonanie Red Bulla. Zanim natomiast on się rozpocznie, czeka nas jeden i 3/4 sezonu. Nie chcę przez kolejne 18 miesięcy przeżywać większego cierpienia. Liczę na jakieś błyski i lepszą formę.”
Wolff bez ogródek wyjawił także, że 2024 roku nikt już nie dogoni Maxa Verstappena i Red Bulla:
“W tym sezonie nikt już nie dogoni Maxa. Jego sposób ścigania się i auto są spektakularne. Widać to po zarządzaniu ogumieniem. Ogólnie rzecz biorąc, sezon należy do reszty stawki, bo tam jest walka i wszystko. Liczę, że dogonimy McLareny oraz Ferrari i będziemy walczyć o 2. miejsce. Taki właśnie jest ten sezon, podobnie jak poprzedni, a w nim zajęliśmy tę 2. pozycję.”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS