Władza województwa śląskiego bada się na koronawirusa. Marszałek wydaje na to unijne pieniądze

– Biorąc pod uwagę, że chorobę COVID-19 można przechodzić skąpo objawowo lub całkowicie bezobjawowo, konieczne jest zastosowanie działań profilaktycznych w celu zminimalizowania rozprzestrzeniania się koronawirusa – dodaje Gruszka.

Rzecznik podkreśla też, że urząd marszałkowski musi działać, a jego paraliż mógłby mieć poważne skutki. A przecież w urzędzie w oparciu o unijne pieniądze przygotowano już programy wsparcia dla śląskich firm oraz szpitali.

– Powstał też pakiet działań dla mieszkańców oraz turystyki. Trudno sobie wyobrazić wstrzymanie pracy departamentów odpowiedzialnych za zdrowie, fundusze europejskie czy gospodarkę – wylicza Gruszka.

Za badania urzędników zapłaci Unia Europejska

Jedno badanie ma kosztować ok. 190 zł. Wykonują je Śląskie Laboratoria Analityczne z Zabrza. Marszałek postanowił koszty badań pokryć z unijnego projektu „Zdrowy urzędnik”, który jest realizowany w urzędzie.

– Założeniem wspomnianego projektu jest ograniczenie zdrowotnych czynników ryzyka wśród pracowników urzędu – podkreśla Gruszka i uzupełnia, że „ideą i podstawą projektu są działania na rzecz zmniejszenia ryzyka chorób zawodowych i działania na rzecz pracowników pracujących w warunkach zagrażających zdrowiu”.

Na pytanie, czy podobne badania przesiewowe są wykonywane również w innych jednostkach, spółkach i instytucjach województwa śląskiego (marszałkowi podlegają rozmaite spółki, szpitale, teatry oraz muzea) Sławomir Gruszka odpowiedział, że badania realizowane w ramach tego projektu są dostępne tylko dla pracowników urzędu marszałkowskiego.

Według najnowszych danych w województwie śląskich stwierdzono już niemal 5 tys. zakażeń koronawirusem, zmarło ponad 170 osób.

O testy na obecność koronawirusa będzie trudniej

Przypomnijmy, że Ministerstwo Zdrowia chce zablokować dostęp do testów na koronawirusa. Laboratoria będą mogły robić ich tylko tyle, ile pozwoli im resort. Za testy bez pozwolenia resortu laboratoria będą zamykane.

Resort chce, by laboratorium z ministerialnym pozwoleniem na testy na zlecenie samorządów, zakładów pracy czy po prostu zwykłych ludzi nie mogło ich robić więcej niż 30 proc. Jeśli więc na NFZ laboratorium zrobi siedem badań, to komercyjnie będzie mogło zrobić tylko trzy. Sterując liczbą badań za publiczne pieniądze, ministerstwo będzie miało pełną kontrolę nad liczbą testów wykonywanych komercyjnie.