A A+ A++

NEWSWEEK: W domach własnych architektów nierzadko widać szacunek do prostoty formy i funkcjonalności stosowanych rozwiązań.

Czuć minimalizm, jednak niewynikający z chęci stworzenia idealnego, wręcz laboratoryjnego wnętrza, tylko raczej z potrzeby unikania elementów przestrzeni czy wykończenia, które nie są niezbędne. Pan wraz ze swoją partnerką Becky Nix poszliście dalej i wykluczyliście również częściowo ekipę wykonawczą.

ALEKSANDER NOVAK-ZEMPLIŃSKI: Tak! Kierowaliśmy się oczywiście pragmatyczną oszczędnością, biorąc na siebie wykonawstwo, ale to nie było najważniejsze. Ta droga pozwoliła nam na swobodę eksperymentowania, stosowania nietypowych rozwiązań, których wielu wykonawców albo by się nie podjęło, albo zaproponowany koszt byłby nie do przełknięcia. Dzięki temu mogliśmy zainwestować w lepszej jakości materiały czy oprzyrządowanie, ale było to dla nas też specyficzne wyzwanie, skok na głęboką wodę. W zamierzchłych czasach, na studiach architektonicznych, była instytucja praktyk budowlanych. Choć to też tylko namiastka prawdziwego doświadczenia, to moje pokolenie ten aspekt edukacji na Politechnice Warszawskiej niestety ominął. W późniejszych latach, pracując w firmach architektonicznych nad nawet najbardziej zaawansowanymi technicznymi i koncepcyjnymi rozwiązaniami, nigdy nie mieliśmy wystarczającego kontaktu z rzeczywistą materią. Nawet częsty nadzór i wizyty na budowach nie oddają tego, czym jest doświadczenie procesu tworzenia tej materii i przekształcania jej w obiekt architektoniczny. Chcieliśmy wykorzystać okazję, aby zatrzeć granicę między tym, co na papierze i na ekranie komputera, a praktyką.

Skupiliśmy się w pierwszej kolejności na elastyczności przestrzeni. Dobierając możliwie najlepszy system prowadnic ściany przesuwnej, dążyliśmy do umożliwienia nam rekonfiguracji całej przestrzeni w zależności od potrzeb i nastrojów. Ruchoma przegroda wydziela drugą sypialnię gościnną albo otwiera jedną dużą zintegrowaną przestrzeń. Na tej samej zasadzie chowa się w ścianie gościnne łóżko, a uwolniona przestrzeń może stać się studiem do pracy, kącikiem do czytania albo parkietem tanecznym dla gości. Transformacja przestrzeni może nastąpić w ciągu kilku sekund.

Wszystkie te urządzenia, a także schowki, szafa garderobiana, pełnej wysokości drzwi przesuwne prowadzące do korytarza, ukrywają się w jednej skonsolidowanej, minimalistycznej bryle. Jest to centralnie usytuowany sześcian wykonany, tak jak reszta zabudowy w mieszkaniu, z nietypowej we wnętrzach sklejki. Zwykle stosuje się ją na dużych budowach jako szalunki konstrukcyjnych ścian betonowych i stropów. Samodzielne wykonanie całej stolarki i obróbka tego materiału to był kolejny krok w zrozumieniu, na czym taka praca polega, jakie są limity, fizyczne właściwości struktury i wykończenia.

Zaprojektowane ze sklejki stołki barowe mogą być obrócone na bok i zestawione jako regał na książki lub stolik kawowy przy sofie Fot.: Hanna Długosz

Mogliśmy sobie pozwolić na dobór lepszych okuć, armatury i najtrwalszych wykończeń. Tych, których ewentualna wymiana w przyszłości mogłaby być zbyt kosztowną inwestycją. Tak dobraliśmy mozaiki łazienkowe wykonane ręcznie na zamówienie w Polsce. Ułożenie takiej mozaiki wymagało jednak skorzystania z usług fachowców, ale też fakt, że w którymś momencie jej nam zabrakło, poskutkował okropnie długim czasem oczekiwania na wykonanie kolejnej partii. Pozostałe fragmenty ułożyliśmy już później sami, wcześniej obserwując i uważnie nadzorując wykonawcę. Teraz naprawdę wiemy, jak to jest trudne, co jest możliwe, a co nie, i ile to trwa. Ta wiedza i doświadczenie okazały się niezwykle cenne przy doborze rozwiązań w późniejszych projektach, a także istotnym atutem w negocjacjach z wykonawcami i egzekwowaniu swoich pomysłów. Jesteśmy bardziej odporni i świadomi tego, czy rzeczywiście: „panie, to się nie da!”.

