57 minut temu
Bez względu na to, że jej szanse na utrzymanie po remisie we Wrocławiu wzrosły, Wisła remis ze Śląskiem musi traktować jak stratę dwóch punktów, a nie zdobycie jednego. To kolejne po Lechu i Piaście spotkanie, w którym „Biała Gwiazda” zbyt łatwo, na własne życzenie, traci kontrolę nad wydarzeniami. Co nie zmienia faktu, że w jej grze było sporo plusów.
Jerzy Brzęczek, stawiając na parę Gieorgij Citaiszwili – Stefan Savić ożywił skrzydła. Pomocnicy mieli dobre wsparcie ofensywne także w obrońcach. Nieprzypadkowo bramkę Elvisa Manu wypracował ofensywnym wejściem Krystian Gruszkowski, ale też podanie w tempo Citaiszwilego było najwyższej klasy.
Gruzin z ukraińskim paszportem jest żywym dowodem na różnicę między polską a ukraińską ligą. Szybkość, drybling, odwaga w podejmowaniu decyzji – te cechy powodują, że chce się go oglądać. Pomyślmy, że Gieorgij nie jest w rytmie meczowym. Spotkanie we Wrocławiu było zaledwie jego czwarty w tym roku. Gdyby jeszcze poprawił skuteczność, to byłby pewnie w składzie Dynama Kijów, a nie na wypożyczeniu do Czornomorca Odessa.
Gorzej prezentowała się Wisła w odbiorze piłki. Para Marko Poletanović – Gierogij Żukow nie współpracowała dobrze i spora w tym wina tego drugiego, który zbyt często spuszczał g … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS