A A+ A++

Od północy Rosjanie są najbliżej wejścia do stolicy, jednak odbijają się od twardej obrony, wykorzystującej trudne warunki terenowe – rozległe mokradła i liczne rzeki. Na kierunku czernichowskim Rosjanie rozciągnęli się wzdłuż drogi P69 między dolinami Dniepru i Desny oraz drogi E95, podchodząc pod Browary.

Ze względu na wąskie kanały, jakimi Rosjanie są zmuszeni poruszać, kolumny zmechanizowane stają się łatwym celem dla ukraińskiej broni przeciwpancernej – czołgów i kierowanych pocisków przeciwpancernych. Z kolei Ukraińcy posiadają zbyt małe siły, aby przechylić szalę na swoją stronę. Dalszy rozwój sytuacji będzie zależał od tego, czy Rosjanie posiadają jeszcze duże odwody na Białorusi i od dostaw wyposażenia dla armii ukraińskiej. Ta posiada odpowiednią ilość wyszkolonych rezerwistów, jednak brak im nowoczesnego uzbrojenia.

Na południowym odcinku frontu Ukraińcom udało się odbić lotnisko Kulbakino w Mikołajowie. Ukraińcy zatrzymali także natarcie pod Szyrokim, które jest skierowane na Zaporoże. Wczorajsze podejście okrętów rosyjskiej floty pod Odessę było raczej demonstracją skierowaną do cywilów, niż realną próbą desantu. Póki oddziały lądowe ponoszą porażki pod Mikołajowem, flota raczej nie będzie ryzykowała wysadzenia piechoty morskiej w tak oddalonym od własnych linii punkcie wybrzeża.

W okrążonym Mariupolu i Wołnowachnie ogłoszono zawieszenie broni, aby z miasta mogli ewakuować się cywile, poinformował burmistrz Mariupola, Wadym Bojczenko.

Jeśli dotychczas Rosjanom najgorzej szło na odcinku poleskim, tak ostatnie dwa dni to seria porażek na odcinku wschodnim, gdzie ukraińskie kontruderzenie spod Swatowa odrzuciło napastników z powrotem do Rosji. Nadal broni się otoczony i wciąż ostrzeliwany Charków. W granicznej miejscowości Tetkino doszło z kolei do potężnej eksplozji w rosyjskim punkcie etapowym, w którym składowano amunicję. Oficjalnie przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej w uszkodzonym sprzęcie. To już kolejny kamyczek do kupki z błędami logistyki. Żołnierze na froncie nadal nieregularnie otrzymują posiłki.

Klęska w powietrzu?

Amerykański Departament Obrony poinformował, że ukraińskie lotnictwo nadal posiada większość samolotów w gotowości bojowej i utrzymuje przewagę w powietrzu. Rosjanie zaskoczyli przy tym brakiem umiejętności zwalczania ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. W ciągu dziewięciu dni wojny ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła, według danych Kijowa, co najmniej 39 rosyjskich samolotów i około 40 helikopterów.

I są to duże straty, biorąc pod uwagę, że przed inwazją Rosjanie skupili wokół granic ukraińskich około 450 samolotów i ponad 250 śmigłowców. Tylko 4 marca na kierunku mikołajewskim i zaporoskim zestrzelone zostały trzy samoloty szturmowe Suchoj Su-25, które na niskiej wysokości padają ofiarami amerykańskich systemów Stinger i polskich Piorun.

Wyrzutnie i pociski kierowane Piorun, które Ukraińcy otrzymali od Sił Zbrojnych RP, są najnowszym uzbrojeniem tego typu, jakie znajduje się na stanie polskiej armii. System zaczął wchodzić na stan polskiej armii w 2019 roku. Pioruny są produkowane przez firmę Mesko i powstały w wyniku modernizacji zestawu wcześniejszego zestawu Grom.

Inżynierowie znacznie poprawili efektywności głowicy samonaprowadzającej, co pozwoliło na powiększenie odległości, z jakiej pocisk jest w stanie namierzyć i trafić w cel. Dodatkowo zwiększono wzrost odporności na zakłócenia i zastosowano zapalnik zbliżeniowy, który pozwala na skuteczniejsze zwalczanie statków powietrznych. Pociski mają zasięg do 6500 metrów i mogą razić cele lecące na wysokości do 4000 metrów. Nieoficjalnie ofiarą Piorunów padło około 10 statków powietrznych Rosji.

Według rosyjskich mediów już drugiego dnia „operacji specjalnej” ukraińska obrona przeciwlotnicza miała nie istnieć. Do dziś rosyjskie jednostki walki elektronicznej i zwalczania obrony przeciwlotniczej wciąż nie zagroziły gotowości bojowej obrońców.

T-72 za Abramsy lub Leopardy?

W dziesiątym dniu wojny wszystko wskazuje na to, że na przyszłość Ukrainy największy wpływ będą miały dostawy wyposażenia z zagranicy. Polska nadal posiada sprzęt, który Ukraińcy mogą szybko wprowadzić do działań wojennych, bez specjalnego szkolenia żołnierzy. W magazynach stoją czołgi T-72 kilku wersji, które w najbliższym czasie mają być zastąpione przez amerykańskie Abramsy. Kolejne T-72 można oddać w zamian za kolejne Abramsy lub niemieckie Leopardy.

Byłoby to korzystne dla wszystkich stron. Kraje zachodu chcą, ale krygują się dostarczyć Ukrainie nowy sprzęt, Ukraińcy zyskaliby wyposażenie, którego im brakuje, a Polska mogłaby ujednolicić park czołgowy. Obecnie na stanie są czołgi T-72, PT-91 i Leopard. Wkrótce mają dotrzeć wspomniane Abramsy. W ten sposób, przez decyzję ministrów Kaczyńskiego i Błaszczaka, Polska, jako jedyny kraj na świecie będzie używała aż czterech typów czołgów podstawowych. Ten koszmar logistyków można rozwiązać. Warto, aby Ministerstwo Obrony Narodowej pomyślało o takiej możliwości.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBraki w dostawach, rosnąca inflacja
Następny artykułPrawie 13 tys. nowych zakażeń, blisko 200 zgonów. Najnowsze dane dotyczące koronawirusa [RAPORT]