Otwartość i przenikanie się przestrzeni to myśl przewodnia całego projektu. Przegrody ograniczone do niezbędnego minimum, podobnie jak sześcian w centralnej części, pełnią wiele funkcji lub są ażurowe.

– To prawda. Potwierdziła się także w tym wypadku zasada: im więcej czasu na myślenie, tym lepiej. Zdecydowaliśmy się na wybór mieszkania bardzo wcześnie, kiedy budynek jeszcze nie miał pozwolenia na budowę, kiedy większość mieszkań była jeszcze niezarezerwowana, i wybraliśmy takie o optymalnym kształcie, rozmiarze i orientacji wobec stron świata. Wybraliśmy plan oparty na prostokącie, z balkonem i podcieniem wzdłuż całego dłuższego boku.

Wszystkie przeszklenia z tej strony to wysokie drzwi balkonowe otwierające się na wszystkie użytkowe pomieszczenia oprócz pralni i łazienek. W trakcie przygotowywania zamiennego projektu mieszkania pierwszym pomysłem było pozostawienie całej tej przestrzeni otwartej, aby maksymalnie wykorzystać tę łączność z otoczeniem. Ostatecznie wydzieliliśmy jednak naszą sypialnię i łazienkę. I to tu właśnie pojawił się pomysł ściany ażurowej pomiędzy nimi. Dwa stosunkowo niewielkie pomieszczenia dzięki ażurowi wizualnie stają się jedną większą przestrzenią, przy zachowaniu podziału funkcji. Dodatkową korzyścią jest wpuszczenie naturalnego światła do łazienki.

Rozwój koncepcji samego ażuru to cały oddzielny rozdział. Zdecydowaliśmy się na czcigodny beton. Jest wodoodporny, może być wodoszczelny. Patrzyliśmy na wszelkiego rodzaju prefabrykaty, betonowe ogrodzenia, kostki brukowe, płyty, perforowane cegły. Testowaliśmy wszystko długo, nie mogąc natrafić na połączenie materiału i formy, które by nas chwyciło za serce. Kiedy znaleźliśmy ażurowe płyty, z których układa się nawierzchnie zielonych parkingów, pojawiła się inspiracja. Standardowe układy wzoru nie były szczególnie interesujące, ale po przekręceniu poszczególnych płyt pojawił się na wpół przypadkowy efekt, który okazał się tym, czego szukaliśmy. Po zamontowaniu ściany zauważyliśmy pewne podobieństwa do lubianych przez nas budynków Franka Lloyda Wrighta z okresu inspirowanego architekturą starożytnych Majów. Ściany z zaprojektowanych specjalnie przez niego betonowych bloków, zwanych textile block, uwiecznione zostały w wiekopomnym filmie „Blade Runner” Ridleya Scotta z 1982 r. i ten klimat jest nam bardzo bliski. Jednocześnie koszt naszych parkingowych płyt był wyjątkowo niski, a wykonanie z nich ściany stosunkowo szybkie i niewymagające dużego nakładu pracy. Ażurowość tych płyt równoważy ciężar betonu, a porowata powierzchnia – sterylność przegrody szklanej zainstalowanej w prysznicu i WC. Wykorzystaliśmy też to rozwiązanie w kuchni.

Ażurowe ściany działowe to niejedyny betonowy element wnętrza. Również sufity i słup w kuchni, będące elementami konstrukcji budynku czy posadzki całego apartamentu, są betonowe. Co takiego kryje w sobie ten materiał? Skąd taki wybór?

– Architekci i projektanci kochają beton. Dzisiaj wielu klientów oswoiło się już z tym materiałem jako wykończeniem. Jest na to nawet moda, ale dla nas to słowo jest jak straszak. Kiedy realizowaliśmy nasze mieszkanie, beton we wnętrzach nie był jeszcze tak rozpowszechniony, choć już istniał w projektach bardziej wyrafinowanych i odważnych klientów.

My wybraliśmy beton oraz czarną surową stal, bo tak nakazywał nam rozsądek i potrzeba dążenia do jak największej prostoty. Beton, szczególnie ten konstrukcyjny, ma w sobie autentyczność, a wynaleziony został przecież jeszcze przez starożytnych Rzymian. Czyli nic nowego, ale jest w nim swego rodzaju skromność i oszczędność. Beton ma w sobie naturalne piękno w drobnych niedoskonałościach, w różnicach odcieni. Przy odpowiednim zabezpieczeniu jest trwały i łatwo go utrzymać w czystości, a jego koszt jest relatywnie niski. Dlatego już na wczesnym etapie budowy zażyczyliśmy sobie, aby nie tynkować stropów ani betonowych ścian konstrukcyjnych. Po co nam zbędna warstwa wykończenia nałożona na coś, co już nam się dużo bardziej podoba?

Nie obyło się niestety bez przykrych wpadek, kiedy to jakiś niepoinformowany robotnik zagruntował wszystko różowym, głęboko penetrującym preparatem. Deweloper musiał to niestety zeszlifować, bo pisemnie umówiliśmy się na nietynkowanie kilka dni wcześniej. Chcieliśmy też pozostawić niezakrytą przemysłowo wykonaną przez dewelopera betonową posadzkę, ale nie nadawała się ona na ostateczną warstwę podłogową. Zmuszeni byliśmy więc sami, czasem z pomocą członków rodziny, wylać dobrej jakości cienką betonową posadzkę samopoziomującą. Eksperymentalny dla nas był też proces zabarwiania jej specjalnym barwnikiem o ciemnym, ciepłym kolorze. Specyficzna receptura dawała bardzo zróżnicowane i nieprzewidywalne efekty. Było to jak malowanie abstrakcjonistycznego obrazu. Na szczęście efekt był fantastyczny od razu. Na koniec zabezpieczyliśmy to lakierem stosowanym w przestrzeniach komercyjnych.

Regały na książki w wyspie kuchennej z czarnej surowej stali są ruchome. W ich miejsce możemy ustawić zaprojektowane i wykonane wielofunkcyjne stołki barowe, które na zdjęciu pełnią funkcję stolika kawowego Fot.: Hanna Długosz

Czarnej surowej stali użyliśmy do wykonania regałów na książki w wyspie kuchennej. Nierdzewną stal o grubości 5 mm wykorzystaliśmy jako blat. Taki blat wymaga wycięcia laserem i fachowej obróbki krawędzi, ale już samą instalację z łatwością mogliśmy wykonać sami. Regały na książki są ruchome na specjalnie dobranych kółkach, dzięki czemu mogą być przetoczone w każdy punkt mieszkania. W ich miejsce możemy ustawić zaprojektowane i wykonane przez nas wielofunkcyjne stołki barowe.

Własnoręczne wykonanie niektórych elementów wnętrza i jego wyposażenia daje wielką satysfakcję. Dzięki włożonej w nie pracy są dokładnie takie, jak sobie wymarzymy, idealnie dopasowane do naszej koncepcji wnętrza. Więcej pracy oznacza więcej radości?

– Jest to możliwe! Kiedy wykonujemy coś z pasją, czas potrafi się zatrzymać, a wysiłek zamienić się w przyjemność. W sytuacji, gdy jesteśmy równocześnie inwestorami, projektantami i wykonawcami, mamy pełną swobodę decyzji, kiedy zaakceptować kompromis, a kiedy w ogóle na niego nie iść. Wiele elementów wykonaliśmy od początku do końca sami. Mimo niezliczonej ilości poświęconego czasu, licznych blizn, nieprzespanych nocy, kilogramów wdychanego pyłu czy przeróżnych klejów i rozpuszczalników, nie wspominając o opróżnionym koncie bankowym, proces ten dał nam ogromnie dużo satysfakcji. Wybieranie gotowych produktów z katalogów aż tak nas nie bawi jak możliwość pokonania tej całej drogi samemu.

Chyba najbardziej pracochłonnym projektem z wykorzystaniem własnej pracy były umywalki w łazienkach. Nie udało nam się znaleźć takich, które byłyby równocześnie w rozsądnej cenie, odpowiadały nam estetycznie, a w końcu pasowały wymiarami. Postanowiliśmy więc wykonać je z betonu według naszego projektu. Ponieważ zredukowaliśmy rozmiary łazienek i sypialni do minimum na rzecz części dziennej, chcieliśmy mieć umywalki, które pozwolą na optymalne wykorzystanie przestrzeni. Chcieliśmy, aby jak najmniej odstawały od ściany. Idealnym rozwiązaniem była więc umywalka zintegrowana z blatem. Miał to być weekendowy projekt, a w rezultacie wylanie obu umywalek odbyło się cały rok później. Największym wyzwaniem było wykonanie odpowiedniej formy. Spróbowaliśmy kilka różnych koncepcji, materiałów, z których można byłoby je wykonać, oraz sposobów wykończenia ich powierzchni. Chodziło o to, aby uzyskać jak najgładszy i profesjonalnie wyglądający produkt. Sam projekt mieszanki betonu wymagał konsultacji z ekspertami oraz zastosowania różnych specjalistycznych domieszek upłynniających i stabilizujących, dodatkowych uszczelniaczy oraz specjalnych preparatów antyadhezyjnych do smarowania form.

W rezultacie górna powierzchnia umywalek udała się niemal perfekcyjnie i zgodnie z oczekiwaniami. Spód odlewów natomiast wyglądał początkowo, jakby cały odlew nadawał się do wyrzucenia. Po oczyszczeniu okazało się jednak, że uzyskaliśmy zupełnie przypadkiem piękny organiczny efekt, przypominający porowatość trawertynu.

W najbardziej eksponowanej części projektu dominuje wykonany ze sklejki podwieszony ażurowy sufit nad kuchnią, który przechodzi płynnie w kuchenną zabudowę. Charakterystyczny materiał, z którego jest wykonany, oraz subtelny wzór powtórzony jest też w innych miejscach domu. Jaką funkcję spełnia ten element?

– Wykonanie i obróbka paneli, które zastosowaliśmy do wykonania tego sufitu i szaf kuchennych, były najbardziej finezyjną częścią całego projektu. To też efekt naszych licznych eksperymentów. Element ten stanowi kontrast do bardzo surowej reszty mieszkania. Mimo że jest bardzo dekoracyjny i niewątpliwie nadaje cieplejszy, bardziej organiczny charakter części dziennej, to nadal podporządkowuje się rygorowi widocznemu w całym projekcie. Mimo swego symbolicznego wyrazu, jakim jest korona drzewa koncentrująca się na centralnym filarze konstrukcyjnym i rozpraszająca się po frontach przylegających szaf kuchennych, jego koncepcja też była efektem intensywnego procesu poszukiwań, prób, a później racjonalizacji i redukcji.

Wykonaliśmy setki zdjęć konarów i pni drzew przeróżnych gatunków. Były one bazą intensywnego cyfrowego procesu interpretacji i optymalizacji wzoru opartego na siatce małych trójkątów. Wycięte były one później w sklejce grubości 9 mm wielkoformatową frezarką CNC. Jest to ten sam typ brzozowej sklejki szalunkowej pokrytej ciemnobrązowym filmem fenolowym, który wykorzystaliśmy do wykonania całej zabudowy w mieszkaniu. Sklejka na suficie różni się tylko specjalną fakturą odciśniętą w filmie.

Różne efekty uzyskaliśmy w zależności od pory dnia i nocy. Przy oświetleniu dziennym efekt jest bardziej subtelny. W nocy sztuczne ukryte podświetlenie o ciepłym kolorze zmienia całkowicie charakter tej instalacji i nastrój w mieszkaniu.

Beton, z którego wykonana jest zintegrowana z blatem umywalka, to materiał tani i można z niego uzyskać niemal dowolny kształt Fot.: Hanna Długosz

Podsumowując, kierowaliśmy się też ideą zrównoważonego rozwoju. W krajach anglojęzycznych nazywają to sustainable design. Dziś to już trochę wyświechtane i nadużywane pojęcie, ale może i powinno być ono stosowane w jak największym zakresie. I nie chodzi tu tylko o takie chroniące środowisko naturalne praktyki, jak stosowanie certyfikowanych, naturalnych, nieszkodliwych i odnawialnych materiałów, energooszczędnego wyposażenia kuchni i łazienek czy zwyczajnie oszczędne wykorzystywanie zasobów. To powinno być obecnie absolutnym standardem. Ideę tę można jednak stosować szerzej i zaprząc ją praktycznie w każdym aspekcie działalności. Wystarczy wkładać wysiłek w bycie świadomym tego, co się robi, jakie to ma efekty w szerszej perspektywie, mieć dystans.

Sustainable design to już nie tylko projektowanie i organizacja przestrzeni, którą da się wykorzystać na wiele sposobów w perspektywie kolejnych lat, lecz także sam sposób pracy, wybór priorytetów i przewidywanie tego, czy ten proces będzie dla nas samych jako ludzi budujący.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTo ten ładunek zabił pasażerów
Następny artykułUroczysta zbiórka i promocja strażaków w PSP Tarnobrzeg [zdjęcia]